Szukaj w serwisie

×
13 czerwca 2019

Adam Mazguła: Uzbrojenie. Nie budujcie złotych bram do ugorów

Adam Mazguła

Adam Mazguła

Siłę naszej armii nie stanowią obiecane samoloty zakupione za 10 lat, których koszt zakupu i eksploatacji zniszczy wszystkie inne elementy systemu obrony kraju. Już teraz nie ma wcale śmigłowców, nie ma nowoczesnych czołgów, artylerii, rakiet obrony powietrznej, systemów rozpoznania i kierowania ogniem. Nie ma Marynarki Wojennej, lotnictwa i systemów walki elektronicznej, a M. Błaszczak produkuje ławeczki patriotyczne i obiecuje przełom piątej generacji

 

Nad bezpieczeństwem narodu polskiego „czuwają” propagandziści i chcą wydać miliardy za obiecany sprzęt i obecność na terenie Polski obcych wojsk, jednak nie to decyduje o naszym bezpieczeństwie. 

Zanim PiS odtrąbi sukces wizyty A. Dudy w USA, jak ogłosił M. Błaszczak: „na miarę wstąpienia do NATO”, zastanówmy się chwilę.

Bezpieczeństwo Polaków zależy od polityki własnej władzy względem innych narodów, wzajemnego szacunku do sąsiadów, od powiązań gospodarczych, otwartości, tolerancji, różnorodności kanałów komunikacji… W tym celu świat zbudował zbiorowe systemy współpracy i wzajemnego zaufania.

Co jednak zrobić, kiedy trafiła się władza, która neguje sojusze, prowadzi politykę wojny ze wszystkimi, nawet z własnym narodem i wszystko wie lepiej niż inni? Wtedy potrzebna jest armia, dla odstraszana, obrony i szantażowania siłą innych.

Ale co zrobić, kiedy wojsko jest niedoinwestowane, rozbite politycznie, skandalicznie zarządzane i przedstawia opłakany stan zdolności bojowej? Co zrobić, kiedy najnowsze „uzbrojenie wojskowe” stanowią samoloty i limuzyny dla VIP-ów, a nie sprzęt bojowy armii? Co zrobić, kiedy powoływanie jednostek WOT powoduje odsyłanie najzdolniejszych oficerów operacyjnych do zadań, które może wykonywać każdy szeregowy rezerwista, a nawet niezbyt rozgarnięty kapral? Wtedy potrzebna jest zasłona nad stanem armii, to propaganda sukcesu!

Agresywna PiS-propaganda przekonuje, że wydamy miliardy na wojsko i zbudujemy nowoczesną armię, kończąc z przestarzałym sprzętem post sowieckim. Co za brednie?

Siłę naszej armii nie stanowią obiecane samoloty zakupione za 10 lat, których koszt zakupu i eksploatacji zniszczy wszystkie inne elementy systemu obrony kraju. Już teraz nie ma wcale śmigłowców, nie ma nowoczesnych czołgów, artylerii, rakiet obrony powietrznej, systemów rozpoznania i kierowania ogniem. Nie ma Marynarki Wojennej, lotnictwa i systemów walki elektronicznej, a M. Błaszczak produkuje ławeczki patriotyczne i obiecuje przełom piątej generacji.

To jest zdrada, to jest rozbrajanie armii w imię obietnic.

Wojsko dostało podwyżki i siedzi cicho, ale na ostatni poligon jednej z brygad wyjechało tylko 50% planowanego stanu osobowego, bo reszta przebywała na zwolnieniach chorobowych. Powstaje pytanie, tacy wszyscy chorzy, czy takie prezentują morale?

Niezależnie od odpowiedzi na to pytanie, najbardziej skutecznym systemem obrony narodu przed ewentualnym najeźdźcą jest jego powszechność. Polega ona na budowaniu gotowości organów państwa, społeczeństwa i każdego obywatela do obrony kraju. Niezależnie od wartości bojowych sił zbrojnych, potrzebna jest świadomość społeczna konieczności stałego szkolenia wszystkich obywateli w państwie do zadań obronnych.

Nikt nie atakuje narodów o wysokiej świadomości i kulturze obronnej, bo nawet, jeśli ktoś taki się znajdzie i zajmie terytorium, podbije naród podstępem lub przy pomocy najnowszej, nieznanej technologii, to okupacja trwa tylko do czasu uderzenia w dzwon przez pierwszego burmistrza miasta.

Jednak w Polsce nie szkolimy cywilów i rezerw.

Na co więc liczy rząd PiS-u, zwłaszcza że prowokuje wszystkich do wojny? Tego nie wiem, bo nigdzie nie widzę budowanej siły obronnej państwa, a tylko propagandę.

Rozumiem, że musimy mieć środki rażenia na dalekie odległości, aby żaden agresor nigdy nie spał spokojnie nawet daleko od naszych granic. Ale czy to wystarczy? Czy powszechność edukacji wojskowej musi opierać się na powoływaniu kolejnych jednostek niedzielnych WOT, budowaniu struktur wojennych i rasistowskich faszystowskich organizacji, albo kolejnych zakonów obrony Chrystusa Króla, Najświętszej Marii Panny i obrońców krzyża? 

Czy PiS-liderzy, z których nikt nie służył w wojsku, mimo, że był w czasach ich młodości taki obowiązek, rozumieją sprawy bezpieczeństwa narodowego? 

Czy ich świadomość obronna polega na stosowaniu wojennej retoryki i zastępowanie słów: dyskutujemy, budujemy, przygotowujemy, planujemy, słowami: walczymy o…, nie dopuścimy do…, wygramy bitwę o …, jesteśmy uzbrojeni w argumenty do... Dobrze motywowani młodzi Polacy mogą służyć narodowi i nie musimy do tego celu kupować innych, nawet gdy dzisiaj są zaprzyjaźnieni.

Rozumiem też wspólnotę celów, jaką realizujemy prowadząc rozpoznanie i wymianę informacji na terenie naszego kraju. Jednak nie okłamujcie ludzi, że będziemy bezpieczni, jeśli dalej będziemy zaniedbywać powszechną obronność, ale dla propagandy kupimy niezwykle drogi sprzęt z dostawą za 10 lat! Albo, jeśli za kolejne miliardy kupimy sobie inne wojsko, aby broniły naszej ziemi i naszych narodowych interesów.

Obawiam się, że podobnie jak w Szymanach, będziemy realizowali wspólne zadania obronne, ale inaczej widziane z różnych miejsc na świecie.

W dobie zielonych ludzików i wojny hybrydowej niezwykłego znaczenia nabiera morale wojska i narodu, elektroniczna wymiana myśli, ale i kontrola, możliwość wpływania na sytuację wewnętrzną kraju (wybory) i wola życia w określonym systemie wartości. To wszystko jest ważniejsze niż nowoczesne samoloty do walki agresywnej. Chyba, że nie chodzi o bezpieczeństwo naszych obywateli, ale o rozporządzanie siłą zdolną do interwencji na skale światową i przez to awansowanie do szpicy wasalskiej polityki dla możnych tego świata.

Polska musi opierać swoje bezpieczeństwo na swoich obywatelach, swoim przemyśle i myśli obronnej, a sojusze powinny wzmacniać jej poczucie wspólnoty celów, a nie stanowić jego podstawę. W tym kontekście, bardziej potrzebni są mądrzy politycy budujący pokój i zaufanie, rodzima polityka obronna, fachowcy od budowania relacji międzynarodowych i wspólnoty polskich celów, a także podstawowy sprzęt bojowy, niż obecność najemników oraz agresywne samoloty.

Mam wrażenie, że PiS-władza kupuje złote bramy wjazdowe na zagony, aby z daleka wszyscy widzieli, jak bogato wygląda pole, które staje się odłogiem; zamiast zasiać zboże, zapewnić nawóz i nawodnić je dla wysokich plonów.

Adam Mazguła: Uzbrojenie. Nie budujcie złotych bram do ugorów
Adam Mazguła: Mam wrażenie, że PiS-władza kupuje złote bramy wjazdowe na zagony. Fot. Adam Mazguła

Adam Mazguła



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję