Szukaj w serwisie

×
12 grudnia 2018

Rafał Sulikowski: Poznamy prawdę, a ona nas wyzwoli. Jak to zrobić?

Rafał Sulikowski

Rafał Sulikowski

Jeśli chcesz mieć bardziej obiektywne poznanie, bo całkowicie jest to niemożliwe - musielibyśmy mieć wszystkie dane pod ręką - włącz sceptycyzm i krytycyzm. Te dwie postawy gwarantują, że nie dasz się zmanipulować.

 

Poznamy prawdę, a ona nas wyzwoli

Bez względu na to, czy jesteś człowiekiem wierzącym, czy nie, znasz na pewno dobrze te słowa Jezusa. Wypowiedział je dwa tysiące lat temu, ale na temat poznawania prawdy zastanawiali się filozofowie starożytni już na długo przez Chrystusem.

Sokrates zaczepiał zwykłych przechodniów na rynku, wdawał się, a raczej wciągał ich w dyskusję, podczas której przez zadawanie różnych, czasem podchwytliwych pytań, doprowadzał ich do sformułowania i to samodzielnego pewnej prawdy, najczęściej o nich samych.

Istnieją ludzie, których funkcje poznawcze są zaburzone. Dzieje się tak zarówno w młodzieńczej schizofrenii, jak i starczej demencji, a także w średnim wieku, gdy człowiek jest zmęczony czy zestresowany. To dzięki chorobom umysłu wiemy, że prawda nie jest czymś, co leży na ulicy i jest od razu, natychmiast dostępna. Dzięki psychotycznym urojeniom wiemy, że bardzo trudno czasem oddzielić prawdę od fałszu czy kłamstwa. Ludzie, którzy wpadli w iluzje i złudzenia zazwyczaj gorzej funkcjonują na co dzień, więc temat ten jest bardzo ważny dla wszystkich, którzy
muszą dobrze funkcjonować.

Jak zatem choćby zbliżyć się do prawdy? Czy istnieje jedna prawda, na którą składają się poszczególne małe prawdy, naukowe, religijne czy artystyczne? Czy kiedykolwiek będziemy wiedzieli - o wiedzy marzyli już, jak uczy księga Rodzaju, już pierwsi ludzie - wszystko? I czy taka wiedza nie będzie zbyt trudna do uniesienia? Dlaczego istnieją mentalne ograniczenia oraz hamowanie poznawcze? Czy nasz umysł jest zaprogramowany na poznawanie wszystkiego, czy tylko wybranych aspektów danego zagadnienia? I wreszcie - po co poznawać prawdę, skoro dawniej
nie było nauki, która jest podstawowym typem dochodzenia do różnej wagi prawd, a ludzkość sobie jakoś radziła, mając do dyspozycji religię czy mitologię?

Człowiek w naturalny sposób interesuje się światem już od dziecka. Wszędzie wejdzie, wszystkiego chce spróbować, wszystko wiedzieć. Później ukierunkowuje się na zdobywanie wiedzy w sposób bardziej systematyczny, szkolny, a jeśli zostaje naukowcem, poznaje sposoby i metodologię badań naukowych, czyli zestaw reguł, których zastosowanie w pewnym stopniu gwarantuje dobre wyniki poznawcze.

Naukowcy wiedzą, jak trudne jest ustalenie czegokolwiek w nauce, zwłaszcza w naukach humanistycznych. W dociekaniach filozoficznych stosuje się logikę, najczęściej klasyczną oraz takie zasady, jak zasada tożsamości (niesprzeczności: A=A), zasada wyłączonego środka czy inne mniej znane.

Ale logika klasyczna ma swoje ograniczenia, które przezwycięża logika nowoczesna, między innymi tak zwane logiki wielowartościowe, modalne, gdzie zasady logiki klasycznej nie są tak rygorystycznie przestrzegane. Nie ma już konieczności wyboru między “albo-albo”, a na to miejsce mówi się “i tak i nie”, ewentualnie “i-i”.

Postmodernizm jeszcze bardziej neguje logikę klasyczną, twierdząc, że prawdę można poznać nie tylko na drodze nowoczesnej metodologii nauk ścisłych, i że one same podlegają licznym, także kulturowym ograniczeniom.

Kuhn był filozofem nauki, który twierdził, że istnieją okresy, kiedy w jakimś zagadnieniu rządzi określony paradygmat, np. twierdzenia Einsteina o teorii względności nie są stuprocentowo pewne, lecz składają się na pewną atmosferę epoki, w której powstały, a na które wpływ miały liczne czynniki pozanaukowe, nawet stan umysłu badacza.

W fizyce wiadomo już, że obserwacja zmienia przedmiot obserwowany, że nie ma badania neutralnego, w którym obserwator byłby niezależny od tego, co bada.

Zostawmy jednak te skomplikowane zagadnienia i przejdźmy bliżej życia codziennego. Większość ludzi nie ma wykształcenia wyższego i posługuje się myśleniem potocznym, nazywanym czasem zdroworozsądkowym. Ma ono zalety - jest szybkie, pozwala na swobodną rozmowę w sklepie, działa w sytuacjach kryzysowych. Jest jednak powierzchowne i ukazuje świat bardzo wybiórczo, tendencyjnie i jednostronnie: wszelkie poglądy tak zwane polityczne czy światopogląd codzienny opiera się na empiryzmie. Chodzimy między ludzi, słuchamy tego, co mówią i wyrabiamy sobie poglądy na różne sprawy. Najczęściej są to poglądy bardzo subiektywne, podatne na  zniekształcenia, a więc nienaukowe.

Naukowcy do ustalenia jakiejś prawdy dochodzą w bardzo długim czasie, najczęściej badania jednego tematu i to szczegółowego trwają całe lata, a i tak wyniki czasem nie są zadowalające, nie oddają obiektywnego stanu rzeczy.

Cierpliwość naukowa to rzadka cecha - w dobie zasady “publish or perish”, czyli “publikuj albo giń”, naukowcy śpieszą się, bo wiedzą, że konkurencja nie śpi i chcą być pierwsi.

Pokusa przedwczesnego publikowania niedopracowanych koncepcji, hipotez czy teorii jest duża, szczególnie w naukach społecznych i humanistycznych. Naukowcy w przeszłości dopuszczali się także świadomego fałszowania badań naukowych, a wyniki wymyślali.

Inaczej jest z artystycznym typem poznania ludzkiego: tutaj panują zupełnie odmienne reguły - pisarz, malarz czy muzyk mają więcej swobody działania, nie krępują ich już klasyczne zasady tworzenia, formułowane dawniej w poetykach starożytnych, a potem neoklasycystycznych, jednak to nie znaczy, że nie kierują się żadnymi regułami.

By zostać przy najbliżej znanej piszącemu te słowa dziedzinie - literaturze - można rzec, że istotą fikcji literackiej jest wydobycie z tworzonego fikcjonalnego świata przedstawionego esencji jakiejś prawdy, a nie zwykłe zmyślenie w celu rozrywki dla czytelnika. Fikcja nie jest wyłącznie kłamstwem, jak potocznie się to ujmuje, pamiętając, że Platon wykluczył z projektu idealnego państwa poetów za to, że zmyślali światy, które nigdy nie istniały albo których zaistnienie nie jest możliwe.

Poznanie ejdetyczne, znane w fenomenologii jako poznanie istoty rzeczy, możliwe jest jednak właśnie w poezji, będącej ekstraktem słownym jakiejś ważnej prawdy. Taką esencją poezji Miłosza jest najprawdopodobniej niszczenie w XX wieku godności ludzkiej przez systemy totalitarne, a w twórczości lirycznej Herberta nakaz wierności swoim ideałom i postęp moralny ludzi współczesnych.

Również w prozie mamy do czynienia z poznaniem przez fikcję - prawdę fikcji, którą wyraża proza Lema można określić jako pytanie o granice możliwości rozwoju cywilizacji ludzkiej XX wieku czy zagrożenia ze strony dynamicznie rozwijającego się świata nauki i techniki.

Proza Andrzejewskiego, zwłaszcza “Popiół i diament” pytają o moralność w obliczu zagłady wojennej i powojennego rozrachunku z systemem skrajnej prawicy; proza Olgi Tokarczuk zadaje pytania na temat poznania męskiego i kobiecego, nobilitując alternatywne sposoby poznania przez sen, psychozę, tradycje mistyczne i gnostyckie, przez szaleństwo i religię. I tak dalej.

Poznanie ludzkie jest procesem rozłożonym w czasie i opartym na pamięci. Im bardziej sprawne kojarzenie, lepsza koncentracja uwagi czy pamięć, tym większe szanse, że poznanie nasze będzie adekwatne do rzeczywistości. Jak poznawać prawdę o otaczającym świecie?

Nie da się poznać wszystkiego, dlatego utopijne zapowiedzi niektórych naukowców, że “poznamy wszystko” są mrzonką. Po wtóre, nie da się niczego poznać od razu, naraz i natychmiast.

Poznanie to dodawanie kolejnych cegiełek do wielkiej budowli naszego poglądu na świat, który w sprawach np. religijnych pozostanie zawsze tylko czyimś prywatnym poglądem.

Nie da się też wejść komuś do głowy i poznać, jak on poznaje. Dostępny poznawaniu jest jedynie świat otaczający oraz nasz osobisty. W I poł. XX wieku fenomenolodzy zastanawiali się, czy i na ile można poznać drugiego człowieka. Mówi się, że trzeba zjeść z nim beczkę soli, aby trochę choć poznać.

Wydaje się, że przedmiot poznania musi być przez nas co najmniej lubiany. Jeśli czegoś lub kogoś nie lubimy (o miłości nie wspominając), to nie poznamy  adekwatnie, a zamiast prawdy powstaną nasze projekcje.

Kolejnym momentem są źródła poznania - nasze zmysły muszą działać poprawnie, bo wszystko, co mamy w umysłach, przeszło najpierw przez bramy pięciu zmysłów. Nie ma poznania pozazmysłowego, którym łudzą się parapsycholodzy. Wszystko, co poznajemy, to tylko przetworzone informacje zmysłowe, pochodzące ze świata zewnętrznego. Zdecydowana większość ludzi kieruje uwagę na zewnątrz, do otoczenia i nim się interesuje.

Jak jednak poznać niepowierzchowne fenomeny jak kolor przejeżdżającego tramwaju czy sens czytanej powieści, ale istotę bytu. Nie jest to możliwe, o czym wiedział już Kant, pisząc, że poznajemy wyglądy rzeczy, fenomeny, a nie “noumen”, czyli “Dinge an sich”, rzecz samą w sobie. Potem filozofowie niektórzy doszli do wniosku, że całe nasze poznawanie istoty świata było wielkim złudzeniem filozofii.

W epoce post-prawdy nie chodzi zatem już o to, jak jest “naprawdę”, ale o możliwy do przyjęcia kompromis w sprawach spornych, a te są najczęściej zarzewiem religijnych konfliktów, wojen, a także internetowego hejtu. Każdy myśli inaczej i chce na siłę przekonać innych do swoich racji. Ta quasi-misjonarska postawa skutecznie zamyka nas w sobie - zamiast posłuchać, co inni mają do powiedzenia o wspólnym świecie (‘koinos kosmos’), chcemy innych przekonać, przeciągnąć na swoją stronę.

Zamiast dialogu, a prawdopodobnie prawda ma naturę dialogową, więc olifoniczną, a nawet symfoniczną, mamy nieustanne monologi polityków, mężów stanu, urzędników rządowych. Zamiast wymiany zdań - jedna strona sporu chce dominować i zniszczyć tę drugą. Tymczasem nie istnieje jedna prawda, bo jest bez liku i nie ma jednego źródła poznania (absolutnego), tylko wielość możliwych źródeł szukania prawdy. Należy porównywać ze sobą różne źródła, nie ograniczać się do jednego, a wtedy obraz świata choć niekompletny, zawsze fragmentaryczny, może być bardziej pełny. Im więcej źródeł, tym łatwiej o obiektywizm, o czym wie każdy student dziennikarstwa. Jeśli będziemy czerpali z jednego, monopolowego źródła, będziemy mieć spaczone poznanie.

Rząd właśnie dąży do tego, aby scentralizować nasze poznanie, docelowo, aby wszyscy korzystali z jedynie słusznych mediów radiomaryjnych i państwowej telewizji, a wtedy nasze dusze będą pod ich rządami. Żaden rząd autorytarny nie lubi pluralizmu źródeł informacji. Żaden ustrój totalny nie znosi różnorodności, która jest zasadą przyrody. Każdy z nich dąży do zmonopolizowania środków masowego przekazu, aby móc manipulować nastrojami społecznymi, mieć rząd dusz i sterować nawet naszymi zachowaniami. Dotyczy to także wielkich koncernów, które potrafią sterować wyborami konsumenckimi w stopniu, z jakiego nie zdajemy sobie jeszcze sprawy.

Dlatego na koniec rada: jeśli chcesz mieć bardziej obiektywne poznanie, bo całkowicie jest to niemożliwe - musielibyśmy mieć wszystkie dane pod ręką - włącz sceptycyzm i krytycyzm. Te dwie postawy gwarantują, że nie dasz się zmanipulować. Kiedy ktoś, coś pisze albo mówi, spytaj się “czy to jest prawda?” Nic więcej, po prostu pomyśl o tym, co właśnie usłyszałeś czy przeczytałaś “czy to jest na pewno prawda?” W dobie fake-newsów i bubli prasowych oraz serwisów plotkarskich nietrudno o zmanipulowanie rzeczywistości. A tylko prawda na każdy temat gwarantuje wewnętrzną wolność, którą władze chcą nam dziś odebrać i zabronić samodzielnego myślenia.

Przykre, że bierze w tym udział nawet tak nastawiona podobno na prawdę instytucja, jak Kościół. Ale o tym już następnym razem.

 

Rafał Sulikowski

 

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję