Szukaj w serwisie

×
5 sierpnia 2020

Kamil Durczok: 10 milionów zwolenników Trzaskowskiego zostało sierotami. Podwójnymi

Kamil Durczok

Kamil Durczok

Sfałszowane wybory, zafałszowana kampania, a teraz sąd, który przynosi wstyd uczciwym sędziom, bezczelnie skręca obraz i mówi: Polacy, nic się nie stało

 

Przeczekałem. Najpierw wieczorną informację, potem publicystykę. Pomyślałem - poniedziałek, mają dyżury poselskie. We wtorek zjadą do Warszawy i hukną. Ale wtorek minął bez wybuchu, nie licząc tego dramatycznego, w Bejrucie. Wieczorem uświadomiłem sobie, że kolejny raz mnie nie zawiedli. Dali ciała tak spektakularnie, jak tylko oni potrafią. Mistrzowie zawiedzionych nadziei.

W poniedziałek Sąd Najwyższy, a dokładnie stworzona pod dyktando Ziobry Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, zrobił to, czego oczekiwał PiS. Stwierdził ważność, w oczywisty sposób nierównych i niepowszechnych, wyborów prezydenckich.

Każdy, kto odrobinę zna się na polityce, spodziewał się stojących w blokach startowych liderów Platformy i KO. Zdeterminowanych, oburzonych polityków, którzy tylko czekali, aż decyzja zostanie ogłoszona. A potem ruszyli do ataku. To przecież wymarzony powód, żeby wyłożyć na stół wszystkie przekręty i szwindle stronników Dudy. Cudowna okazja zmiażdżenia PiS, Kurwizji, kampanii za nasze pieniądze i całego tego cyrku pod dyrekcją Kaczyńskiego. Mijały jednak godziny od werdyktu a w mediach owszem, królowała, ale Pani Sędzia. Miażdżąca prawny bubel wniesiony przez pełnomocników opozycji. Wieczorna publicystyka telewizyjna także nie przyniosła, niesionych ogniem oburzenia, czołowych twarzy PO/KO (przy całym szacunku do posła Kierwińskiego). Wyparował Budka. Zamiast szefa Platformy, słychać było jego ćwierkanie na Twitterze. Schował się Schetyna. Bo po co ma świecić oczami za cudzą porażkę. Lista wielkich nieobecnych była długa.

Wtorek też przełomu nie przyniósł. I zdaje się, że odsłonił coś jeszcze. Brutalną prawdę o głębokiej depresji, w jaką wpadła Platforma po przegranej Trzaskowskiego.

10 milionów zwolenników Trzaskowskiego zostało sierotami. Podwójnymi.

Po pierwsze, nikt w ich imieniu nie huknął w stół i nie powiedział: hańba! Sfałszowane wybory, zafałszowana kampania, a teraz sąd, który przynosi wstyd uczciwym sędziom, bezczelnie skręca obraz i mówi: Polacy, nic się nie stało. Nikt nie potrafił wykrzyczeć tego, co czują wściekli wyborcy.

Te 10 milionów zostało wystawionych także z innego powodu. Spora część z nich liczyła na jedyne, logiczne i rozsądne, zachowanie w takiej sytuacji. Czyli bojkot zaprzysiężenia nowego prezydenta. To był ostatni moment, w którym można było odwrócić głupią i nielogiczną decyzję o autoryzowaniu skręconych wyborów. Jest jasne, że jeśli ktoś uznaje wybory za nielegalne, to nie idzie fetować zwycięstwa w ustawionym wyścigu. Co robią nasze orły? Ściemniają. Jeden mówi, że 6 sierpnia nie ma go w stolicy, drugi bajdurzy o szacunku do instytucji prezydenta, trzeci kombinuje co tu zrobić, bo jak się nie obrócić to dupa z tyłu.

Efekt? Utwierdzenie wyborców, że PO to partia rozmemłana, niezdecydowana, rozlazła i bez przywódcy. I żadne sztuczki z KO, Ruchem czy Nową Solidarnością tu nie pomogą. PO to ciamajdy.

PiS będzie rządził jeszcze bardzo, bardzo długo. I nie potrzebuje do tego więcej władzy, całkowicie bezwolnych sądów, partyjnej prokuratury i szczekaczki w postaci partyjnej telewizji. To sobie załatwi sam, bez pomocy. Wygra za 3 lata, bo bratniej pomocy udzieli mu opozycja.

Kamil Durczok



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję