Szukaj w serwisie

×
16 października 2019

Ks. Stanisław Walczak: Katolicka Polska stała się faktem

Ks. Stanisław Walczak

Ks. Stanisław Walczak

POLSKI KLER biskupi i księża, zakonnicy i zakonnice, ci dobrzy i ci chorzy ponoszą odpowiedzialność za nienawistne podziały w narodzie

Już po krzyku! Stało się. Katolicka Polska stała się faktem. Przepraszam zatem wszystkich członków kleru polskiego za to, że nieustannie przeciwstawiam się klerykalizmowi. Przepraszam za każde słowo krytyki. Tak, bezczelnie szargałem świętościami!

Dawno już nie byłem na grzybobraniu. Dla mnie wszystkie grzyby są grzybami Obojętnie czy maślak, kozak, borowik, muchomor, szatan, piestrzenica - jadalny czy trujący – wszystko to nazywam grzybami. Niestety, nie jestem w ich rozróżnianiu specjalistą – dlatego ich nie zbieram. Ba - omijam wszystkie grzyby z daleka. Może to błąd – dlatego przepraszam też wszystkie grzyby.

Okazuje się, że w mojej „niechęci” do klerykalizmu wyrażam się ekstremalnie dobrze o Żydach, a nigdy źle nie piszę o muzułmanach, cieszę się protestantami. I za to przepraszam wszystkich, których to boli i obraża! Przepraszam za to, że nie powtarzam głupstw, nie uznaję teorii spiskowych. Przepraszam, że moje opinie opieram głównie na osobistym doświadczeniu, a nie na durnych książkach czy na ociemniałych profesorach!

Około 1970 r. emerytowany Arcybiskup Lusaki, A. Kozłowiecki, przyjechał do Polski by werbować księży dla swego następcy. Przesłanie było jednoznaczne – chce księży. którzy jeszcze nie zostali zatruci polskim klerykalizmem! Postanowiono wysłać takich, którzy są dopiero co po święceniach. Los padł na mnie!
Bóg wysłał moja drogę życiową, drogę katolickiego duchownego, różami spotkań. Róże jak róże, kolce też się zdarzały.

Kiedy dotarłem do Zambii, kraj ten 10 lat po odzyskaniu niepodległości, żył ideą tworzenia jednego narodu. A sprawa była skomplikowana. Stworzenie z pięciu grup językowych, zjednoczenie 72 szczepów i tyluż dialektów w jeden naród było zadaniem wprost nadludzkim. Ale przy wysiłku wszystkich udało się. Nie mogę tutaj przemilczeć zasług wszystkich wyznań chrześcijańskich i różnych religii. Dodam cynicznie, że to, co udało się Murzynom w kilkadziesiąt lat, przez setki lat nie udaje się Polakom.

Tak, przyjaźnię się z Żydami. Zakupy w Lusace robiłem u muzułmanów i miałem z nimi wspaniałe relacje. Kiedyś, mój sąsiad Hindus został okradziony. Rankiem spotkaliśmy się, a on, wierny wyznawca reinkarnacji, rzekł do mnie: „Ojcze, oby dusze tych złodziei po śmierci wcieliły się w psy”. W Lusace, ze snu wyrywał mnie głos muezina (w Kabwacie) . A codzienność spędzałem w towarzystwie Afrykańczyków. Modliłem się i głosiłem Słowo w języku chichewa oraz po angielsku, dla świętego spokoju często celebrowałem mszę i spowiadałem w języku chilenje. Współpracowałem z księżmi i zakonnicami z 22 krajów. Tak, miewałem konflikty … z Polakami. Jeden nawet zażartował sobie, że moja miłość do Murzynów to zwykła zoofilia. A o tym z Włocławka, który zagroził mi mordobiciem za „zdradę” ojczyzny już nie wspomnę, gdyż okazało się, że utrzymywał przyjacielskie stosunki z agentem ubecji w Zambii. Zresztą - według niektórych duchownych z Polski - zarówno biskup i wielu z nas, wszystko robiliśmy źle.

W czterdziestym roku życia powróciłem do Europy. Po kursie niemieckiego w Instytucie Goethego, po krótkiej praktyce zostałem proboszczem. Niemieccy współbracia, proboszczowie sąsiednich parafii, przyjęli mnie jak brata. Mimo obcego akcentu, mimo obcego pochodzenia! Doświadczenie pozwoliło mi na przeobrażenie wymierającej parafii w żywą wspólnotą katolików, pochodzących ze 103 krajów, głównie z Niemiec! A Niemieccy koledzy podziwiali, chwalili i dziękowali.

Jestem zatem księdzem urodzonym i wyświęconym w Polsce, u którego brak doświadczenia w najwspanialszym Kościele lokalnym na świecie, powoduje ogromne upośledzenie. Teraz, w ostatniej fazie życia, uświadomiono mi to i pokornie proszę polskich biskupów i księży o przebaczenie. Tak, zgrzeszyłem głównie na Facebooku... Chociaż w dobrej wierze byłem przekonany, że organizm, który sam nie potrafi się uleczyć, potrzebuje ingerencji lekarzy z zewnątrz. I tu zbłądziłem. Zdrowi przecież nie potrzebują lekarza. A przymus leczenia nie istnieje.

Przepraszam raz jeszcze wszystkie grzyby, że zarówno te zdrowe, jak i trujące nazywam po prostu grzybami. Przepraszam wszystkich polskich duchownych, że zarówno tych wspaniałych, jak i tych zatrutych, upadłych zaliczam do kategorii kleru.

Nie zgadzam się jednak z zasadą obowiązującą w Polsce – nam wolno pluć na każdego, kto nie jest Polakiem, wolno nam potępiać całe narody. Jeśli jednak, ktoś podobną zasadę zastosuje wobec nas, wówczas na koń, szable w dłoń i hajda na oszczercę!

I jeszcze jedno: POLSKI KLER biskupi i księża, zakonnicy i zakonnice, ci dobrzy i ci chorzy ponoszą odpowiedzialność za nienawistne podziały w narodzie! Te podziała są najzwyklejszą zdradą tego, który chce by wszystko w Nim jednoczyć!

„Z pewnością powiecie Mi to przysłowie: «Lekarzu, ulecz samego siebie»; dokonajże i tu w swojej ojczyźnie tego, co się wydarzyło, jak słyszeliśmy, w Kafarnaum… „Zaprawdę powiadam wam: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie” (Łk 4,23-24).

Ks. Stanisław Walczak



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję