Szukaj w serwisie

×
17 września 2025

Adam Mazguła: Zdrada ciągle żywa

Adam Mazguła

Adam Mazguła

17 września 1939 roku Sowieci napadli na walczącą z Niemcami Polskę. To nie było zaskoczenie – o tym wiedziano. Ten napad był konsekwencją nieudolnej polityki rozpasanego faszystowskiego rządu, który do 1938 roku był sprzymierzeńcem Hitlera. Ówczesny rząd oddał Polaków w niewolę, na wymordowanie, poniewierkę, utratę ziemi i majątków. Żołnierze bohatersko walczyli, krwawili i umierali za ojczyznę. Tymczasem ucieczka całego aparatu państwowego, wodza naczelnego i części wojska do Rumunii nie mieści się nawet w pojęciu zdrady. Zdradą jest nie tylko świadome złamanie przysięgi żołnierskiej, ale przede wszystkim odstępstwo od wartości, których przysięgali bronić. Bo zdrada zaczyna się nie od ucieczki, ale od pychy

 

17 września 1939 roku Sowieci napadli na walczącą z Niemcami Polskę. To nie było zaskoczenie, o tym wiedziano. Nie dało się ukryć przygotowań do wojny zarówno Wehrmachtu, jak i Armii Czerwonej. Ten napad był konsekwencją nieudolnej polityki rozpasanego faszystowskiego rządu, który do 1938 roku był sprzymierzeńcem Hitlera i nawet wspólnie z nim brał udział w aneksji Czechosłowacji. Prezydent Mościcki, Beck i Rydz-Śmigły, niczym Kaczyński teraz, prowadzili dyplomatyczne wojenki ze wszystkimi, co w konsekwencji doprowadziło do historycznej klęski, która stała się pasmem narodowych tragedii przez następnych 50 lat. Ówczesny rząd oddał Polaków w niewolę, na wymordowanie, poniewierkę, utratę ziemi i majątków.

Tymczasem mało kto wie, ale już w maju 1939 roku rządzący opracowali plan ewakuacji rządu i instytucji centralnych za Wisłę i w kierunku Zaleszczyk. Przygotowali się na ewakuację i czekali, kiedy go wdrożyć. W myśl wskazówek Naczelnego Dowództwa już 4 września rozpoczęła się ewakuacja urzędów centralnych i zakomunikowano, aby młodzi mężczyźni udali się za Wisłę, czym wywołali panikę i brak wiary w skuteczną obronę Kraju.

Naczelny wódz niczym nie dowodził. Udając się do Brześcia już 6 września, zapomniał wziąć z Warszawy konieczne szyfry i kody, tym samym pozbawił się jakiejkolwiek łączności z walczącymi w kraju wojskami. Wódz naczelny nie mógł nawet przyjąć meldunku oficera, który przybył z pola bitwy, ponieważ... rozgrywał właśnie partię brydża… Podobny do PiS-owskiego rząd nierobów, złodziei i puszących się pawi w trakcie wielkiej zdrady i ucieczki podjął jeszcze kompromitującą decyzję, aby „z Sowietami nie walczyć".

Co to znaczy nie walczyć? Znaczy oddać siły zbrojne i ludność cywilną w niewolę, kiedy oni pojechali brylować na zachodnich salonach jako bohaterowie wojny. Wzbudzali litość jako przedstawiciele napadniętego i zniewolonego narodu, bo nie dodawali, że do tragedii doszło przez ich politykę, oszustwa i brak odpowiedzialności. Na tych zachodnich salonach reprezentowali bohaterskich żołnierzy, których opuścili i zdradzili.

Potem stworzyli „Rząd na uchodźstwie”, aby kompromitacji w poniżaniu polskich żołnierzy nie było końca. Więc Teheran, wywołanie Powstania Warszawskiego, Jałta i rozbrajanie 220 tys. armii na Zachodzie, a nawet niezaproszenie na paradę zwycięstwa. W rzeczywistości oddali bohatersko walczący naród na krwawy odwet wobec jeńców, cywilów, posiadaczy ziemskich, inteligencji i weteranów, za upokorzenie Armii Czerwonej w 1920 roku pod Warszawą.

Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, profesor Ignacy Mościcki, tchórzliwie uciekł 17 września 1939 r. i podczas przekraczania granicy oświadczył, że jest Szwajcarem i wylegitymował się paszportem tego państwa. To wymowny przykład zamykający historię II Rzeczypospolitej, za której kontynuatora uważa się obecny PiS.

Żołnierze bohatersko walczyli, krwawili i umierali za ojczyznę. Tymczasem ucieczka całego aparatu państwowego, wodza naczelnego i części wojska do Rumunii nie mieści się nawet w pojęciu zdrady. To haniebna ucieczka w jej najczystszej postaci. To porzucenie narodu, który przez lata płacił podatki i ufał tym ludziom, wierząc w ich bełkotliwą propagandę ukazującą Polskę jako jedno z najsilniejszych państw świata.

Zdradą jest nie tylko świadome złamanie przysięgi żołnierskiej przez elity, czy porzucenie przyjaciół, którym przysięgali wierność, ale także, a może przede wszystkim, odstępstwo od wartości, których przysięgali bronić. Marszałek Rydz-Śmigły, pułkownik Beck, generał dywizji Felicjan Sławoj-Składkowski i wielu, wielu innych złamało przysięgę wojskową w brzmieniu:

„Przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu, w Trójcy Świętej Jedynemu, być wiernym Ojczyźnie mej, Rzeczypospolitej Polskiej, chorągwi wojskowej nigdy nie odstąpić, stać na straży konstytucji i honoru żołnierza polskiego [...] za sprawę Ojczyzny mej walczyć do ostatniego tchu w piersiach i w ogóle tak postępować, abym mógł żyć i umierać jak prawy żołnierz polski".

Nie postąpili jak prawi żołnierze. Chorągwie porzucili, za sprawę ojczyzny nie walczyli do ostatniego tchu, honor żołnierza polskiego splamili.

We wrześniu 1939 roku Polska straciła ok. 66 000 zabitych żołnierzy, 134 000 rannych, 420 000 oddanych w niewolę. Armia Czerwona mordowała bezkarnie i uwięziła 250 000 żołnierzy, a Słowacja – 1300. Tylko 80 000 zdołało się ewakuować do Rumunii, na Węgry, do Litwy, Łotwy i Estonii.

Skalę tragedii ukazują nieproporcjonalne straty niemieckie, które stanowiły jedynie 17 000 zabitych, 32 000 rannych. Armia Czerwona nie poniosła strat wcale albo były one symboliczne, bo z Sowietami nie walczyliśmy. Za to oni pogrążyli ludność polską, mordując, wywożąc na nieludzką ziemię, nazywając ją narodem zbrodniczym, do wymordowania. Zajęli majątki i całe wschodnie tereny Polski, jako dla siebie reparacje za zniewolenie Polaków.

O cywilnych stratach w 1939 roku niewiele można się dowiedzieć, ale przecież były tylko po stronie polskiej i to liczone w dziesiątkach tysięcy. Na dodatek ich gehenna dopiero się zaczynała. Mordowani, prześladowani, zmuszani do pracy, wywożeni na Syberię, do obozów koncentracyjnych, do służby wojskowej okupantów i tak w każdym zakątku dawnej Polski.

Kiedy wspominam PiS-panujących nad Polską, wręcz ją okupujących, ich propagandę, pychę i skrajną nieuczciwość, połączoną z niekompetencją i religijno-faszystowskim zacięciem, nasuwa mi się analogia do podobnie rozpasanego i nieodpowiedzialnego rządu z 1939 roku. Walki z własnym narodem, wszystkimi, kto ich nie popiera, pogarda dla Konstytucji RP, osamotnienie międzynarodowe, kpina z przysięgi wojskowej i urzędniczej powołującej się na Boga, czyli na nikogo, to tylko niektóre z analogicznych błędów współczesnych czasów.

Rządzenie to przede wszystkim odpowiedzialność w służbie, nie za siebie, ale za naród i każdego obywatela z osobna. To sztuka unikalnych zdolności, która wymaga szerokiej wiedzy, doświadczenia, aktywności i wielu mądrych, zaangażowanych współpracowników.

Jeśli mówimy o bohaterstwie żołnierzy września, to dlatego, że walczyli z liczniejszym, lepiej wyposażonym i dowodzonym wrogiem. Często osamotnieni i porzuceni na polu walki, odpierali ataki zbrojne i przeżywali zdrady sojuszników, ponosząc ofiary życia, zdrowia, niewoli, utraty najbliższych, majątku i celów życiowych, najczęściej w wyniku niekompetencji swoich generałów, posłów, ministrów, … i jak zawsze zdradliwego kleru. Żołnierze walczyli bohatersko i z honorem, a politycy szukali ucieczki, bo wiedzieli, jak oszukali naród.

Dziś młodzi ludzie nie chcą wracać do przeszłości i niechętnie słuchają prawdy. Wolą wierzyć w „jakoś to będzie – dziadku" albo w nieomylność opatrzności. Niewielu interesuje odpowiedzialność rządzących za sytuację w kraju. Nie zdają sobie sprawy, albo cynicznie wiedzą, że to naród, a nie oni, poniosą największe straty w razie wojny, którą łatwo im wywołać swoją niekompetencją i butą. Dziś lądują w Polsce ruskie drony i łatwo rozpoczynać kolejną batalię o jakiś honor kolejnego nieodpowiedzialnego politycznego idioty, którego „ktoś” nam narzucił i „ktoś” nam wybrał.

Tymczasem składam hołd żołnierzom września, mieszkańcom Wielunia, Warszawy, Grodna, … zabitym i okaleczonym na drogach, w palących się wioskach, mordowanym za opór i polskość.

Cześć ich pamięci!

Niech ta pamięć będzie żywa, aby wszyscy byli przekonani, i Nawrocki, i Morawiecki, i Mentzen, a najbardziej stalinowski prezes z Żoliborza, że nie da się żyć szczęśliwie bez pokoju, bez miłości, solidarności, tolerancji i zrozumienia. Nie da się żyć w kłamstwie i upadku moralnym pseudoelit. Nie da się żyć wojną i na to historia dała nam nieskończoną ilość przykładów zbiorowego okrucieństwa.

Nigdy więcej wojny, nawet w narodzie! Zrozumcie to w końcu współcześni faszyści antypolskiej Targowicy.

Adam Mazguła

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję