Szukaj w serwisie

×
28 marca 2021

Rafał Sulikowski: Co z naszą Polską? Ja wiem

Rafał Sulikowski

Rafał Sulikowski

Bez tych dwóch spraw - zdrowie Polaków (szczególnie psychiczne, walka z nerwicami i depresją) oraz solidna edukacja w roku 2050 może nas być około 15 milionów, większość mieszkańców będą stanowili ludzie z zagranicy, dominować będą ludzie 65+, upadnie służba zdrowia, zwłaszcza jeśli przyjdą nowe pandemie, a także edukacja wyższego stopnia. Polacy będą znowu jeździli “na saksy” albo zbierać truskawki w Norwegii. Wtedy prawica będzie znowu zadowolona, Polacy będą zapierdalać na miskę ryżu i znowu wrócą “dawne, dobre czasy…”

Krótko i na temat: żeby w Polsce było znowu normalnie, należy nie tylko natychmiast zakończyć rządy prawicy. Samo bycie w opozycji nie działa.

Jak pamiętamy, PiS było cały czas w latach 2007-2015 w opozycji i kiedy wygrało wybory początkowo w ogóle byli zdezorientowani i nie wiedzieli jak rządzić. Jeśli opozycja będzie tylko walczyć i działać przez negację, to kiedy wygra wybory ‘23, nie będzie umiała rządzić. Ponadto tylko zjednoczony, szeroki ruch centro-lewicowy (więc nie tylko lewica) może ukrócić to, co się aktualnie dzieje w Polsce.

Tak więc primo, trzeba natychmiast wypracować program pozytywny, mieć jasną wizję przyszłej Polski; secundo - zjednoczyć siły w opozycji, jak to zrobiła niegdyś też rozbita prawica. Ludzie nie lubią podziałów, kłótni, intryg.

Zasadnicze cele opozycji są zbieżne. Obecnie najbardziej sensowną partią, a właściwie ruchem społecznym jest Polska 2050, która przegania już PO, a wkrótce przegoni PiS.

W Polsce szaleje zaraza. Odsłania ona faktyczny stan polskiej służby zdrowia, będącej już na granicy wydolności mocy przerobowych. Ludzie chorzy na inne choroby niż covid umierają - przekładane są operacje ratujące życie, trudno się dostać do lekarzy, nawet rodzinnych, ograniczono przyjęcia do szpitali psychiatrycznych (a co z ludźmi, którzy w depresji miewają myśli samobójcze?); zaczyna brakować niektórych leków, dostawy szczepionek są zdezorganizowane.

Polska służba zdrowia w pandemii nie zdała egzaminu, sytuację ratuje tylko medycyna prywatna, ale ona też powoli wysiada, bo ludzie, straciwszy pracę, dorobek życia, potraciwszy swoje małe biznesy, nie mają za co leczyć się prywatne. Sytuacja wygląda w istocie gorzej niż nam się zdaje. Jeszcze miesiąc pandemii i szpitale zamkną przyjęcia, a chorzy onkologiczni, z udarami mózgu i zawałami serca będą po prostu umierać tam, gdzie akurat będą przebywać. Jedyną drogą obecnie jest rozwój opieki środowiskowej, zwłaszcza domowej - zamiast dawać wszystkim Polakom 500+, należy podnieść pensje personelu medycznego, zatrudnić lekarzy z zagranicy, nawet ze Wschodu i przede wszystkim zorganizować “szpitale domowe”.

Zamiast powoływać kolejne oddziały covidowe, trzeba ludzi leczyć w ich miejscu aktualnego zamieszkania i tam, gdzie pracują. Lockdown niewiele zmieni, cofnie tylko gospodarkę o kolejne dekady. Obecnie wskutek pandemii globalna gospodarka cofnęła się o jakieś trzy dekady, powraca więc stan z przełomu lat 80/90. Tego się już zmienić nie da - pandemia jest jak wojna, która powoduje ekonomiczny reset - po każdej wojnie w XX wieku było mocne odbicie, tak prawdopodobnie będzie i tym razem.

Przykro to pisać, ale przy całym złu, jakie przynosi pandemia, jednocześnie covid załatwia naraz wiele spraw: przynosi miejsca pracy młodym, ogranicza egoizm gerontokracji (kiedy ludzie starsi nie chcą zwolnić miejsca pracy i przejść w stan spoczynku), powoduje ogólne spowolnienie życia, co może sprzyjać więziom, człowiek ma więcej czasu dla siebie, dla rodziny, szczególnie pracując zdalnie, przeżywa mniej stresów w korkach miejskich i tak dalej. Oczywiście, pandemia nie ratuje klimatu, ale przez ograniczenie mobilności i emisji CO2 przyczyni się do poprawy ekologicznej.

Kolejnym punktem jest zdrowie Polaków, szczególnie zdrowie umysłowe. Pandemia sprawia, że bujnie rozwija się Internet - spotkania są online, ludzie pracują zdalnie, zamawiają wszystko do domu online, konferencje są robione za pomocą komunikacji video i tak dalej. Jednocześnie upadają kontakty w realu, a przebywanie w domu dłużej z jednej strony pomaga w relacjach, z drugiej - jeśli relacje są niedobre, powoduje większy stres wśród członków rodziny.

Zdrowie psychiczne dzieci, młodzieży, studentów, ludzi wchodzących w dorosłość jest zagrożone, a świadomość psychiatryczna w Polsce jest bardzo obniżona; brakuje miejsc w szpitalach, niektórych leków, ludzie leczą się sami, łykają nie to, co trzeba. Aby uzdrowić Polskę, trzeba leczyć psychikę ludzi. Aby to zrobić, trzeba dotować psychiatrię oraz rozwijać studia i kursy psychologiczne; najwięcej do roboty po pandemii będą mieli właśnie psychiatrzy oraz psychoterapeuci. Należy zwiększyć limit przyjęć na studia oraz intensywnie szkolić terapeutów, a także przekwalifikować cały ruch rozwoju osobistego (coaching) na solidną, naukowo uzasadnioną psychologię kliniczną oraz psychologię człowieka zdrowego.

Ostatnim najważniejszym punktem pozostaje edukacja, która stanowi podstawę gospodarki - dzisiejsza ekonomia opiera się na wiedzy, nie na “pracy rąk ludzkich”. Jeśli tak, to tylko szeroka edukacja, od technicznej po humanistyczną musi opierać się na badaniach naukowych. Gdyby ludzie mieli wiedzę ścisłą, nie byłoby tylu bredni dotyczących szczepionek, a religia nie byłaby tak groźna, jak jest.

Ludzie nie mają żadnej wiedzy - przez ostatnie 30 lat przestali czytać mądre książki, uczniowie grają w gry i w ogóle się niczego nie uczą, powstaje grupa młodych, którzy ani nie pracują, ani się nie uczą i w wieku 40 lat mieszkają z rodzicami.

Ludzie utracili zdolność odróżniania tego, co jest faktem od jego interpretacji, dali się wrobić w pracoholizm, który nie przynosi żadnego bogactwa, rujnuje tylko zdrowie.

Wmawiano nam, że każdy może być bogaty i mieć, co chce, a jednak tak nie jest. Przez konsumpcjonizm Polska stała się biedna - powstaje silne rozwarstwienie, gdzie bogaci się niewielka grupka spryciarzy i dawnej nomenklatury, a ludzie młodzi, którzy chcą mieć dobrą pracę, nie mają szans, więc wyjeżdżają i nigdy nie wracają. Staliśmy się wielka montownią Europy i rynkiem taniej siły roboczej, upadło też rolnictwo i przemysł ciężki. Polska w niczym się nie specjalizuje, jak choćby Szwajcaria, która postawiła na banki, zegarki i sery owcze; nie wiadomo, w czym Polska się właściwie specjalizuje - były różne pomysły, a to przemysł kosmiczny, a to turystyka, a to motoryzacja. Czy coś z tego wyszło? Nie. Rząd ładuje tylko kasę w największe, “strategiczne” przedsiębiorstwa państwowe, niszczy zaś małe firmy; liczą się jak zwykle kopalnie, huty i fabryki. Witajmy więc w wieku XIX.

Bez tych dwóch spraw - zdrowie Polaków (szczególnie psychiczne, walka z nerwicami i depresją) oraz solidna edukacja w roku 2050 może nas być około 15 milionów, większość mieszkańców będą stanowili ludzie z zagranicy, dominować będą ludzie 65+, upadnie służba zdrowia, zwłaszcza jeśli przyjdą nowe pandemie, a także edukacja wyższego stopnia. Polacy będą znowu jeździli “na saksy” albo zbierać truskawki w Norwegii. Wtedy prawica będzie znowu zadowolona, Polacy będą zapierdalać na miskę ryżu i znowu wrócą “dawne, dobre czasy…”

Rafał Sulikowski



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję