"Newsweek" opublikował wczoraj informacje jakoby prezes PiS Jarosław Kaczyński interweniował w sprawie śledztwa przeciw Marcinowi Dubienieckiemu. Tym samym tygodnik odsłania kulisy śledztwa przeciw byłemu zięciowi prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Przypomnijmy, na Dubienieckim ciąży zarzut kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, która miała wyłudzić ponad 14 mln zł z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Były zięć prezydenta spędził za kratami już 14 miesięcy.
Jak informuje "Newsweek", po zdobyciu przez PiS władzy w Polsce w śledztwie przeciw Dubienieckiemu następują zmiany. Prokurator Krajowy powołuje nowy zespół śledczych w Prokuraturze Regionalnej w Krakowie do prowadzenia sprawy Dubienieckiego. Na czele zespołu staje prokurator, który wyznacza 3 mln zł kaucji, obejmuje podejrzanego dozorem policji i zakazem opuszczania kraju, po czym wbrew opinii sądu, który uznał, że Dubieniecki może niszczyć dokumenty i nakłaniać świadków do składania fałszywych zeznań, wypuszcza go na wolność.
Ponadto - jak czytamy w"Newsweek", w sprawie zaczyna interweniować prezes PiS Jarosław Kaczyński, który w piśmie do Zbigniewa Ziobry, załączył pytania obrońcy podejrzanego Łukasza Rumszek. Tym samy Kaczyński, dopytuje:
- dlaczego Dubienieckiego zatrzymano w czasie kampanii parlamentarnej?
- w jakim celu „wytwarzano dokumenty” mogące obciążać jego najbliższych (chodzi o graf CBA, na którym, między podejrzanymi, widnieje Marta Kaczyńska, miała ona dostać 50 tys. zł z cypryjskiej firmy Dubienieckiego)?
- dlaczego były zięć prezydenta ma zakaz opuszczania kraju?
Rzecznik Prokuratury Regionalnej Włodzimierz Krzywicki twierdzi, że to wszystko nieprawda, a w sprawie nie było też żadnych nacisków.
Do bulwersującej sprawy odniósł się również Roman Giertych, który na swoim profilu na jednym z portali społecznościowych zaapelował do dziennikarzy:
Krótki list do dziennikarzy
Wczoraj "Newsweek" opublikował absolutnie wstrząsającą informację, że Jarosław Kaczyński - faktyczny władca Polski - interweniował w obronie męża swojej bratanicy i w obronie jej samej w sprawie, gdzie pokrzywdzonymi są tysiące inwalidów, a zięć prezydenta Kaczyńskiego jest podejrzewany o oszustwo na ich szkodę.
Byłem przekonany, że o ile informacja jest prawdziwa to będzie newsem miesiąca, albo roku. A jeżeli jest nieprawdziwa to doprowadzi do dymisji naczelnego tygodnika. Tymczasem co się okazało? Wszyscy nabrali wody w usta.
Dlaczego drodzy dziennikarze o tym nie piszecie? Bo się Jarosława Kaczyńskiego boicie. Może dla ułatwienia wyobraźcie sobie, że żona syna Donalda Tuska siedzi w areszcie za oszukiwanie tysięcy emerytów, a ten syn czerpie z tego korzyści i nagle wychodzi na jaw, że Donald Tusk - jako poseł oczywiście - napisał interwencję poselską po której ona wychodzi z aresztu.
Wyobraźcie sobie co byście napisali i podmieńcie tylko nazwiska.
A przede wszystkim nie lękajcie się, bo jak ktoś jest podszyty strachem, to nie powinien być dziennikarzem.
(df) thefad.pl / Źródło: Newsweek, Roman Giertych