Szukaj w serwisie

×
4 marca 2018

Dariusz Stokwiszewski: Miłość bliźniego po „polsko – katolicku”! Słowo na niedzielę!

Dariusz Stokwiszewski

Dariusz Stokwiszewski

Trudno zdefiniować wszystkie źródła naszej „polsko – katolickiej” nienawiści, jednak są i takie, które można wskazać bez problemu. Przykład idzie z góry: przepych i zakłamanie wśród kleru, miast (ślubowanego przecież) ubóstwa i prawdomówności. Upolitycznienie Kościoła poprzez bezpośrednie i interesowne związki z władzą, która opłaca się naszemu kościołowi sowicie

 

Podczas spotkania z papieżem zakonnic z całego świata, skarżących się na traktujących je jak służące, a nawet niewolnice księży, Franciszek odpowiedział tak, jak się tego można było spodziewać, że nie ma na to Jego zgody. Papież rzekł: „ja i wy, jesteśmy na służbie biednym. To służba, a nie niewolnictwo”. Informację opublikował włoski „Corriere della Sera”.

Czy coś tutaj jeszcze trzeba dodawać?! Nie, tym bardziej że to nie pierwsza (dla kleru kontrowersyjna, wręcz szokująca wypowiedź) tego, jedynego w swoim rodzaju – papieża! Tak sobie myślę: ile dziękczynnych „modłów” uniosłoby się do nieba, gdyby Franciszek „odszedł do domu Ojca”! Dodam, że nie o modły katolików takich jak ja i mnie podobni tutaj chodzi, a raczej o modły tych, którym ten wspaniały człowiek przeszkadza stroić się w złote piórka, sygnety i łańcuchy, mieszkać w pałacach i uprawiać dla własnej korzyści politykę, co skutkuje rzeką państwowych pieniędzy, płynącą od „katolickiego rządu”. Jak widać, nie za bardzo wierzę w tę „katolickość” skoro, używam tych określeń jak metafory. Nie ma się czemu dziwić i zaprzeczać, jeśli choć odrobinę się zna polską rzeczywistość!

Ten może przydługi, ale moim zdaniem niezbędny wstęp, prowadzić ma jednak do istoty moich dzisiejszych, niedzielnych rozważań odnoszących się do wypełniania przez nas – Polaków – zapisów katolickiego Dekalogu.

Żyjemy w 38 milionowym, katolickim (jak się powszechnie uważa) kraju, o ponad 1000 letniej tradycji chrześcijańskiej. Uważamy się za katolików, bo tak nam wpisano w aktach parafii, a myśmy się do tego przyzwyczaili. Jednak nie tylko; z wielką radością myśmy to także zaakceptowali i podobno realizujemy, choć w selektywny sposób; wybieramy tylko te zapisy boskich praw i nakazów, które są nam „na rękę”. Czy to się godzi?! Nie, ale jest bardzo wygodne. Wdzięczymy się do figur, a (wbrew nakazom Pana Boga) nienawidzimy ludzi, którym na pozór sprzyjamy. Zamiast pomóc w sposób skuteczny potrzebującemu, chętnie „skracamy jego cierpienia”, wyciągając mu przysłowiową poduszkę spod głowy!

Trudno zdefiniować wszystkie źródła naszej „polsko – katolickiej” nienawiści, jednak są i takie, które można wskazać bez problemu. Przykład idzie z góry: przepych i zakłamanie wśród kleru, miast (ślubowanego przecież) ubóstwa i prawdomówności. Upolitycznienie Kościoła poprzez bezpośrednie i interesowne związki z władzą, która opłaca się naszemu kościołowi sowicie. Najjaskrawszym tego wszystkiego przykładem są skandaliczne od lat wydarzenia związane z kościelnym biznesmenem z Torunia. Z człowiekiem, który nie boi się nawet Boga i łamie wszystkie zasady związane z byciem „osobą duchowną”. Choćby stosunek Rydzyka do uchodźców czy ludzi o innym kolorze skóry, czy wyznania.

Popierany przez radykalnych biskupów wysforował się na nieformalnego przywódcę czy też guru większości polskich, najsłabiej wykształconych oraz niemyślących samodzielnie katolików i małego grona tych, którzy jeszcze myśleć potrafią, ale przeszkadza im ono w zdobywaniu bogactw czy zwłaszcza władzy, dla której przedstawicieli, są bezkrytycznymi sługami!

„Katolicki rząd” daje równie gorszący przykład postaw niegodnych Polaka – Patrioty. Nie tylko nie robi nic, co mogłoby poprawić wizerunek zakłamanej i ksenofobicznej polskiej społeczności, ale sam go niszczy w świecie, popełniając gafę za gafą. Chciałbym wierzyć, że to tylko „gafy”, a nie świadoma działalność na szkodę państwa polskiego, ale wiara ta jest bardzo wątła. Będące emanacją PiS najwyższe władze Polski postępują dokładnie tak, jak sobie życzy Jarosław Kaczyński (uważający się chyba niesłusznie za „męża stanu”), który podzielił Polskę na dwa wrogie sobie obozy: swoich – dobrych i tych złych - takich jak większość z nas – ludzi (według pisowskiej mowy nienawiści) „gorszego sortu”!

Gorszący przykład daje również wiele osób wspierających obóz „dobrej zmiany”, czego ilustracje można mnożyć. Ludzie ci (nie odnosi się to jednak do wszystkich), uważający się za katolików, łamią wszelkie prawa ludzie i boskie. Kłamią w „żywe oczy” wówczas, nawet gdy to, co im się zarzuca, poparte jest niepodważalnymi dowodami. To haniebne!

Nie było jeszcze w historii naszej Ojczyzny tak cynicznie, ale też perfidnie według mnie, postępujących ludzi, którzy otrzymując w demokratycznych wyborach mandat do władzy, tak bardzo szkodziliby Polsce! W ogóle nie pamiętam, aby jakikolwiek wcześniejszy rząd postępował w tak destrukcyjny sposób. Kiedy w 1989 r., na fali nowych, wolnościowych ruchów społecznych Polska osiągnęła (względną wówczas jeszcze) niepodległość, Polacy wydawali się zjednoczeni na rzecz budowy nowego niepodległego, demokratycznego państwa. To trwało do 2005 r., z dziesięcioletnią przerwą, gdy w 2015 r. do władzy doszła największa opozycyjna katolicko – narodowa partia z jej „wielkim przywódcą” na czele - Jarosławem Kaczyńskim. I rozpoczęła się budowa „wielkiego, być może tysiącletniego, państwa” - „IV Rzeczpospolitej”, którą władać miał imperator, a następnie spadkobiercy tegoż przywódcy „imperium” (szkoda tylko, że na glinianych nogach)!

Wraz z nową władzą nadeszła wkrótce nienawiść, jako zjawisko pożądane i będące także swego rodzaju „narzędziem” sprawowania dyktatorskiej władzy PiS-u, której emanacją od zawsze był wspomniany już imperator. Co ciekawe, nie oburzyła ona części obywateli, a wręcz przeciwnie – wybrani „pretorianie” mieniący się być „wielkim katolikami”, ”dają głos” nawet podczas uroczystości zwanych miesięcznicami, a mających służyć refleksji nad śmiercią ofiar katastrofy lotniczej. Wkrótce zaczną się pewnie także „nowenny” do pomników smoleńskich, ze szczególnym uwzględnieniem pomnika przypominającego, jako żywo, twarz prezesa partii, którego megalomania jest wielka jak Pacyfik!

Przykład wrogości? Oto on! Prezes z nienawiścią krzyczy do pokojowo protestujących ludzi trzymających w ręku białą różę: „cała Polska z was się śmieje …”, a obecny przy nim (teraz już minister SW) Joachim Brudziński dodaje: „… komuniści i złodzieje”. Czy tak wyglądać ma pokojowa procesja na cześć zmarłych? Czy też wcześniejsze już nieco, a praktykowane przed pałacem namiestnikowskim regularnie – tzw. egzorcyzmy to nie egzotyka przypominająca czasy wieków średnich?! Według mnie, bez wątpienia!

Jaki wreszcie przekaz płynie z toruńskich rozgłośni, katolickiego ponoć Radia Maryja lub Telewizji „Trwam”? Kpiny z każdego, kto nie pada na kolana przed (dla mnie) dziwnym, żeby nie powiedzieć nawiedzonym przez złe moce, księdzem - Tadeuszem Rydzykiem, którego wspiera cała machina i finanse państwa polskiego?! Czy Polska będzie krajem teokratycznym, czy stanie się ponownie demokratyczną republiką prawną?! Oby stało się to drugie!

Nienawiść każdego może zgubić, a jeśli na dodatek, przejawia się ona we wspieraniu neonazistów w czasie ich „czarnych (ale przy pochodniach) marszów”, to mamy już do czynienia z bezpośrednim niebezpieczeństwem dla państwa i narodu! Nazizm już kiedyś się zdarzył i wystarczy!!!

Należy mieć tylko nadzieję na to, że PiS w ten sposób nie przygotowuje swoich bojówek na wypadek „zagrożenia” ze strony sfrustrowanego coraz bardziej społeczeństwa, bo to już byłoby przypadkiem skrajnym, wykluczającym owych ludzi spośród cywilizowanych rządów współczesnego świata. Nie wiem, czy ja mam jeszcze taką nadzieję po tym, co się stało z Polską od chwili przejęcia władzy przez PiS, SP i ich sojusznika Kukiz 15. Chyba jednak nie!

 

Dariusz Stokwiszewski

 

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o: