Szukaj w serwisie

×
10 kwietnia 2019

Rafał Sulikowski: Sprawa Ewy Tylman – epilog

Rafał Sulikowski

Rafał Sulikowski

Jak powiedział zresztą prokurator na jednej z ostatnich rozpraw, jedyną osobą, która naprawdę dobrze wie, co się zdarzyło feralnej nocy przy moście Rocha, jest Adam Z. Jednak najwyraźniej chce on zachować tę tajemnicę i jej nigdy niestety nie wyjawić

Sprawą zaginionej przed trzema laty w Poznaniu Ewy Tylman żyła cała Polska. 17 kwietnia zostanie ogłoszony wyrok sądowy, w którym podejrzanym o co najmniej nieudzielenie pomocy jest znajomy Ewy z pracy, Adam Z.

Fot. Źródło: Facebook

Toczące się śledztwo nie dało jednoznacznych dowodów winy morderstwa z zamiarem ewentualnym, a w świetle prawa karnego wszelkie wątpliwości oskarżonego rozstrzygane są na jego korzyść. Tę zasadę powinni wszyscy w Polsce zresztą sobie przypomnieć, zanim na kogoś rzucą oskarżenie.

Chciałbym tutaj krótko przedstawić własną wersję zdarzeń z pamiętnej nocy listopadowej, kiedy dwójka znajomych, Ewa Tylman i Adam Z. około 2 nad ranem opuściła jeden z lokali nocnych w centrum Poznania i udała się w kierunku Mostu Rocha.

Fragment nagrania z monitoringu

Monitoring ukazuje zataczającą się parę, a ostatni zapis pochodzi z pobliża owego mostu, na którym widać biegnącą, jakby uciekającą Ewę i goniącego ją zapewne Adama.

Czy nie można przyjąć dość prostej wersji wydarzeń, takiej logicznej i zdroworozsądkowej? Przypuśćmy, że Adam Z. wcale nie miał zamiaru ani zabijać koleżanki z pracy, ani doprowadzić do jej śmierci w zamiarze ewentualnym. Może po prostu oboje byli bardzo podchmieleni, choć zdjęcia wskazują raczej na stan znacznego upojenia.

Początkowo Adam Z. grał rolę wyłącznie kolegi z pracy, niegroźnego dla kobiety, szczególnie że miał partnera życiowego, do którego zresztą potem dzwonił już po wypadku. Jednak pod wpływem alkoholu, zaczął wychodzić ze swej roli, czego wystraszyła się również będąca w stałym związku zaginiona chwilę potem Ewa i zaczęła uciekać.

Jak wiadomo, z męskim libido pod wpływem alkoholu dzieją się różne rzeczy. Uciekając, wbiegła na most, jednak, aby utrzymać równowagę, trzymała się barierki ochronnej. Niewiele widząc, dobiegła do końca mostu, gdzie barierki się kończą i spadła ze skarpy, tracąc chwilowo przytomność - może zresztą nie z powodu upadku, ale szoku związanego z upadkiem i to pod wpływem wypitego alkoholu.

Adam Z. dobiega do końca mostu, patrzy w dół i widzi leżącą bez ruchu kobietę. Jest przerażony, myśląc, że kobieta nie żyje, zbiega do niej i nie podejmując reanimacji - jest bowiem przekonany, że koleżanka nie żyje - zabiera jej dowód osobisty z torebki, a telefonu nie znajduje (zostanie potem znaleziony przy ciele pół roku później). Bojąc się odpowiedzialności karnej za doprowadzenie do spadku ze skarpy, zaciąga ciało - jak myśli - na nabrzeże i wrzuca do rzeki. Potem oddala się śpiesznie w kierunku przystanku, gdzie wyrzuca dowód osobisty, znaleziony kolejnego dnia. I dzwoni dla alibi do partnera, mówiąc, że nie wie, gdzie się znajduje aktualnie.

Oczywiście, tak być mogło, ale nie musiało, a cały powyższy rekonstruowany przebieg wydarzeń jest w dużym stopniu spekulacją. Jednak tak również właśnie być mogło, a przyjęcie wersji najprostszej - błędna ocena stanu zaginionej po upadku ze skarpy i impulsywne działanie pod wpływem strachu - jest w sytuacji braku silnych dowodów winy innej niż nieudzielenie pomocy naszym zdaniem racjonalne.

Sądząc po zachowaniu Adama Z. ani nie planował żadnej makabrycznej zbrodni, ani nie wrzuciłby zaginionej do rzeki, gdyby podjął akcję reanimacyjną (może wystarczyłoby zwykłe cucenie) i przekonał się naocznie, że kobieta żyje. Jeśli zaś wrzucał do Warty martwe ciało - w swoim mniemaniu - to nie popełnił zabójstwa z zamiarem ewentualnym.

Jak powiedział zresztą prokurator na jednej z ostatnich rozpraw, jedyną osobą, która naprawdę dobrze wie, co się zdarzyło feralnej nocy przy moście Rocha, jest Adam Z. Jednak najwyraźniej chce on zachować tę tajemnicę i jej nigdy niestety nie wyjawić.

Rafał Sulikowski

 

 

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję