Wyzwiska, groźby posypały się w internecie pod adresem Magdaleny Środy. Kilka dni temu prawicowi hejterzy zarzucili ją nienawistnymi wpisami i pogróżkami.
- Ostatnio dostałam dużo postów od prawdziwych Polaków, katolików i patriotów, wyznania gorliwie pisowskiego. - napisała na swoim profilu na Facebooku etyk, filozof, publicystka, Magdalena Środa - To nie są posty anonimowe. Na przykład pan Stanisław Maruda pisze do mnie: "niech ci łeb upierdolą tacy zjebani na umysle jak ty suko, wiedz, że sa ludzie, którzy potrafią jeszcze obronić wiarę, znadziemy cię kurwo, pasozycie społeczny, kanalio ubecka". Pan Aurel Witt z kolei: "dziwko sprzedajna kurwo, zasługujesz na stryczek", Marek Harabin, który zamiast zdjęcia umieścił pięknego orła w koronie twierdzi: "niczym nie róznisz się od świni (...) pacierza się ucz bo w ciemnej norze (gdzie się znajdziesz) nie ma światła (...) szmatoskrobanko zacznij się modlić" - wymieniała prof. Środa.
Teraz postanowiła wrócić do tematu hejtu.
Dzięki za mnóstwo ciepłych postów, wyrazów sympatii i ciekawych komentarzy, choć nikomu nie udało się wyjaśnić, jak to sie dzieje, że katolik, ojciec rodziny zieje takim jadem i tak bardzo potrafi nienawidzić. Jakby był wyznawcą Szatana a nie miłosiernego Boga. Bo zaiste do Boga (jakiegokolwiek) mu daleko. Może więc ta nienawiść to kwestia opętania?
Mniejszy problem jest wtedy gdy ktoś nienawidzi prywatnie, ot - między pracą a modlitwą - komuś po katolicku dołoży, większy gdy się zrzesza i rusza na miasto. Na przykład na marsz w Hajnówce. Znajduje sobie wtedy różnych fałszywych bożków (przykładowo: żołnierze wyklęci; dlaczego IPN nie prześwietla ich życiorysów???) i pokazuje światu, że jest zdolny i gotowy nie tylko do hejtu w sieci, ale i do przemocy na dużą skalę.
Marsze służą manifestacji tej gotowości. Chłopaki czuja wspólnotę i razem mogą zabijać (w grupie i tylko w grupie nienawistnik i tchórz są bardzo "odważni"). W badaniach RPO wyszło, że mniej jest dziś hejtu pisanego a coraz więcej przemocy czynnej. I będzie jej jeszcze więcej, bo tej władzy to się bardzo podoba.
Mały prezes lubi dużych, łysych chłopców, którzy modlą się w niedzielę a w większe święta maszerują z pochodniami w rękach, z imionami "wyklętych" (honoru i Boga niestety też) na ustach, antycypując sny o naprawdę wielkiej potędze...
Czy my tego przypadkiem skądś nie znamy?
Magdalena Środa