Agnieszka Ossowska
Kiedy masz niepełnosprawne dziecko, nie czujesz się KOBIETĄ. Jesteś tylko MAMĄ. Żadna inna rola wtedy tobie nie pasuje. Jesteś troską, opieką, ochroną, zmartwieniem, smutkiem. Jesteś oparciem, którego sama nie masz.
Kiedy masz niepełnosprawne dziecko, nie czujesz się KOBIETĄ. Jesteś tylko MAMĄ. Żadna inna rola wtedy tobie nie pasuje. Jesteś troską, opieką, ochroną, zmartwieniem, smutkiem. Jesteś oparciem, którego sama nie masz. Trzymaniem za rękę, podnoszeniem z łóżka, podawaniem leków. Jesteś wyrzutami sumienia, że nie dajesz rady. Jesteś żałosnymi znakami zapytania, czy z tego stanu jest jakieś wyjście.(…)
Jesteś desperacją, poszukiwaniem drogi, kołataniem do wielu drzwi, niepewnością i zagubieniem. Waleniem głową w mur. Jesteś poszarganymi nerwami, pogniecionymi ubraniami. Bo nie masz czasu dla siebie ani tym bardziej na prasowanie ubrań i na żadne bezsensowne rzeczy. A bezsens widzisz już na każdym kroku. Jesteś promieniem słońca, na które ciągle pada cień, gdziekolwiek nie próbuje padać.
Jesteś walką o przetrwanie. Jesteś logistyką każdego dnia, planem działań, biorącym pod uwagę nie tylko to, co musisz przeżyć z tym dzieckiem, ale też te niezliczone minuty na wyjście – na szamotaninę, żeby dziecko chciało się umyć, ubrać, wyjść gdziekolwiek. Jesteś problemem na ulicy, w sklepie, w pociągu. Jesteś obserwowana, chociaż masz ochotę być niewidzialna. Okrzyki twojego dziecka są tak głośne, że starasz się zagłuszyć je swoimi, a chciałabyś tak naprawdę nie zwracać na siebie uwagi. Ale nie możesz, bo jesteś krzykiem rozpaczy. Jesteś niemocą, chociaż siłujesz się z całych sił. Z dzieckiem, z życiem, z problemami dnia powszedniego. Ze szkołą, służbą zdrowia, z byciem samą wobec całego świata. Jesteś samotnością. Kojarzoną z biedą, z bezrobociem, z patologią. Nawet jak masz to szczęście, że masz kasę. Jesteś połamanym sercem, brakiem atrakcyjności, utratą marzeń. Jesteś MIŁOŚCIĄ NAJWIĘKSZĄ, choć niewystarczającą, by móc z niej żyć. Jesteś wieczną WALKĄ. O przetrwanie, o wychowanie, o rehabilitacje, o leczenie, o znośny dzień, o spokojną noc. Jesteś bezsennością.
Nie masz czasu być kobietą. Ani prawa. Nikt nie widzi w tobie tej kobiety i nikt nie zrozumiałby, że ty możesz robić coś innego niż zajmować się chorym dzieckiem: pracować, dbać o siebie, bawić się. Jesteś więc zaniedbaniem siebie, swoich ambicji, swojej urody, swojego szczęścia. Jesteś tylko swoim cieniem, siwymi włosami, zmartwionymi zmarszczkami. Jesteś sztucznym uśmiechem, niewygodną maską, wstrzymanym oddechem, zapomnieniem pragnień. Jesteś łzą zastygłą w oku. Którą przytrzymujesz siłą woli, żeby nie upaść razem z nią na podłogę. Bo jesteś przecież TYLKO mamą. I to dziecka z problemami. Więc i ty – jesteś tylko PROBLEMEM. Rozmytym obrazem samej siebie…