Moja angielska znajoma Sue, bardzo mnie zaskoczyła, kiedy przysyłała mi krążącą w sieci w języku angielskim- polską legendę opowiadającą o wierzbowych baziach – potocznie zwanych przez wielu z nas „kotkami”.
Dlaczego akurat kotkami? Przecież wiele zwierzątek, jak chociażby króliczki mają podobny do bazi kolor i foterko...
Przekonajcie się sami:
Pewnego dnia, kocia mama siedziała na brzegu rzeki i głośno płakała. W rwącym nurcie rzeki topiły się jej kocięta, które podczas trwającej chwilę wcześniej zabawy, uganiając się za kolorowymi motylami, straciły równowagę i wpadły do wody.
Rozpaczliwy płacz kociej mamy usłyszała rosnąca na brzegu rzeki wierzba, i zapragnęła jej pomóc.
Wierzba zanurzyła w wodzie swoje długie gałęzie, tak aby kocięta mogły się po nich wspiąć. Tak tez się stało - małe kotki jedno po drugim wygramoliły się po wierzbowej gałązce na brzeg rzeki.
Radości kociej mamy nie było końca, kiedy małe, mokre, wystraszone i przemarznięte maluchy mocno się w nią wtuliły. Wreszcie poczuły się bezpiecznie.
Jak głosi legenda, na pamiątkę tego wydarzenia, każdej wiosny na gałęziach wierzby, dzięki którym wystraszone kocięta zostały uratowane, pojawiają się maleńkie, przypominające futro pąki – nazywane przez nas do dziś kotkami.
Anna Frach