Szukaj w serwisie

×
12 grudnia 2019

Wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii z brexitem w tle

Wyjście z Unii Europejskiej w styczniu 2020 roku jest stawką dzisiejszych wyborów parlamentarnych w Wielkiej Brytanii. Rządząca Partia Konserwatywna jest faworytem, ale w ostatnich dniach jej przewaga topnieje.

Według opublikowanego we wtorek modelu MRP pracowni YouGov, torysi premiera Borisa Johnsona mogą liczyć na samodzielną większość w nowej Izbie Gmin, uzyskując 43 proc. głosów i znacząco wyprzedzając Partię Pracy (34 proc.), Szkocką Partię Narodową (3 proc.) i Liberalnych Demokratów (12 proc.).

Jeszcze dwa tygodnie wcześniej ta sama firma spodziewała się jednak ponad dwukrotnie wyższej przewagi w przyszłym parlamencie. Czy zyskująca w ostatnich dniach kampanii opozycyjna Partia Pracy ma szanse na to, aby - podobnie jak w 2017 roku - sprawić niespodziankę i powstrzymać premiera Borisa Johnsona przed realizacją jego planów, zmuszając go do stworzenia mniejszościowej administracji?

Zdania ekspertów są podzielone, ale niewielu odważyłoby się stanowczo wykluczyć taki scenariusz. Samo YouGov zaznaczyło wprost, że model, w którym żadne ugrupowanie nie miałoby większości w Izbie Gmin, mieści się w granicy błędu statystycznego obecnych wyliczeń (od 311 do 367 mandatów; większość parlamentarna to 326).

Pro-europejscy wyborcy głosują taktycznie, aby powstrzymać torysów

W ostatnich dniach Partia Pracy zyskuje głosy ze strony wyborców Liberalnych Demokratów. Po udanym starcie kampanii, pro-europejskie ugrupowanie zaczęło tracić realne szanse na zwiększenie stanu posiadania w nowym parlamencie, a zmiana głosu może w niektórych okręgach zdecydować o sukcesie innego kandydata opozycji, jak np. w zachodniolondyńskim Kensington.

Szereg organizacji opowiadających się za drugim referendum ws. brexitu uruchomiło nawet specjalne strony internetowe, które pozwalają na zidentyfikowanie szans na sukces taktycznego głosowania.

Na liście marzeń opozycji znalazły się m.in. mandaty minister środowiska Theresy Villiers (traci 4 pp. do kandydatki Partii Pracy), ministra spraw zagranicznych Dominica Raaba (prowadzi ledwie 2 pp. nad Liberalnymi Demokratami), a nawet samego szefa rządu Borisa Johnsona, który prowadzi w swoim okręgu Uxbridge and South Ruislip jedynie ośmioma punktami procentowymi.

Rekordowa liczba niezdecydowanych wyborców

Jakiekolwiek prognozy wyborcze utrudnia jednak fakt, że rekordowo wysoka liczba wyborców wciąż jest jeszcze niezdecydowanych i podejmie decyzje dopiero w ostatniej chwili. Ich głosy mogą zdecydować o losach nawet kilkudziesięciu okręgów wyborczych, gdzie różnice między dwoma partiami mieszczą się w granicy ledwie kilku tysięcy głosów.

Sondaże wskazują także na znaczenie reformy publicznej służby zdrowia (NHS), która w opinii Brytyjczyków jest niemal równie istotna, co rozwiązanie kryzysu dotyczącego wyjścia z Unii Europejskiej. W ostatnich dniach rządząca Partia Konserwatywna była oskarżana o gotowość włączenia NHS w rozmowy o wolnym handlu ze Stanami Zjednoczonymi, a także krytykowana po tym, jak jedna z gazet opublikowała zdjęcie chorego chłopca leżącego z braku łóżek na stercie kurtek na szpitalnej izbie przyjęć.

Johnson: realne ryzyko parlamentu bez większości

Rozmawiając w środę z mediami w hrabstwie West Yorkshire, premier Johnson ostrzegał, że rywalizacja nie mogłaby być "bardziej zacięta", dodając, że istnieje "bardzo realne ryzyko, że jutro pójdziemy w stronę kolejnego parlamentu bez większości". "To oznaczałoby więcej opóźnień i paraliżu dla naszego kraju" - zaznaczył.

Torysi chcą brexitu, laburzyści - socjalistycznej rewolucji

Rządząca Partia Konserwatywna skupiła się w swojej kampanii na sloganie "Załatwmy Brexit" ("Get Brexit done"), apelując do wyborców o ostateczne rozstrzygnięcie tej kwestii w zgodzie z decyzją podjętą w referendum z 2016 roku i doprowadzenie do wyjścia z UE z końcem stycznia 2020. Politycy torysów argumentowali, że w przeciwnym razie można spodziewać się rozmów koalicyjnych między ugrupowaniami opozycji, które chciałyby doprowadzić do ponownego głosowania w tej sprawie - nawet kosztem jednoczesnego referendum niepodległościowego w Szkocji, czego oczekuje Szkocka Partia Narodowa.

Opozycyjna Partia Pracy unikała jednak tematu brexitu, wskazując na konieczność szerszej, radykalnej zmiany brytyjskiej gospodarki, obiecując m.in. nacjonalizację dostawców wody, prądu, przewoźników kolejowych, a także firm telekomunikacyjnych, a także zapowiadając zwiększenie wydatków publicznych sfinansowanych przez opodatkowanie najlepiej zarabiających Brytyjczyków.

Centroprawicowy dziennik "The Times" ocenił te propozycje wprost za "cofnięcie zegara o 40 lat", przypominając powtarzające się wśród czołowych polityków laburzystów odniesienia do socjalizmu.

Głosowanie potrwa od 7 rano czasu lokalnego (8 czasu polskiego) do 22 (23 czasu polskiego), kiedy - tuż po zamknięciu lokali wyborczych - ogłoszone zostaną wyniki sondażu exit poll. Pierwsze oficjalne wyniki będą podane jeszcze przed północą (najczęściej z miasta Sunderland) i będą spływały przez całą noc i piątkowy poranek.



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję