Lech Kaczyński będąc prezydentem bardzo przeżył sytuację w której pilot samolotu lecącego do Gruzji odmówił mu lądowania w Tiblisi ze względu na dziania wojenne w tamtym obszarze. Przez tę decyzję polska delegacja musiała jechać do stolicy Gruzji z Batumi samochodami.
Po powrocie delegacji polskiej do kraju posłowie PiS zorganizowali pilotom, w tym późniejszemu kapitanowi lotu do Smoleńska Protasiukowi sprawę karną, która wprawdzie nie skończyła się zarzutami, ale była dla nich bardzo nieprzyjemnym źródłem stresu.
Jest dla mnie oczywiste, że stres związany ze sprawą karną mógł przyczynić się do zablokowania świadomości kpt. Protasiuka w momencie feralnego lotu z 10.04.2010 r. i to w sytuacji, gdy presję na niego wywiera gen. Błasik - szef Wojsk Lotniczych.
Wszystko to przypominam w kontekście niebywałego lekceważenia zasad bezpieczeństwa poprzez próbę umieszczenia w samolocie odlatującym z Londynu z delegacją rządową zbyt dużej liczby osób.