Szukaj w serwisie

×
10 marca 2021

Marcin Zegadło: czego w poparciu dla Hołowni nie mogę ogarnąć

Marcin Zegadło - poeta, publicysta

Marcin Zegadło - poeta, publicysta

Jest jeszcze jedno, czego w poparciu dla Hołowni nie mogę ogarnąć. Jak to jest możliwe, że w kraju, w którym odbiera się kobietom elementarne prawo do decydowania o własnych ciałach, zabierając im prawo do godnej aborcji będącej wynikiem podjętej przez nie decyzji, w tym samym kraju istotną siłą polityczną staje się celebryta, katolicki publicysta, który zapisał kilogramy stron swoimi świadectwami katolickiej wiary, który jest praktykującym katolikiem, który w związku tym nie może być zwolennikiem aborcji, nie jest nim i nigdy nie będzie.

Wiem, że to mało rozsądne pisać krytycznie w Polsce o Szymonie Hołowni i że stronnicy Hołowni chcieliby, żeby o Hołowni tylko „dobrze” albo wcale (trochę tak jak o zmarłych, co też swoją drogą uważam za słaby pomysł), ale kiedy przyglądam się rosnącemu poparciu dla Hołowni, spokoju nie daje mi świadomość jak bardzo Polki i Polacy, w gruncie rzeczy, uciekają od polityki.

Ostatecznie, począwszy od upadku poprzedniego systemu politycznego w roku 1989, co pewien czas zjawia się ktoś, kto deklaruje „antysystemowość” lub „bycie poza układem”.

Zaczęło się od Stana Tymińskiego, co wtedy wydawało się czymś kuriozalnym, w efekcie okazując się zapowiedzią tego co miało nastąpić.

Los Kukizów i Palikotów powinien być dla wyborców antysystemowych kandydatów jakąś tam przestrogą, ale gdzie tam. Polak/Polka wciąż żywią przekonanie, że można robić politykę bez polityki i poza polityką, można ją robić bez politycznego zaplecza i kapitału i nie widzi w tym Polak oraz Polka zagrożenia. Na przykład, że taki „antysystemowiec” zblatuje się w końcu z kimś, kto mu ten kapitał zapewni, a przecież będzie tego kapitału i tego zaplecza potrzebował, bo inaczej pochłonie go otchłań pełna politycznych wyjadaczy, którzy od lat żyją z pieniędzy podatników, wypełniając sejm i senat swoimi kosztownymi dla podatnika osobami.

Polak i Polka wciąż wierzą, że poparcie wyborców to jest to samo, co polityczne zaplecze, więc głosują na swoich „antysystemowców” przegapiając ów nieuchwytny moment, w którym antysystemowiec staje się częścią systemu, bo przecież o nic innego mu nie chodzi jak właśnie o to i trudno go za to winić – inaczej polityki robić się nie da.

Jest jeszcze jedno, czego w poparciu dla Hołowni nie mogę ogarnąć. Jak to jest możliwe, że w kraju, w którym odbiera się kobietom elementarne prawo do decydowania o własnych ciałach, zabierając im prawo do godnej aborcji będącej wynikiem podjętej przez nie decyzji, w tym samym kraju istotną siłą polityczną staje się celebryta, katolicki publicysta, który zapisał kilogramy stron swoimi świadectwami katolickiej wiary, który jest praktykującym katolikiem, który w związku tym nie może być zwolennikiem aborcji, nie jest nim i nigdy nie będzie.

Opublikowany przez Szymona Hołownię Czwartek, 28 stycznia 2021

 

Więc z czym w tym wypadku mamy do czynienia? Co powoduje tymi, którzy chcą poprzeć Hołownie politycznie? Bo jeśli są to jego deklaracje, że będzie rozliczał księży pedofilów z ich zbrodni, to „daj Boże”, żeby w końcu ktoś te mendy powsadzał do więzień. Ale jeśli są to pobekiwania Hołowni o rozdziale Kościoła od państwa to doradzałbym jednak pewną nieufność w tym względzie.

Co do aborcji i prawa kobiet do wyboru w tej kwestii jedno jest pewne – wybór Hołowni jako wybór polityczny gwarantuje zamrożenie tej kwestii na długie, ciągnące się w nieskończoność lata.

Poza tym Hołownia to jest oczywiście fajny facet, podobno otwarta głowa i bardzo spoko katolik.

Pamiętajcie tylko, że jak mówicie o rewolucji to na jej czele nie może stać ani Ludwik XVI, ani Mikołaj II. To nie jest po prostu ta strona barykady.

Marcin Zegadło



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o: