Szukaj w serwisie

×
22 stycznia 2019

Roman Giertych: Wstyd mi w każdej sytuacji, kiedy Polacy zachowują się jak świnie

Roman Giertych

Roman Giertych

Jak dzisiaj ludzie zastanawiają się dlaczego jestem przyjacielem Donalda Tuska, Radka Sikorskiego i wielu, wielu innych polityków Platformy Obywatelskiej, to przecież nie wynika z czego innego, tylko z tego, że w 2007 roku to ja zadecydowałem o tym, że skończył się rząd Jarosława Kaczyńskiego.

Fragment mojej wypowiedzi z debaty z Adamem Michnikiem spisany przez Czytelnika i przesłany na moją skrzynkę. Zachęcam do obejrzenia całej debaty. Dzisiaj podam link. Mówiliśmy tam wiele o sposobach wyjścia z obecnej sytuacji.

"Moja droga polityczna jest znana. Mógłbym skrótowo odpowiedzieć na pani pytanie […] zdaniem redaktora wielkiej polskiej gazety, który przed laty powiedział, że tylko krowa nie zmienia poglądów. Mówiąc poważniej, bo pytanie jest poważne.

JPII napisał w encyklice Fides et ratio, że wiara i rozum to są dwa skrzydła, które wznoszą duch ludzki do kontemplacji prawdy. Moja ścieżka polityczna i w jakiś sensie duchowa polegała na tym, że stopniowo z człowieka wychowanego w ideologii narodowej, gdzie nie było może mowy o nacjonalizmie, ale koncepcja budowania katolickiego państwa narodu polskiego była jak najbardziej obecna, w którymś momencie zrozumiałem że koncepcja takiego narodowego państwa katolickiego jest błędna.

Zarówno ze względu na wiarę, uniwersalną wiarę, która zakłada sprzeciw wobec nacjonalizmu, jak i na rozum, gdyż budowanie państwa wyznaniowego jest sprzeczne z zasadami rozumu. I ta konstatacja, trzymanie się prawdy, szukanie prawdy doprowadziło mnie, krok po kroku, najpierw do bardzo ostrego konfliktu z o. Rydzykiem, (jak dzisiaj mówimy o mowie nienawiści, ja byłem wielokrotnie przedmiotem mowy nienawiści również z ust kapłanów kościoła katolickiego – o. Tadeusz Rydzyk do dziś nie przeprosił za słowa o katafalku, na którym chciał widzieć moją osobę [… ]), ta ewolucja doprowadziła mnie najpierw do konfliktu z o. Rydzykiem, a później, w konsekwencji tego, że Prawo i Sprawiedliwość zawarło bardzo bliski sojusz z Radiem Maryja, sojusz, który trwa do dnia dzisiejszego, doprowadziła mnie do bardzo ostrego konfliktu z Jarosławem Kaczyńskim oraz z Młodzieżą Wszechpolską, która już wówczas… (pani redaktor pyta mnie o odpowiedzialność za czyny ludzi, którzy się nie narodzili jak ja byłem w Młodzieży Wszechpolskiej, bo ja wyszedłem z Młodzieży Wszechpolskiej w roku 1994). I ten konflikt, i z Jarosławem Kaczyńskim, i z ugrupowaniami skrajnymi, które ewoluowały w prawą stronę zdecydowanie, doprowadził do takich gestów jak wizyta w Jedwabnem (przypominam pani redaktor, że byłem wówczas przedmiotem hejtu środowisk skrajnie nacjonalistycznych narodowo-radykalnych), aż wreszcie doprowadziła mnie do tego, że zrezygnowałem ze współpracy z Jarosławem Kaczyńskim.

Jak dzisiaj ludzie zastanawiają się dlaczego jestem przyjacielem Donalda Tuska, Radka Sikorskiego i wielu, wielu innych polityków Platformy Obywatelskiej, to przecież nie wynika z czego innego, tylko z tego, że w 2007 roku to ja zadecydowałem o tym, że skończył się rząd Jarosława Kaczyńskiego. I wszyscy, którzy byli wówczas blisko polityki dokładnie wiedzą jak to wyglądało, w jaki sposób to zostało zrobione i że gdybym wówczas podjął inną decyzję, a ta decyzja była, słowo państwu daję, decyzją sumienia, bo wszelki interes polityczny, wszelki interes skłaniał mnie ku temu, aby przyjąć propozycję Jarosława Kaczyńskiego i być takim skrzyżowaniem Gowina z Ziobro na owe czasy.

Wszystko co było interesem mojego ugrupowania i moim osobistym ku temu mnie skłaniało. Natomiast poszukiwanie prawdy, które wówczas mnie rozdzieliło ideologicznie z o. Rydzykiem doprowadziło do tego, że się w 2007 Kaczyńskiemu sprzeciwiłem. I gdyby wówczas to się nie stało to Jarosław Kaczyński mógłby nie mieć ośmiu lat w opozycji, mogliśmy być w dwunastym roku rządów PiS-u. Przy pewnych wariantach sytuacji, przy rozwoju niekorzystnym tak mogłoby być.

Czy Polska by przetrwała dwanaście lat rządu Jarosława Kaczyńskiego? Tego nie wiem. Więc odpowiadając na pani pytanie, niestety za każdą mowę nienawiści, tak samo jak było mi wstyd było, wtedy, kiedy niektóre gazety reklamowały młodzież, która krzyczała „Giertych do wora, wór do jeziora”, bo musiałem tłumaczyć moim dzieciom, że tatusiowi nic nie grozi.

Wstyd mi oczywiście w każdej sytuacji, kiedy Polacy zachowują się jak świnie, zachowują się podle, zachowują się w sposób, który jest niegodny walki politycznej, w każdej takiej sytuacji jest mi wstyd. Natomiast jeżeli mówimy o dzisiejszych wydarzeniach, to groźniejsze z mojego punktu widzenia, od wydarzeń jakichś organizacji młodzieżowych jest to co robi rząd i podległe mu agendy, bo to robi rząd w naszym imieniu, za nasze pieniądze i w imieniu państwa polskiego, którego jesteśmy przecież obywatelami.(...)

Jeśli chodzi o ONR to cztery lata temu wnosiłem o to, aby wystąpić formalnie do Trybunału Konstytucyjnego o rozwiązanie tej partii, bo to jest partia polityczna.

Dziwię się, że wówczas tego nie zrobiono, bo tak naprawdę w momencie, w którym ONR skręcił jawnie w stronę faszyzmu to wszelkie przesłanki konstytucyjne do rozwiązania tej partii politycznej były. Oczywiście, oni by się odtworzyli w jakiejś następnej organizacji. To jest prawda. Tylko, że jeśli się pozwala na to, żeby to było legalne i się nie reaguje, to później to się rozrasta w coraz większy radykalizm i coraz bardziej jest to groźne."

Roman Giertych



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o: