Szukaj w serwisie

×
11 października 2019

Rafał Sulikowski: Szach i mat. Dlaczego wygrała prawica?

Rafał Sulikowski

Rafał Sulikowski

PiS przez kolejne cztery lata nadal będzie szastał publicznymi, czyli także twoimi i moimi pieniędzmi, nadal będzie przeorywał polski ustrój, nadal będzie szukał wrogów i zdrajców, nadal patrzył na wschód, a nie na zgniły Zachód

 

Piszę ten tekst w piątkowy wieczór na kilka godzin przed rozpoczęciem ciszy wyborczej.

Odpowiedź na pytanie postawione w tytule jest prosta: PiS kupiło Polaków, kupiło wyborców. Ale nie jest to odpowiedź wystarczająca: prawica zagospodarowała te obszary, które lewica i centrum pozostawiły odłogiem: politykę socjalną, politykę historyczną, politykę dumy i godności narodowej, posuniętej do wymiarów megalomanii, a także kupiło Kościół. Ten ostatni przez instruowanie wiernych, jak mają w niedzielę zagłosować będzie odpowiedzialny za wszystko to, co będzie się odtąd działo w latach 2019-2023.

Nie patrzmy w przeszłość. Rzecz jasna kryzys ekonomiczny zawsze napędza populistów, wpędza rzesze w nędzę, co sprawia, że sprytnie wykorzystuje niszę, jaka powstaje w wyniku postępującej pauperyzacji i rozwarstwienia.

PiS wie, jak grać - tego nie można mu odmówić. Prawica w naturalny sposób przyszła po nieudanych projektach liberalnych. Demokracja się zużyła i ludzie są zmęczeni pracą, rodzinami, biedą. Wolą, aby ktoś mocny i z autorytetem przejął władzę, pokazał im nowe horyzonty, dał forsę, zagrał na resentymentach i pokazał, że demokracja to w istocie przegrany, stary numer, który się nie sprawdził.

Wygrana PiS to zwycięstwo autorytaryzmu rodem z czasów sanacji z II RP nad projektem liberalnego parlamentaryzmu. To zwycięstwo konstytucji kwietniowej z 1935 roku nad konstytucją marcową z 1921. Jak pamiętamy, dyktator Piłsudski chciał wzmocnić w czasach szalejącej hiperinflacji i Wielkiego Krachu '29 swoją władzę. Zaraz po tym zmarł w dziwnych okolicznościach.

Sytuacja z Kaczyńskim jest podobna - w miarę jak druga fala kryzysu wita nad Wisłę, potrzeba mu więcej władzy, choć jest zwykłym posłem. Nie jest
to sytuacja normalna, a jeśli jeszcze dodamy, że każda decyzja czy to personalna, czy polityczna, czy nawet ekonomiczna jest konsultowana na czerwonej linii z Toruniem, to obraz nam się całkuje w zupełności.

PiS wygrał, bo ludzie mają wbrew pozorom dobrą pamięć i pamiętają niespełniane obietnice liberalnych polityków, afery i mafijne układy władzy. To, że wygrywa PiS świadczy też o kondycji tak materialnej, jak i psychospołecznej Polek i Polaków. Coraz więcej osób wpada w biedę. I coraz więcej ludzi wydeptuje ścieżki w kolejkach do psychologa - szerzą się nerwice, depresje, melancholia i zaburzenia osobowości. Ludzie coraz gorzej się czują, łatwo więc ich ubezwłasnowolnić.

Aby przejść do prognozy politycznej na kolejne cztery lata, konieczne będzie przypomnienie kilku faktów. W Polsce nikt jeszcze nie wygrał z uczuciami religijnymi Polaków, które nie mają nic wspólnego z prawdziwą Ewangelią i opartą na niej wiarą. Religia ludzi w Polsce to
szukanie pociechy za darmo. To religia skrojona na potrzeby sąsiadów, znajomych i pracodawców.

Krytykuję taką religię, nie chcę takiego Kościoła, jaki mamy obecnie. Postępuję jak wielcy reformatorzy chrześcijaństwa, jak sam Chrystus, który de facto rozłożył swoją macierzystą religię, czyli judaizm od środka. Gdyby nie pojawił się Jezus, do dziś mielibyśmy tylko Stary Testament. Projekt Nowego Przymierza, nowych przykazań miłości, nie udał się. Po odejściu Jezusa na powrót zapanowały mroki judaizmu.

Dygresja ta tylko na pozór jest nie na temat: cała polityka to przecież promowanie określonego światopoglądu, czyli de facto wiary religijnej. Sprowadzona do etyki nakazów i zakazów pod najsurowszymi sankcjami, z utratą życia wiecznego włącznie, religia dożywa swych dni. Pewnym być należy, że mariaż polityki i religii nie wyjdzie na dobre ani neutralnemu państwu, ani Kościołowi. Opustoszenie polskich świątyń już jest faktem, a będzie tylko gorzej. Gorzej dla hierarchii, lepiej dla świeckiego państwa. Spór światopoglądowy leży u korzeni obecnego zamieszania.

Dlaczego dzieje się tak, że chcemy narzucać swoją wiarę, swoją religię i poglądy innym? Odpowiedź przychodzi z najmniej oczekiwanej strony. Nie do końca jasne są źródła każdej religii. Oficjalnie judaizm stanowił religię objawioną prosto od Boga, który przekazał ludziom podstawowy zestaw zasad, uczących jak żyć. Każdy, kto próbuje wyjaśnić religię od razu w sposób nadnaturalny, popełnia błąd nierespektowania zasady wyjaśnienia najprostszego i wystarczającego. Nie potrzeba żadnego objawienia, aby powstała religia. Może ona stanowić produkt uboczny
ewolucji.

Pomyślmy przez chwilę, jakie profity przyszły do Izraela razem z wiarą w jednego i jedynego Boga? Bóg ten wybrał naród żydowski. Jakie z tego korzyści? Nie muszę wyjaśniać, jakie musieli psychicznie czuć się wybrańcy Jahwe, który nie był jeszcze jednym bogiem pogańskim albo politeistycznym bóstwem, ale jedynym rzeczywistym Panem Wszechświata. O tym, ile energii złapali w żagle i o tym, jak podniosło się ich poczucie narodowej dumy. To czyste atawizmy plemienne i rodowe, które miały przesłaniać prawdopodobny fakt, że wszystkie religie zostały wymyślone przez ludzi, co prawda wybitnych, ale tylko ludzi. Jeżeli tak się sprawa ma w istocie, stosujemy zasadę racji dostatecznej, która zamyka dalsze wyjaśnienie.

Hipoteza kontaktu ojca Abrahama z rzeczywistym Bogiem nie jest ani "weryfikowalna" ani "obalalna". Ktoś, kto uznaje wszystko, co jest na planecie wraz z religiami za konstrukty mentalne zbiorowej jaźni archetypicznej nie jest w stanie tego udowodnić. W identycznej sytuacji jest ten, kto wyprowadza wiarę z pradoświadczenia egzystencjalnego wielkich patriarchów i proroków biblijnych.

Jak to się ma do wyborów, w których wygrywa prawica? Otóż całkiem
podobnie - prawica to pewien stan umysłu, pewna matryca egzystencjalna. Prawica to pewien światopogląd, niemal quasi-religia. Jakie są elementy dzisiejszego faworyta wyborów '19? W zakresie bazy silna polityka socjalna, skopiowana niemal metodą "kopiuj-wklej" z programów socjaldemokratycznych państw skandynawskich z lokalną korektą. W zakresie nadbudowy, czyli ideologii, to prymat tradycji nad
postępem, dominacja przeszłości i historii, skrojonej na potrzeby ludu nad programami przyszłościowymi, to lustracja i dekomunizacja, to czerpanie pełnymi garściami z projektu II RP i "sanacji", czyli uzdrowienia, ale i oczyszczenia, to szukanie wroga i wszystkich winnych stanu, w jakim są umysły i serca polskie.

PiS dobrze wie, że zajmowanie się przyszłością nie ma sensu, stąd nieustanna ucieczka wstecz, w "dawne, dobre czasy", to całkowite podporządkowanie dobra jednostki dobru ogółu.

PiS przez kolejne cztery lata nadal będzie szastał publicznymi, czyli także twoimi i moimi pieniędzmi, nadal będzie przeorywał polski ustrój, nadal będzie szukał wrogów i "zdrajców", nadal patrzył na wschód, a nie na "zgniły Zachód".

Wzorce z PRL są uderzające, włącznie z najściami o bladym świcie obywateli przez służby specjalne, pokazowe i pozorne działania antykorupcyjne, propagandą ziejącą jadem z ekranów telewizorni. Nadal będzie walczył z postępami w nauce, w medycynie, w edukacji i w biznesie. Będzie uciskał i szukał pieniędzy na realizację niemożliwych do spełnienia obietnic, jak płaca minimalna na poziomie 4 tysięcy złotych i inne pakiety socjalne. Mentalnie cofa nas przed epokę Oświecenia, a nawet złote czasy renesansu. Nadal będzie propagował nierealne normy etyczne rodem ze średniowiecza, cenzurował polską kulturę i sztukę, a propaganda sięgnie apogeum około 2021 roku, by potem stopniowo opadać. Nadal każdy i każda będzie potencjalnym przestępcą, wrogiem narodu, zdrajcą i sprzedawczykiem. Strojąc się w obłudne piórka zbawcy ludu, szare eminencje będą ludziom "podawać do wierzenia" treści i formy umysłowe, relacyjne czy społeczne. Nadal będzie szukał zagrożenia wszędzie, gdzie się da - na stos ofiarny pójdą wszystkie mniejszości, głównie seksualne (PiS ma w ogóle jakiś problem z libido), ale także rasowe, poglądowe czy inne. Będzie budować pseudo-patriarchalny
ustrój niemal feudalny, z silną pozycją białego, heteroseksualnego i posiadającego pełną, wielodzietną rodzinę mężczyznę, takiego Polaka-katolika.

Oczywiście to się kiedyś skończy, ale wtedy prawdopodobnie nie będzie już czego naprawiać. Pozostaniemy w tyle za postępem nawet najbiedniejszych krajów UE, krajem montowni i źródła taniej siły roboczej. Europa i świat pójdą mocno w technologie, także kosmiczne. Nam pozostaną tylko pąki białych róż...

Rafał Sulikowski

 

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o: