Szukaj w serwisie

×
18 września 2020

Marcin Zegadło: Kinga Duda doradczynią swojego taty

Marcin Zegadło - poeta, publicysta

Marcin Zegadło - poeta, publicysta

Z obserwacji tej władzy boleśnie bije jej skłonność do upychania po różnego rodzaju państwowych instytucjach, spółkach oraz powiązanych z rządem jednostkach, członków swoich rodzin – synów, żon, mężów, szwagrów i zięciów. Ta władza czyni to w sposób ostentacyjny, bezwstydny i bezczelny, ponieważ to władza ludzi nikczemnych, którzy do sprawowania funkcji na szczeblu centralnym w większości po prostu jeszcze nie dojrzeli.

 

Kinga Duda została powołana na doradczynię społeczną swojego taty. Tak się składa, że tata pani Kingi pełni funkcję Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Dla przypomnienia to ten prezydent, który sam siebie nazywa „niezłomnym” i której to niezłomności owoce możemy obecnie obserwować analizując stan polskiej demokracji.

Pani Kinga Duda jest 25-latką, prawniczką, co oznacza, że jest prawniczką od bardzo niedawna. Kancelaria podkreśla jednak jej niebywałe doświadczenie. A że absolwentka. A że podyplomówka. A że przewodnicząca Koła Naukowego. A że praca w licznych kancelariach. Jednym słowem pani Kinga Duda nasiąknięta jest kompetencjami jak wiosenna ziemia deszczówką.

Na wypadek, gdyby jakiś złośliwy komentator chciał przyczepić się do tego, że oto tata załatwia córce jedynaczce intratną posadkę, to sam dumny ojciec wskazuje, że to jest praca „społeczna” i gdyby się chamstwo nie zorientowało, za pracę społeczną pani Kinga, córka jedynaczka, nie otrzymuje wynagrodzenia.

Informacja o braku wynagrodzenia jest charakterystyczna dla tej władzy, która właśnie w pieniądzach upatruje sposób na kupowanie sobie elektoratu, zatem fakt nieodpłatności powierzonej pani Kindze funkcji ma załatwiać sprawę. Osobiście jednak uważam, że nie załatwia.

Sugerowane, że pani Kinga Duda została doradczynią społeczną „po kompetencjach” nie „po znajomości” jest w pewnym sensie przedsięwzięciem karkołomnym. Upraszczając jest tak z dwóch powodów.

Pierwszy powód jest taki, że należy założyć, że aby zostać doradcą/doradczynią najważniejszej osoby w państwie należy jednak zdobyć jakieś doświadczenie, które niestety przychodzi z wiekiem i okresem wykonywania jakiejś jednak konkretnej pracy. Spodziewam się natomiast, że obecnym doświadczeniem pani Kingi mogłyby poszczycić się również jej liczne koleżanki i koledzy, inni 25-letni absolwenci i absolwentki wydziałów prawa i administracji krajowych uczelni. Niestety ich tata nie jest głową państwa i nie mają możliwości tak promiennie rozświetlić sobie CV na, tak zwany, dobry początek.

Drugi powód jest taki, że z obserwacji tej władzy boleśnie bije jej skłonność do upychania po różnego rodzaju państwowych instytucjach, spółkach oraz powiązanych z rządem jednostkach, członków swoich rodzin – synów, żon, mężów, szwagrów i zięciów. Nie odróżnia to tej władzy od poprzednich władz jednak ta władza czyni to w sposób ostentacyjny, bezwstydny i bezczelny, ponieważ to władza ludzi nikczemnych, którzy do sprawowania funkcji na szczeblu centralnym w większości po prostu jeszcze nie dojrzeli lub wprost mają cechy, które predestynują ich do poziomu powiatów, gmin i sołectw, nie ministerstw i departamentów.

I proszę mi tu nie pisać, że to jest jakiś klasizm. To jest smutna prawda. Ktoś rodzi się Dyzmą, a ktoś inny dużo bardziej pasuje do salonów. Tak bywa. Zatem w kontekście rozpasania i bezczelności tej władzy, zdałoby się niewinny wolentariat bez wątpienia utalentowanej absolwentki krakowskiej uczelni nabiera cokolwiek innego wymiaru i wpisuje się cudnie w przyjętą przez tę władzę linię obsadzania stanowisk.

A że pani Kinga u ojca nie zarobi, to nic nie szkodzi. Z całą pewnością bycie doradczynią prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, kiedyś zwróci się – jak powiadają – z nawiązką. A przecież o to tutaj chodzi. I ostatecznie trzeba ojca zrozumieć, że chce dziecku pomóc. Szkoda tylko, że stara się nas przekonać, że to jest jakaś sytuacja o charakterze obiektywnym i przejrzystym, a nie rodzinna nasiadówka z wpisem do CV.

Marcin Zegadło

 

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o: