Portal OKO.press dostało dokument, z którego wynika, że decyzją szefa MON Antoniego Macierewicza z 10 marca 2017 roku Bartłomiej Misiewicz otrzymał nagrodę w wysokości 7 tys. złotych „za duży wkład pracy i osobiste zaangażowanie w realizacji zadań służbowych”.
Jak zwraca uwagę oko.press w decyzji Macierewicza nie byłoby może nic dziwnego, gdyby nie to, że – według informacji przekazywanych mediom przez MON – w ostatnich miesiącach Misiewicz był głównie na urlopie. A gdy wracał na chwilę do pracy, kończyło się to kolejną aferą. W marcu br. nawet premier Beata Szydło i jej współpracownicy byli przekonani, że Misiewicz nie pełni już funkcji w resorcie. A gdy okazało się, że jest inaczej – nikt nie umiał odpowiedzieć, co właściwie robi w MON.
Jeszcze w marcu, dwa tygodnie przed przyznaniem Misiewiczowi nagrody premier Beata Szydło mówiła, że Antoni Macierewicz "wyciągnął konsekwencje w stosunku do pana Misiewicza" i jego "sprawa jest zamknięta".
Misiewicz został szefem gabinetu politycznego Antoniego Macierewicza i jego rzecznikiem prasowym w listopadzie 2015 roku, krótko po powstaniu rządu Beaty Szydło. Wcześniej był pracownikiem apteki Aronia w Łomiankach, asystentem Macierewicza i szefem biura Zespołu Parlamentarnego ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Smoleńskiej, któremu szefował Macierewicz.
W sierpniu 2016 r. Macierewicz odznaczył go złotym medalem „Za Zasługi dla Obronności Kraju”.
(df) thefad.pl / Źródło: oko.press