Szukaj w serwisie

×
24 kwietnia 2018

Dariusz Stokwiszewski: „Krucjata” mająca ogłupić naród do reszty

Dariusz Stokwiszewski

Dariusz Stokwiszewski

Ruszyły w Polskę, kolorowe tabory przebierańców, przekonywać nieprzekonanych, (ale także przekonanych, lecz wątpiących) do tego, że jedyną partią godną sprawowania władzy w Polsce jest ta Jarosławowa!

 

Sypie się powoli „misterny plan, wielkiego pisowskiego stratega” - Jarosława „Mądrego”, polskiego Sun – Tzu czy też może von Clausewitza, mający doprowadzić do zagarnięcia Polski, jako prywatnego lenna oraz zrobienia z Polaków wyznawców i niewolników PiS. Znakomitą część strasznej intrygi już zrealizowano i lata całe upłyną, zanim odrobi się, w jakimś przynajmniej stopniu, doznane straty. Te zaś, które dotknęły społeczeństwo m.in., w przestrzeni wolności i sferze mentalnej, będą trudniejsze do odrobienia, a są to straty niebagatelne.

Nie należy jednak popadać w zachwyt, ciesząc się z chwilowego odwrotu pisowców. Oni nie odpuszczą tak łatwo, gdyż do stracenia mają wszystko – rząd dusz oraz koryta. Ich sojusznik - oligarchia kościelna - także może „zdradzić”, jako sprzymierzeniec niepewny, czy wręcz zmienny, przechodząc w sytuacji krytycznej, na „z góry upatrzone pozycje”, które pozwolą na jej dalsze trwanie w nadziei (którą wyraził jeden z nich) na to, że Ojciec Święty za herezję „odejdzie do domu Ojca” dzięki „modlitwom" tegoż! Pytanie, czy są to tylko „pobożne życzenia” jednego kapłana, czy też modły gremialne, można z pewnych względów uznać za figurę czysto retoryczną. Złote łańcuchy i sygnety pokrywają się w szkatułach patyną, a oni sami zaś muszą się zadowolić srebrnymi gadżetami, bo tak chce papież. Czy jednak wypada purpuratowi nosić niegodny jego urzędu metal inny niż złoto?

Ruszyły więc w Polskę, kolorowe tabory przebierańców, przekonywać nieprzekonanych, (ale także przekonanych, lecz wątpiących) do tego, że jedyną partią godną sprawowania władzy w Polsce jest ta Jarosławowa! Tupet i bezczelność heroldów PiS są tak wielkie, że nie czują oni jakiegokolwiek wstydu za to, co już zdążyli zniszczyć i zniesławić, a wręcz przeciwnie – czują się przedstawicielami narodu, który wszakże doją już od trzech lat, jak przysłowiowe krowy (krowy to my - naród). Myślę, iż wszyscy pamiętamy wrzask byłej premier z sejmowej trybuny? Pozwolę sobie na jego zacytowanie:

Ministrowie i wiceministrowie w rządzie PiS otrzymywali nagrody za ciężką, uczciwą pracę i te pieniądze się im po prostu należały. To były nagrody oficjalne, które zostały przyznane w ramach budżetu uchwalonego w tej izbie, a nie zegarki od kolegów biznesmenów. Ci ludzie ciężko pracowali i pracują …!

Tak, ponad półtora miliona złotych za „ciężką pracę”, którą zwykle na co dzień wykonują urzędnicy, a nie politycy; zaś ci ostatni, zamiast codziennej harówki, preferują zwiedzanie świata i jego uroków za nasze pieniądze.

Niewiele to przemówienie Szydło miało wspólnego z jej exposé, w którym apelowała o „umiar i pokorę”. Oto premier! Premier 38 mln państwa używa „argumentu”, że im się to należy! Tak, „im”, bo sobie już nagrodę przyznała sama! Krzyk parafianki, na poziomie 90 decybeli - wprost szkodliwy dla zdrowia, przebił się do opinii publicznej natychmiast (tylko TVPIS ani bracia Karnowscy nawet nie zająknęli się o tym)! Zapytam więc panią premier Beatę Szydło: a nauczyciele, młodzi lekarze, pielęgniarki, strażacy, matki dzieci upośledzonych – czy oni też nie pracują ciężko i uczciwie? Im się nie należy?! No cóż, pewnie odpowiedzi od pani Beaty się nie doczekam, więc dodam tylko: szczęść jej Panie Boże i wybacz, bo kobieta owa nie wie, o czym mówi i co czyni!

A zatem: jadą wozy kolorowe taborami, hej pisowcy tak bym chciał pojechać z wami, bo ja także lubię drogie limuzyny, jak Misiewicz kocham high life i dziewczyny! Można to śpiewać w rytm piosenki Maryli Rodowicz – brzmi nieźle, sprawdziłem!

A teraz Darku odrobinę powagi, bo w końcu nie wypada Ci inaczej! OK, zatem na koniec rzucę w wirtualną przestrzeń takie oto pytanie: czy znajdą się jeszcze tak naiwni (nie chcę powiedzieć „głupi”) ludzie, których ktoś z tych pisowskich heroldów przekona do tego, że białe nie jest białe, a czarne nie jest czarne?! Oby nie!

W najbliższą niedzielę Beata Szydło „nawiedza” moje miasto. Nie wiem, czy przyjdę, a to z dwóch tylko powodów: nienawidzę hejtu, który się zapewne rozleje po jakimkolwiek, nacechowanym, jakąś krytyką zapytaniu, skierowanym do byłej premier (nawiedzonych ci u nas dostatek, a i pobić mogą w obronie wirtualnego honoru). Po drugie, nie czuję się godzien – tak mi się wydaje … takiego „zaszczytu"! No, ale jeszcze się zastanowię, bo być może warto, może doznam jakiegoś olśnienia, gdy zobaczę „wojowniczkę o ministerialne prawa kolesi”, otoczoną grupą miejscowych kacyków – apologetów tej dojnej zmiany!

 

Dariusz Stokwiszewski

 

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o: