Szukaj w serwisie

×
11 maja 2020

Perfidny argument Morawieckiego: to nie Polska, lecz unijny Trybunał Sprawiedliwości zagraża praworządności w Europie

Anna Widzyk

Anna Widzyk

Mateusz Morawiecki sugeruje, że to nie Polska, a Trybunał UE zagraża praworządności – ocenia „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.

Niemiecki dziennik pisze w poniedziałek (11.05.2020), że spór o praworządność z Polską jest jednym z głównych powodów bardzo zdecydowanej reakcji szefowej KE Ursuli von der Leyen oraz wiceprzewodniczącej Komisji Very Jourovej na wyrok niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w sprawie skupu obligacji przez Europejski Bank Centralny.

W wyroku tym niemieccy sędziowie po raz pierwszy przeciwstawili się orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości UE. Von der Leyen oświadczyła w weekend, że nie wyklucza wszczęcia postępowania wobec Niemiec o naruszenie prawa UE i podkreśliła, że wyroki TSUE są wiążące dla sądów krajowych.

Wiwaty na cześć Karlsruhe

Jak pisze „FAZ”, Niemcy nie mogą liczyć na specjalne traktowanie w UE. Ocenia, że Komisja zareagowała tak ostro, ponieważ „jako strażniczka traktatów unijnych toczy żmudny spór o praworządność w Europie”.

„Przeciwko Polsce wszczęła właśnie już czwarte postępowanie o naruszenie traktatu w związku z tamtejszymi «reformami sądownictwa». Trzy poprzednie dotarły do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu” – przypomina gazeta.

„Teraz szef polskiego rządu (Mateusz) Morawiecki wiwatuje z powodu orzeczenia sędziów z Karlsruhe. Nareszcie jakiś sojusznik, który usadził europejskich sędziów! Perfidny argument: Nie Polska zagraża praworządności w Europie, ale unijny Trybunał Sprawiedliwości” – pisze „FAZ”, komentując wypowiedź szefa polskiego rządu dla niedzielnego wydania tej gazety.

Morawiecki uznał wyrok niemieckiego Trybunału za „jeden z najważniejszych w historii Unii Europejskiej”. Być może po raz pierwszy wyraźnie stwierdzono, że „umowy zawierane są przez państwa członkowskie UE i to one zakreślają granice kompetencji unijnych organów”.

Dziennik dodaje, że jeżeli teraz Warszawa pozwoli sobie na wydawanie wyroków o aktach prawnych UE, „Unia pogrąży się jeszcze głębiej w kryzysie”. „Sędziowie w Karlsruhe mogli to łatwo przewidzieć. W końcu i oni często ostrzegali przed upadkiem rządów prawa w Polsce i na Węgrzech” – ocenia niemiecka gazeta.

Poszukiwania listu z Warszawy

W innym artykule „FAZ” napisano, że aktualny stan relacji między Polską a Komisją Europejską dobrze odzwierciedla epizod z minionego weekendu. „Urzędnicy brukselskiej instytucji poszukiwali pisma, które rząd w Warszawie, jak sam twierdził, przesłać miał w piątek. Ale jak? E-mailem nie dotarło. Na faksach w centrali Komisji nic nie znaleziono. A może Polska wysłała je pocztą? Można było usłyszeć, że zapewne w poniedziałek lub wtorek pismo się pojawi. Takie gierki to nic nowego” – relacjonuje „FAZ”.

„Tylko że teraz chodzi o ważną sprawę. Narodowo-konserwatywny rząd PiS musi poinformować Komisję, jak wykonał wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE” – podkreśla dziennik. Chodzi o wyrok z 8 kwietnia, nakazujący Polsce zawieszenie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. „Polski rząd dostał miesiąc, aby zawiesić przepisy, na których opierają się kompetencje tej izby. Nie jest pewne, czy naprawdę jest gotów to zrobić i nie chodzi tylko o brak odpowiedzi” – pisze „FAZ”.

Odnotowuje, że mianowany przez prezydenta tymczasowy prezes Sądu Najwyższego Kamil Zaradkiewicz uchylił wprawdzie postanowienie o zawieszeniu Izby Dyscyplinarnej, wydane przez byłą I prezes SN Małgorzatę Gersdorf tuż przed końcem jej kadencji, ale jednocześnie przekazał postępowania dyscyplinarne wobec sędziów do swego sekretariatu. „Teraz rząd może wprawdzie argumentować, że Izba Dyscyplinarna de facto jest zawieszona. Sędziowie jednak nie poczują się bardziej chronieni, gdy za tę ochronę odpowiadać będzie lojalny wobec Dudy prezes SN” – komentuje niemiecka gazeta.

 

REDAKCJA POLECA

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o: