Szukaj w serwisie

×
2 marca 2020

Marcin Zegadło: jesteśmy świadkami praktyk robienia pieniędzy cynicznie wykorzystując lęk

Marcin Zegadło - poeta, publicysta

Marcin Zegadło - poeta, publicysta

Mam wrażenie, że będziemy świadkami ciekawego eksperymentu. Mianowicie, jeżeli zdrowie pozwoli, będziemy mogli przyglądać się z uwagą jak katolickie społeczeństwo radzi sobie z miłością do bliźniego i jak wartości, którymi to społeczeństwo wyciera sobie gębę, znajdują (nie znajdują) zastosowania w praktyce. A wszystko to, w trudnym czasie, który bez wątpienia jest przed nami.

 

Od dwóch lat, regularnie, zamawiam przez Internet preparat do dezynfekcji rąk i skóry. Tak mam, więc zamawiam. Chcąc zamówić go ponownie, orientuję się, że specyfik, który kosztował dwadzieścia kilka złotych, w tej chwili ten sam sprzedawca, u którego dokonywałem zakupu, proponuje za siedemdziesiąt dziewięć złotych. I nawet nie ta drastyczna podwyżka ceny tak bardzo mną wstrząsnęła, co fakt, ze w opisie produktu pojawia się informacja, że specyfik zabezpiecza przed koronawirusem.

Drążąc temat, zauważam, że sprzedawca, który wykazał się w poprzednim wypadku czymś co można określić mianem „wyczucia rynku” nie poprzestał na powyższym. Otóż możemy u tegoż sprzedawcy nabyć zestaw noszący nazwę „Zestaw Koronawirus”, w skład którego wchodzi rzeczony płyn dezynfekujący oraz dziesięć maseczek, tych najtańszych, które przekłuć można palcem. Ich cena, w każdej aptece, to mniej więcej, pięćdziesiąt groszy. U sprzedawcy, o którym piszę można je nabyć w rzeczonym zestawie za niemal pięćset złotych.

Piszę o tym, ponieważ jeszcze nic się nie wydarzyło, a już jesteśmy świadkami szczególnego rodzaju przejawów ludzkiej przedsiębiorczości. Mianowicie praktyk polegających na robieniu pieniędzy cynicznie wykorzystując do tego lęk i niepewność w dużym stopniu wykreowaną przez przekaz medialny.

Myślę, że w najbliższych tygodniach będziemy świadkami parady ludzkiej podłości, braku jakichkolwiek zahamowań etycznych, które przejawiać się będą w takich właśnie praktykach. Praktykach, które polegają na zbijaniu majątku na zagrożeniach (prawdziwych lub abstrakcyjnych, ale jednak). Czyli zamiast dzielić się tym, co mamy, skoncentrujemy naszą uwagę na sobie. Nasz i tak atroficzny altruizm, ustąpi miejsca naszemu rozbuchanemu egoizmowi.

W sytuacjach paniki, czy zagrożenia w naturalny sposób koncentrujemy się ostatecznie na sobie i nie obchodzą nas inni, którzy potrzebują pomocy. Świetnym przykładem są niewybredne komentarze internautów pod doniesieniami prasowymi o tych, u których istnieje podejrzenie infekcji koronawirusem, a którzy na przykład - jak ta „kobieta z Łodzi”, która wróciła z Tajlandii z infekcją, a następnie podróżowała pociągiem. Polki i Polacy gremialnie życzyli jej w tych komentarzach „śmierci w męczarniach”, nazywali ją „kurwą” i tworzyli scenariusze jej rzekomej rozwiązłości, rozpuszczając się w swoich często spatologizowanych fantazjach seksualnych. Co ma jedno z drugim wspólnego? Ano nic. Ale nie zaszkodzi o tym napisać. Komentarzy współczujących, czy wyrażających troskę o zdrowie osób zainfekowanych nie odnotowałem.

Nie chciałbym budować za daleko idących analogii, ale jako społeczeństwo mamy praktykę w odwracaniu się od potrzebujących. Do dzisiaj się z tym nie uporaliśmy, a przecież odwróciliśmy się od nich gremialnie ponad siedemdziesiąt lat temu. Wtedy za szklankę wody, od ludzi w transportach jadących do miejsc, o których tutaj nie wspomnę, żądano złota albo z dupy wziętych sum pieniędzy. Teraz może wydarzyć się to samo. Oczywiście to wszystko jest kwestią skali. Ale jak widać mechanizm działa dokładnie w ten sam sposób. Polega on, mniej więcej, na tym, że zamiast bezinteresownie pomagać, ponieważ wszyscy możemy być za jakiś czas w tej samej, dramatycznej, sytuacji – ubija się interes na czyjejś bezsilności, czyimś strachu i czyjejś niepewności.

Mam wrażenie, że będziemy świadkami ciekawego eksperymentu. Mianowicie, jeżeli zdrowie pozwoli, będziemy mogli przyglądać się z uwagą jak katolickie społeczeństwo radzi sobie z miłością do bliźniego i jak wartości, którymi to społeczeństwo wyciera sobie gębę, znajdują (nie znajdują) zastosowania w praktyce. A wszystko to, w trudnym czasie, który bez wątpienia jest przed nami.

Marcin Zegadło

 

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję