Adam Mazguła
Miernoty ze swoimi buciorami napełnionymi słomą i brakiem rozróżniania tego, co narodowe, a co partyjne, bawią się siłą narodu. Nie mają pojęcia o wojsku, nie rozumieją sił zbrojnych, istoty szkolenia i gotowości obronnej, bezwzględności i warunków prowadzenia wojny. Wchodzą nawet do najniższych struktur dowodzenia, aby cywilne PiS-pętaki, kapelani i komisarze mogli lokalnie budować swoją wielkość
Demokracja stworzyła cywilną kontrolę nad armią, aby zapobiegać puczom nad ambitnych generałów, którzy dysponują siłą militarną narodu.
Polega ona na kierowaniu przez cywilów polityką rozwoju i finansowania sił zbrojnych oraz odpowiadaniu na zapotrzebowanie dowódców wojskowych w celu utrzymania wysokiej gotowości bojowej i zdolności do obrony ojczyzny. W PiS-Polsce przybrała ona postać politycznego cyrku idiotów. To cywilni laicy, PiS-politycy i klechy decydują o dowodzeniu wojskiem. Bez konsultacji z fachowcami dokonują idiotycznych zakupów tego, co jest na rynku, a nie tego, co rozwojowe i możliwe do zabezpieczenia. Bez oglądania się na potrzeby i uzasadnienie walorów bojowych i logistycznych wojska, mamią naród propagandą dla politycznego poparcia, a nie dla zdolności obronnych państwa.
Miernoty ze swoimi buciorami napełnionymi słomą i brakiem rozróżniania tego, co narodowe, a co partyjne, bawią się siłą narodu. Nie mają pojęcia o wojsku, nie rozumieją sił zbrojnych, istoty szkolenia i gotowości obronnej, bezwzględności i warunków prowadzenia wojny. Wchodzą nawet do najniższych struktur dowodzenia, aby cywilne PiS-pętaki, kapelani i komisarze mogli lokalnie budować swoją wielkość.
W terenie lokalni PiS-kacykowie używają sprzętu wojskowego, panosza się w koszarach i decydują o wojskowych karierach uległych miernot w mundurach. Wszędzie tam fotografują się na tle mundurów i każą żołnierzom nosić za sobą kwiatki pod pomniki.
Dzisiaj parafrazując powojenne powiedzenie:
„Nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera”,
trzeba uaktualnić i nadać mu nowe brzmienie w czasach PiS-u:
Nie nauka, lecz uległość PiS-lenia, otwiera drogę do dowodzenia.
Mam też inną propozycję:
Nie da ci tyle żadna super szkoła, co wazelina dla PiS-matoła.
Czas zakończyć tę farsę żelaznej partyjnej głupoty i zdrady narodowej. Szkolony w Rosji mini ster Błaszczak, czy oficjalny ruski agent Macierewicz nigdy nie powinni mieć dostępu do armii. To, że mogą inwigilować ją i niszczyć to dowód, że PiS to agentura zdrady, współczesna Targowica rusko-religijna. Nic dziwnego, że Polska nie ma wywiadu, ani kontrwywiadu, a całe zasoby sił zbrojnych, od ilości samolotów, czołgów i amunicji na składach ujawniły służby Błaszczaka w Internecie.
Nie bez powodu Kaczyński w haśle wyborczym umieszcza bezpieczeństwo Polaków, bo wie, że jego nie ma, bo je zniszczył. Jednak „naród nie może o tym wiedzieć".
Jesteśmy podzieleni, mamy partyjne wojsko, ruskich agentów, takie same służby specjalne i policję, śmietnik uzbrojenia i logistyki, brak wyszkolonych rezerw osobowych, brak obrony cywilnej, schronów dla ludności, świadomości obronnej Polaków i upadłe partyjne morale.
Każdy dzień władzy Kaczyńskiego w Polsce to niebezpieczeństwo dla Polaków, słabsza armia, bardziej skłócony z sąsiadami i osamotniony kraj rządzony przez partyjną propagandę.
Dlatego musimy iść do wyborów, aby daleko uniezależnić się od tej obcej agentury i zdrady.
Adam Mazguła