Szukaj w serwisie

×
30 stycznia 2020

Marcin Zegadło: Duda podpisze, ponieważ jego ostatnią deską ratunku jest paraliż państwa prawa

Marcin Zegadło - poeta, publicysta

Marcin Zegadło - poeta, publicysta

Kiedy myślę o tym, że Duda może wziąć nadchodzące wybory w pierwszej turze, zastanawiam się kim są ci, których mijam codziennie na ulicy. Ponieważ to w znaczącej liczbie elektorat prezydenta, który od pięciu lat używa brutalnego języka podziałów, nawołuje do bliżej nieokreślonych czystek, powołuje się na byty nadprzyrodzone pod tytułem Bóg i Matka Boska, a jego jedynym odruchem w pełni niezależnym było ocalenie hostii podczas jakiejś mszy świętej

 

…i jeszcze ten nieznośny, tani teatr, który funduje nam opozycja wspólnie z Prezydentem Andrzejem Dudą. Opozycja nie wierzy w to, że przekona Dudę, żeby nie podpisywał „ustawy kagańcowej”, która kompletnie i ostatecznie już demoluje polski wymiar sprawiedliwości, Duda z kolei już dawno podjął decyzję, że ustawę tę podpisze, ponieważ jego ostatnią deską ratunku jest paraliż polskiego państwa prawa, w przeciwnym razie, wcześniej czy później jego żenująca przygoda z polityką, jego szkodnictwo i te wszystkie nadęte pozy musiałyby skończyć się przed Trybunałem Stanu, przed którym w świecie polityki istnieje jedyne wolne miejsce, które Duda zająć powinien bez szkody dla tego kraju i jego obywateli.

Więc ten teatrzyk, który fundują nam polscy politycy, ten strzał na wiwat opozycji i to zatroskanie pogrążonego we własnych deliktach konstytucyjnych „strażnika konstytucji” Andrzeja Dudy, ta bijąca z tych aranżacji mizeria i tandeta umysłowa jest tak głęboko zniechęcająca, że jedynym odruchem, który jeszcze świadczyć może o moim zdrowiu psychicznym jest konsekwentne i zdecydowane odcięcie się od tej patologii.

Z drugiej strony, kiedy myślę o tym, że Duda może wziąć nadchodzące wybory w pierwszej turze, zastanawiam się kim są ci, których mijam codziennie na ulicy. Ponieważ to w znaczącej liczbie elektorat prezydenta, prezydenta, który od pięciu lat wygraża, używa brutalnego języka podziałów, naznaczania, nawołuje do bliżej nieokreślonych czystek, powołuje się na byty nadprzyrodzone pod tytułem Bóg i Matka Boska, a jego jedynym odruchem w pełni niezależnym było ocalenie hostii podczas jakiejś mszy świętej, co jest w gruncie rzeczy naturalnym odruchem u człowieka o mentalności ministranta w niewielkiej parafii. Poza tym już tylko łamie Konstytucję. Taką ma robotę i najwyraźniej mu ta robota leży.

Więc myślę, że będzie tak, że Duda tę ustawę podpisze, bo to jest po prostu w jego interesie żeby w Polsce skończyła się epoka niezależnych i niezawisłych sądów, żeby wymiar sprawiedliwości stał się narzędziem walki politycznej takim, jakim był i jest w reżimach totalitarnych - od reżimów faszystowskich począwszy na reżimach komunistycznych skończywszy. Nawet go rozumiem. Strach to jest gigantyczna siła napędowa i każdy totalitaryzm był na strachu stawiany jak dom na skale. Opozycja trzęsła się będzie z gniewu i oburzenia, co w gruncie rzeczy pozostanie bez znaczenia, tak jak bez znaczenia pozostają jej obecne gesty w postaci „przemawiania Dudzie do rozsądku”, chociaż opozycja doskonale wie, że jeżeli kiedykolwiek Duda dysponował jakimś rozsądkiem to było to, tak dawno, że sam już nie pamięta, co się wtedy czuje.

A druga kadencja Andrzeja Dudy, która nieuchronnie przed nami, będzie dla Polski świadectwem naszej marnej kondycji jako społeczeństwa. Naszej skłonności do życia w kłamstwach o nas samych, naszej infantylności w postrzeganiu świata, w skłonności do dychotomicznych podziałów i w gruncie rzeczy zaawansowanej ignorancji dla wartości stanowiących fundament państwa prawa.

Druga kadencja Dudy będzie dla Polski mniej więcej tym, czym był dla niej „stan wojenny”. Będzie mianowicie czasem absolutnej stagnacji, dupą, o której pisał Kisielewski, tą dupą, w której zaczniemy się urządzać, ponieważ nie będzie innego wyjścia, ponieważ każdy ma jedno życie i chce przeżyć je w miarę wygodnie i komfortowo. A to zawsze prowadzi do tego, że oddajemy nasze wolności za poczucie jako takiego bezpieczeństwa. Za kiełbasę i socjal.

A kiedy już to wszystko się skończy, bo skończy się na pewno, obudzimy się na jakiejś „Białorusi”, z tą różnicą, że więcej w tym wszystkim będzie Jezusa, Maryi Panny i kropidła, które wespół z policyjną pałką będzie tutaj stanowiło nowy, dosyć ponury jak na mój gust, porządek.

Tak że patrzę na ten teatr z niedowierzaniem, tak jak patrzę z niedowierzaniem na Trybunał Konstytucyjny zawieszający uchwałę Sądu Najwyższego.

Nie wiem jak Państwo, ale ja tracę poczucie rzeczywistości. Nocna mara. Sen zimowy z upiorną obsadą. Tak to widzę.

Marcin Zegadło

 

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję