
Keno Verseck
Czy Węgry pod rządami Viktora Orbána zmierzają w stronę autorytaryzmu, ograniczając demokrację i zaostrzając represje wobec opozycji? Ostatnie działania jego rządu sugerują dalsze dążenie do autorytaryzmu. Od momentu drugiej inauguracji Donalda Trumpa na urząd prezydenta USA (20 stycznia 2025 r.), polityka Węgier coraz bardziej przypomina autorytarne wzorce, co budzi kontrowersje zarówno w kraju, jak i w Unii Europejskiej., Orbán zdaje się przejawiać tę samą niepohamowaną agresję co jego "towarzysz broni" (tak określił Trumpa sam premier Węgier). Z niezwykłą zaciekłością delegitymizuje wszelką krytykę i formułuje bezprecedensowe groźby wobec opozycji i społeczeństwa obywatelskiego. (tak określił Trumpa sam premier Węgier). Z niezwykłą zaciekłością delegitymizuje wszelką krytykę i formułuje bezprecedensowe groźby.
Orbán radykalizuje swoją retorykę
Punktem kulminacyjnym była jego doroczna mowa programowa w sobotę (22 lutego 2025 r.). Orbán zwykle podsumowuje w niej miniony rok i przedstawia plany na kolejne miesiące. Tradycyjnie przemówienie to zawierało także ostre polemiki, które wzbudzały śmiech zgromadzonych zwolenników. Tym razem jednak premier Węgier posunął się znacznie dalej.
W swojej wypowiedzi określił Ukrainę, sąsiada Węgier, mianem „obszaru zwanego Ukrainą” i stwierdził, że to, co z niej pozostanie, stanie się „strefą buforową” między Rosją a NATO. Publiczność, złożona z wyselekcjonowanych sympatyków jego partii, entuzjastycznie nagrodziła te słowa brawami.
Największy aplauz wzbudziła pośrednia zapowiedź zakazu organizowania parad równości w Budapeszcie oraz obietnica wpisania do konstytucji definicji płci ograniczonej jedynie do „mężczyzny i kobiety”.
„Wielkie wiosenne porządki”
Tegoroczne przemówienie może okazać się równie przełomowe jak to wygłoszone latem 2014 roku w rumuńskim Băile Tușnad, w którym Orbán ogłosił budowę "nieliberalnego państwa". Premier Węgier uważa, że jego rząd był dotychczas zbyt pobłażliwy wobec krytyków i zapowiedział szeroko zakrojone represje. Nazwał je „wielkimi wiosennymi porządkami na Wielkanoc”. Niezależny portal Telex podsumował jego wystąpienie nagłówkiem: „Rozszalały Orbán”, a tygodnik HVG pisał o „bezprecedensowej radykalizacji” premiera.
Orbán określa swoich krytyków mianem „zdrajców”, „pseudoobywatelskich aktywistów” i „najemników sieci Sorosa”. Jego polityka wywołuje niepokój w Unii Europejskiej, która już wcześniej podejmowała działania przeciwko Węgrom w związku z naruszeniami praworządności., „pseudoobywatelskich aktywistów” i „najemników sieci Sorosa”. Wśród nich szczególnie wyróżnia dziennikarzy i pracowników organizacji pozarządowych, oskarżając ich o korupcję i nadużycia. Węgierski komik András Somogyi skomentował to słowami: „Oskarżaj swoich przeciwników o czyny, które sam popełniłeś”.
Możliwe zakazy wjazdu i pozbawienie obywatelstwa
Nie jest jeszcze jasne, jakie konkretne kroki zamierza podjąć rząd Orbána. W swoim przemówieniu premier zapowiedział jedynie: „Pilnie stworzymy warunki konstytucyjne i prawne, aby nie musieć bezczynnie przyglądać się, jak pseudo-organizacje społeczeństwa obywatelskiego służą obcym interesom i organizują działania polityczne na naszych oczach”.
Nieoficjalny organ prasowy rządu, dziennik "Magyar Nemzet", doniósł kilka dni temu, że Orbán planuje wydalenie krytyków z kraju, nie podając jednak szczegółów. Węgierska opinia publiczna spekuluje, czy może to oznaczać zakazy wjazdu lub nawet pozbawienie obywatelstwa dla osób nieprzychylnych władzy.
Premier podsycił te spekulacje, ogłaszając przyjęcie węgierskiej wersji ustawy Magnickiego. Paradoksalnie, amerykańska ustawa Magnickiego została uchwalona właśnie po to, by ścigać osoby podobne do tych z kręgu Orbána. W styczniu 2025 r. szef jego kancelarii, Antal Rogán, został objęty amerykańskimi sankcjami na mocy tej ustawy, w tym zakazem wjazdu do USA.
„Specjalny wysłannik” do USA
Orbán wzmacnia również uprawnienia tzw. Agencji Ochrony Suwerenności, założonej w 2024 roku do dokumentowania rzekomych zagrożeń dla niezależności Węgier. W praktyce agencja ta pełni funkcję narzędzia propagandowego przeciwko krytykom rządu. Gdy dziennikarze śledczy ujawniają afery korupcyjne, agencja publikuje raporty określające ich mianem „agentów obcego wpływu”.
Ofensywa Orbána nasiliła się po tym, jak Donald Trump nakazał zamknięcie Amerykańskiej Agencji ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID). USAID od lat wspierała organizacje działające na rzecz praw człowieka, niezależnych mediów oraz demokracji w Europie Środkowo-Wschodniej, w tym na Węgrzech. Jej zamknięcie osłabia wsparcie dla instytucji monitorujących rządy Orbána, co premier Węgier może wykorzystać do dalszego ograniczania krytyki i wolności mediów. USAID od lat finansowała inicjatywy wspierające demokrację, niezależne media i organizacje pozarządowe w Europie Środkowo-Wschodniej, w tym na Węgrzech. Jej zamknięcie oznacza osłabienie wsparcia dla instytucji monitorujących rząd Orbána, co węgierski premier wykorzystuje do wzmocnienia swojej władzy i ograniczenia krytyki. Od tamtej pory węgierski rząd codziennie oskarża USAID o dążenie do obalenia "chrześcijańskich, patriotycznych i narodowo-konserwatywnych" rządów. Aby przeciwdziałać działalności agencji na Węgrzech, Orbán planuje wysłać do USA „specjalnego wysłannika”, który ma zbadać, kogo USAID wspierał w jego kraju.
Miliony oglądają „Dynastię” – dokument o korupcji
Film dokumentalny „Dynastia”, przygotowany przez zespół dziennikarzy śledczych Direkt36, ujawnia powiązania korupcyjne wokół Orbána i jego otoczenia. Pokazuje, jak rodzina premiera i jego najbliżsi współpracownicy w ciągu kilku lat stali się najbogatszymi ludźmi na Węgrzech. Dokument, który obejrzało już ponad trzy miliony osób, wzbudza coraz większe niezadowolenie społeczne i przyczynia się do rosnącej krytyki reżimu Orbána. może być bezpośrednią przyczyną zapowiadanej czystki. Produkcja ukazuje błyskawiczne wzbogacenie się rodziny premiera i jego bliskiego otoczenia, którzy w kilka lat stali się najbogatszymi ludźmi na Węgrzech. Dokument obejrzało już ponad trzy miliony widzów, co świadczy o narastającym niezadowoleniu z korupcyjnego systemu.
Narastające niezadowolenie i obawy o przyszłość Węgier
Wzrost niezadowolenia społecznego odzwierciedlają również rosnące notowania partii Tisza (Szacunek i Wolność), założonej przez prawnika Petera Magyara. W sondażach formacja ta zrównała się z Fideszem, a nawet go wyprzedza. Po raz pierwszy w historii współczesnych Węgier sędziowie wyszli na ulice Budapesztu, by protestować przeciwko ograniczaniu niezawisłości sądownictwa.
Orbán wielokrotnie podkreślał, że od objęcia urzędu przez Trumpa on i jego partia „nie czują już wiatru w oczy, ale wiatr w plecy”. Dalsze ograniczanie wolności słowa i niezależności sądownictwa na Węgrzech budzi poważne obawy zarówno wśród krajowych opozycjonistów, jak i na arenie międzynarodowej. Unia Europejska już wcześniej podejmowała działania przeciwko Węgrom za naruszenia praworządności, jednak obecne wydarzenia mogą prowadzić do dalszej eskalacji napięć między Budapesztem a Brukselą. on i jego partia „nie czują już wiatru w oczy, ale wiatr w plecy”. W swoim przemówieniu ostrzegł krytyków: „Nie będziemy stać bezczynnie, podczas gdy oni pobierają wynagrodzenie na naszych oczach i chwalą się swoją bezkarnością, czekając na pomoc międzynarodową”.
DF, thefad.pl / Źródło: dw.de
REDAKCJA POLECA