Szukaj w serwisie

×
19 grudnia 2018

Rafał Sulikowski: Stop-klatka. Dlaczego przeszłość jest czarno-biała?

Rafał Sulikowski

Rafał Sulikowski

Myślimy, że tylko teraźniejszość jest kolorowa. Spróbujmy jednak zrozumieć, że nasi przodkowie nie byli daltonistami. Powiem więcej - widzieli świat bardziej kolorowo niż się nam wydaje.

Długo szukałem odpowiedzi na to pytanie. Weźmy na przykład taki wiek XIX, określany jako ostatnia “bella epoque”, “piękna era”. Kiedy czytamy “Lalkę” w szkole, obrazy powstające w naszych głowach są zwykle czarno-białe. Kiedy myślimy o czasach antycznych, czy bliższej nam chronologicznie epoce Renesansu (XVI wiek, zwany też “Odrodzeniem”) nasze wyobrażenia są diametralnie różne - wielobarwne, pulsujące, żywe, opalizujące i mieniące się wszystkimi barwami tęczy. Dlaczego?

Odpowiedź przyszła pewnego razu nagle: fotografia! Dziś w dobie aparatów cyfrowych, a wcześniej polaroidów cykamy tysiące fotek i od razu mamy efekt - zdjęcie w pięknych odcieniach, z półtonami, które są bardziej realne niż sama realność. Tak samo jest z coraz lepszymi telewizorami, monitorami laptopów czy kinem domowym: kiedy patrzysz na obrazy, jakie generują świat analogowy w zestawieniu z cyfrowym, wydaje się niemal nieatrakcyjny. Widok zachodzącego słońca jest ładniejszy na ekranie niż w rzeczywistości. Prawda, że tak jest?

Dlaczego, więc kiedy wspominamy cokolwiek z wieku XIX, mamy przed oczyma przeważnie przemysłowe fabryki, hałdy i kopalnie, rury i całą pozostałą industrię?

Otóż nie dlatego, że tak było, choć tak przecież było. Dlatego, że pierwsze fotografie nie były kolorowe - były właśnie czarno-białe.

Podobnie pierwsze filmy - nie dość, że czarno-białe, to nawet nie oddawały dobrze kontrastu między czernią i bielą, były raczej szare, dodatkowo nieme i na dobitkę przyspieszone, bo ilość klatek na sekundę, aby oddać wrażenie ruchu w normalnej prędkości musi wynosić 24/sek, a wtedy technika umożliwiała jedynie 8 klatek/sek, czyli za mało, aby ruch był normalny. Może dlatego pierwsze filmy sprawiają komiczne wrażenie i właśnie do takich gatunków filmowych się nadawały najbardziej, wystarczy przypomnieć sobie serię o Flipie i Flapie i inne produkcje powstającego wtedy Hollywood.

Ale już XVI czy XVIII wiek są kolorowe. Dlaczego? Bo znamy je przede wszystkim z malarstwa, które w przeciwieństwie do fotografii i filmu od początku było kolorowe. Nawet więcej: najpierw powstało malarstwo wielobarwne, nawet te prehistoryczne, na ścianach jaskiń, a malarstwo monochromatyczne, czyli czarno-białe później, kiedy skonstruowano farbę białą i czarną, a także różne odcienie szarości.

Postrzeganie zatem epok, kiedy powstawały wielkie dzieła Michała Anioła, Rafaela czy da Vinci wynika zatem z faktu, że epoki te dokumentowali nie fotograficy za pomocą dagerotypów, ale wybitni malarze, znający świetnie całą paletę barw, operujący grą światło-cieni, i odkrywający pomału perspektywę, jeszcze w średniowieczu nieznaną.

Może stąd wynika z kolei to, że średniowiecze jawi nam się jako malarsko uboższe niż renesans, nie zapominajmy jednak, że był to czas kryzysów i sztuka na tym ucierpiała. Poza tym również średniowiecze, zwłaszcza czytane przez pryzmat romantyzmu, też jawi się jako pełne barwnych karnawałów czy turniejów rycerskich. Nawet bitwy wyglądają bardziej estetycznie niż zachowane pierwsze filmy z II wojny światowej.

Jak bardzo nasze widzenie przeszłości zależy od mediów, starałem się tu krótko pokazać. Myślimy, że dawniej stroje były jednobarwne i były, ale niższe klasy społeczne ubierały się kolorowo, nawet cokolwiek pstrokato, co sprawia, że i to trzeba w opisie uwzględnić.

Myślimy, że tylko teraźniejszość jest kolorowa. Spróbujmy jednak zrozumieć, że nasi przodkowie nie byli daltonistami. Powiem więcej - widzieli świat bardziej kolorowo niż się nam wydaje. To tylko “retrospektywy” czarno-białe w kolorowych filmach, kiedy bohater coś wspomina, sprawiły, że nasze wspomnienia są takie. Ożywmy je wszystkimi barwami. I koniecznie dodajmy ruch, bo to statyczne fotografie nauczyły nas, że pamięć to seria nieruchomych obrazów. Tymczasem, żeby zrozumieć historię, trzeba puścić film w wyobraźni. I oglądnąć go od początku do końca. Nawet z częstą stop-klatką.

Rafał Sulikowski



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję