
Dariusz Stokwiszewski
Ktoś mądry, myślący kategoriami państwa, którego oszukano już tak wiele razy, i któremu każda kolejna władza obiecywała, że ten zakręt będzie ostatnim, ma podstawy, a nawet prawo wątpić
Mamy nowy (w większości jednak stary) rząd, który nie stanie się antidotum na nasze problemy. Mamy nowy rząd, ale starą – jednoosobową – nowogrodzką władzę, której jedyną i najważniejszą emanacją jest prezes. Nic, według mnie nie wskazuje na to, aby „pod nowym makijażem” stara twarz nabrała blasku młodości, a zwietrzałe oraz myślące jeszcze, po peerelowsku mózgi, zaczęły myśleć w nowych, tak potrzebnych dzisiejszej Polsce i Europie kategoriach. Zmienił się jedynie skład ekipy, ale nie łudźmy się, że z dnia na dzień zmieni się polska rzeczywistość.
Ktoś mądry, myślący kategoriami państwa człowiek (takich jest u nas wielu), którego oszukano już tak wiele razy, i któremu każda kolejna władza obiecywała, że „ten zakręt będzie ostatnim”, ma podstawy, a nawet prawo wątpić. Szczególnie tej władzy.
Kiedy w 2005 r., rządząca dziś partia po raz pierwszy objęła rządy, wydawało się wielu, że oto nadszedł czas, kiedy w kraju poprawie ulegnie to, co szwankuje. PiS nie rządził jeszcze wówczas samodzielnie, a przy pomocy tzw. przybudówek. Nie mniej już wtedy pokazał swoją inklinację do zapewnienia sobie rządów niezależnych od nikogo.
Cały szereg intryg i działań podjętych w stosunku do przeciwników politycznych PiS-u kończyło się czasem nawet tragicznie. Ucierpiało też społeczeństwo. Przykłady można by mnożyć.
Zacznę od początku:
- populistyczny plan PiS „mieszkania dla młodych” okazał się ustawowym bublem, doprowadzając polskie budownictwo nawet nie do stanu zadyszki, a astmy;
- w trakcie jego (nieudanej, jak mówię) realizacji, dorobiły się za to banki;
- podniosło to dwukrotnie ceny mieszkań na rynku pierwotnym i wtórnym;
- w efekcie, bogate banki stały się jeszcze bogatsze, a deweloperzy zaczęli budować głównie dla ludzi bogatych;
- Zbigniew Ziobro (dzierżący wtedy funkcje: ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego) „zreformował” prokuraturę;
- nastąpiły zatrzymania (zdarzało się też niewinnych) ludzi, których nie lubił prezes Jarosław Kaczyński;
- nastąpił paraliż pracy prokuratur w kraju;
- Ktoś groził sędziom, uniewinniającym zatrzymanych i umarzającym też polityczne, w większości, sprawy;
- nieodpowiedzialne działania PiS sparaliżowały także polską transplantologię;
- w efekcie, miały miejsce setki zgonów, gdyż z klucza politycznego ścigano (jak się później okazało) także niewinnych lekarzy;
- rządzący rozwalili telewizję publiczną oraz trzy programy Polskiego Radia (chodzi tu o „sławetną” już, nocną ustawę, i trwająca dobę wymianę KRRiT, na ludzi, z pisowskiego klucza partyjnego.
To jedynie przykłady, które pamiętam, ale przypuszczam, że było tego znacznie więcej. Dlatego powtarzam to, o czym pisałem na początku: dziś, moje zaufanie do PiS w skali od 1 do 10 wynosi – 2 (minus dwa).
Konsekwentnie, zatem nie wierzę w to, że ta władza:
- przestanie ograniczać wolności obywatelskie;
- przestanie łamać zasady demokracji;
- przywróci rangę i znaczenie Trybunału Konstytucyjnego i niezależne sądy;
- przestanie łamać Konstytucję RP;
- najwyższe władze państwowe przestaną wykonywać polecenia wydawane im przez Prezesa PiS – nieponoszącego za swe decyzje odpowiedzialności (natomiast nie widzę przeszkód, aby pan ten stanął na czele rządu, zamiast chować się za innymi);
- będzie procedować w Sejmie i Senacie (ma w nich większość) zgodnie z zasadami przyjętymi w demokracjach zachodnich (myślę, że będzie, jak dotąd — nocne obrady trwające po kilkanaście godzin — z myślą o zmęczeniu adwersarzy);
- przestanie swoimi działaniami ośmieszać RP na arenie międzynarodowej i obniżać tym, jej znaczenie w świecie (też raczej nie bo lubi samowolę);
- zakończy niszczenie przyrody (wycinka Puszczy Białowieskiej i innych obszarów cennych z przyrodniczego punktu widzenia i naprawi uczynione szkody;
- przestanie forować lobby łowieckie, a także zmieni swoje decyzje w kwestii ustawy Prawo łowieckie, która jest zwyczajnym barbarzyństwem i zamachem na wolność;
- przestanie promować energetykę opartą na węglu i chronić środowisko;
- przestanie dzielić społeczeństwo na podgrupy, „na lepszy i gorszy sort” – to hańba;
- zakończy seanse nienawiści, jakimi są „miesięcznice smoleńskie”, ale nie tylko:
- przestanie używać języka nienawiści wprowadzanego do debaty publicznej;
- skończy z zawłaszczaniem TVP/radia i robienia z nich tub propagandowych PiS;
- dokona rzeczywistej reformy służby zdrowia w Polsce;
- odetnie się od wpływów toruńskiego redemptorysty, którego nazbyt hojnie wspiera finansowo pieniędzmi pochodzącymi z budżetu państwa (brak przeciwwskazań do przekazywania prywatnych dotacji z kieszeni polityków, w tym ministrów).
Można byłoby wymienić więcej jeszcze rzeczy w zrobienie, których nie wierzę tzw. dobrej zmianie. Jednak tak samo, jak piszący przede mną, chcę móc liczyć na opamiętanie, które może jeszcze wszystko odwrócić. Chcę, ale nie wiem, czy warto jeszcze w to wierzyć…