Monika Stefanek
Po katastrofie ekologicznej na Odrze niemieccy politycy krytykują brak wymiany informacji między Polską a Niemcami w zakresie zarządzania kryzysowego – pisze „Maerkische Oderzeitung”.
Posłanka @GoTracz już tydzień temu domagała się działań ws. katastrofy ekologicznej na Odrze od organów ochrony przyrody, @WodyPolskie i rządu. Do dziś nie dostała żadnej odpowiedzi❗️ pic.twitter.com/hQ1f741FeN
— Partia Zieloni (@Zieloni) August 10, 2022
- Szczególnie przerażająca jest nietransparentność informacji – mówi Christian Goerke, poseł do Bundestagu z ramienia partii Lewica. Jego słowa cytuje w czwartek (11.8.2022) ukazująca się we wschodniej Brandenburgii gazeta „Maerkische Oderzeitung” (MOZ).
- Wiele osób wykorzystuje Odrę i przylegające do niej łąki i wyspy, takie jak Ziegenwerder we Frankfurcie nad Odrą, do celów rekreacyjnych, a przy obecnych temperaturach psy i ludzie wchodzą tam czasem do wody, aby się ochłodzić. Jednakże ludzie muszą być chronieni, jeśli staje się to niebezpieczne, ponieważ woda masowo zawiera chemikalia lub inne toksyny – stwierdza Goerke.
Inspektorat Ochrony Środowiska oraz Wody Polskie zapewniły, że służby środowiskowe monitorują sytuację na Odrze od momentu pierwszych sygnałów dot. śnięcia ryb. Zapewniły, że działania prowadzone są na obszarze 5 województw, przez które przepływa #Odra. Tymczasem #Odra "umiera". pic.twitter.com/23zy1DSo1q
— IRME (@FundacjaIRME) August 11, 2022
Na brak funkcjonowania polsko-niemieckiego zarządzania kryzysowego zwraca uwagę także Sahra Damus z Zielonych, posłanka do parlamentu Brandenburgii.
- Z naszego punktu widzenia priorytetem jest teraz jak najszybsze wyjaśnienie przyczyn i opanowanie katastrofy ekologicznej po obu stronach Odry. Jednak w późniejszym czasie trzeba też zapytać: czy 25 lat po powodzi stulecia system informowania i polsko-niemieckie zarządzanie katastrofą rzeczywiście dobrze zadziałały? – czytamy w „MOZ”.
Rząd nie odpowiada
Jak pisze gazeta, brandenburscy politycy pozostają w tej sprawie w kontakcie z przedstawicielami polskiej partii Zielonych. To od nich dowiedzieli się, że już w zeszłym tygodniu wysłali oni zapytania do polskiego rządu po tym, jak w Odrze niedaleko Wrocławia wyłowiono pierwsze tony martwych ryb.
- Poprosili o informacje na temat przyczyn i możliwych winowajców oraz zapytali, czy istnieje związek między masową śmiercią ryb a podobnymi incydentami w tym roku w Kanale Gliwickim, który wpada do Odry w dalszej części rzeki – informuje Damus w „MOZ” i dodaje, że odpowiedź od polskiego rządu jeszcze nie nadeszła.
⚠️ Maciej Słobodzian: "Od dwóch tygodni państwo polskie wie, że mamy katastrofę ekologiczną na Odrze. Tony śniętych ryb są wyciągane z Odry, która jest oczyszczana teraz przez wolontariuszy i wędkarzy. Przez ten czas państwo nie zadziałało". pic.twitter.com/jCTMGXyYOj
— Partia Zieloni (@Zieloni) August 11, 2022
W porę ostrzec ludzi
Z informacji zebranych do tej pory wynika, że toksyczne substancje dostały się do Odry po polskiej stronie. Prawdopodobnie nastąpiło to już kilka tygodni temu. Pierwsze masowe śnięcie ryb odkryto w okolicy Wrocławia już pod koniec lipca br. Teraz pojawiły się one na polsko-niemieckim pograniczu, m.in. w okolicach Frankfurtu nad Odrą i Słubic, a także Kostrzyna i Kuestrina. W rzece zidentyfikowano m.in. silnie toksyczny rozpuszczalnik, który trafił do Odry w dużych ilościach. Sprawę bada prokuratura we Wrocławiu.
Są także doniesienia o martwych bobrach - kolejny efekt skażenia. pic.twitter.com/sttfNWVLTq
— Partia Zieloni (@Zieloni) August 10, 2022
- Wymiana informacji między Polską a Niemcami na poziomie federalnym i landowym musi ulec znacznej poprawie, aby w porę ostrzec ludzi! – apeluje poseł Christian Goerke w „MOZ”.
REDAKCJA POLECA