5 lutego podczas konferencji prasowej na pokładzie samolotu wracającego z Abu Dhabi, papież Franciszek w rozmowie z dziennikarzami mówił o trudnościach, na jakie napotykał kardynał Joseph Ratzinger, gdy informował Jana Pawła II o nadużyciach seksualnych i ekonomicznych w Kościele. Gdy w końcu Ratzingerowi, udało się pokazać Karolowi Wojtyle dokumentację jednej z najbardziej bulwersujących spraw, ten nakazał odłożenie sprawy do archiwum.
Pojawiające się zarzuty pod adresem polskiego papieża i jego otoczenia wywołały spore zamieszanie. "Tygodnik Powszechny" poprosił kard. Stanisława Dziwisza, osobistego sekretarza Karola Wojtyły o komentarz.
Dziwisz bagatelizuje sprawę, określając ją "anegdotą". - Nie wiem, kogo i jaką sprawę miał na myśli papież Franciszek, opowiadając „anegdotę” dotyczącą jednego ze spotkań kard. Josepha Ratzingera z Janem Pawłem II. Pragnę podkreślić, że prefekt Kongregacji Nauki Wiary miał z urzędu stały, regularny i bardzo częsty kontakt z papieżem. Osobiście, bez pośredników – bez „filtrów”. (...) Przez wiele lat pracowałem u boku papieża (...) Nie wierzę, żeby Jan Paweł II beztrosko nie wierzył w przedstawiane dowody winy. To nie był jego styl. - mówił kardynał Dziwisz.
- Wszystkie możliwe trudności, wahania, a czasem absurdalne oskarżenia kierowane pod adresem Jana Pawła II, zostały gruntownie wyjaśnione podczas jego procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego. - dodał.
(df) thefad.pl / Źródło: tygodnikpowszechny.pl