Szukaj w serwisie

×
20 czerwca 2018

Dariusz Stokwiszewski: Jacy naprawdę są: Jarosław Kaczyński i PiS, i co ich łączy z Tadeuszem Rydzykiem

Dariusz Stokwiszewski

Dariusz Stokwiszewski

Zastanawiam się nieraz, co łączy prezesa Kaczyńskiego i księdza Rydzyka, i przychodzi mi do głowy tylko jedna rzecz; obaj ci panowie są chyba przekonani co do tego, że nie wierzą w Pana Boga myśląc, że Go po prostu nie ma!

 

Głównie dzięki Radiu Maryja i „Naszemu Dziennikowi” sprawa smoleńska nie została przez różne kanalie i „konfederację zdrady narodowej” zniszczona, i zakopana. Nawet jeśli w przeszłości ojciec dyrektor mówił rzeczy, które łagodnie mówiąc, nie cieszyły to, to jest teraz najważniejsze.

Tak dwa lata po katastrofie smoleńskiej Jarosław Kaczyński próbował nas przekonywać, że, nawet gdyby ktoś nawet atakował byłego prezydenta (a jeszcze bardziej ohydnie jego żonę Marię - DS), ale po ich śmierci zachował się przyzwoicie (jak Tadeusz Rydzyk), to on – Kaczyński by mu to zapomniał (sic!). Jak stwierdził prezes, był to czas próby, który kapłan przeszedł pomyślnie. Mało tego, według Kaczyńskiego, Tadeusz Rydzyk zdał ten egzamin celująco!

Mógłbym za dzisiejszym Onetem przytaczać jeszcze i inne bzdury, których naopowiadał się prezes Kaczyński jednak, po co? Już ten jeden przykład kunktatorstwa i oportunizmu daje wyraźny obraz „uniwersalnych wartości”, jakimi kieruje się prezes partii mieniącej się być katolicką! Nic bardziej mylnego; ani on, ani gorliwi „wyznawcy” jego ideologii i naśladowcy postawy godnej pożałowania, nie przestrzegają zasad tego, o czym mówią tak często – Dekalogu. Zakłamanie, fałsz, obłuda, cynizm, nienawiść do każdego, kto myśli choć trochę inaczej i zawiść w stosunku do każdej innej osoby, lepszej od nich, to cechy charakteryzujące sekciarskie środowisko PiS.

Pan Kaczyński „wybaczy każdemu”, jeśli się tylko „nawróci”, jak Tadeusz Rydzyk. Otóż nie panie prezesie; ani Rydzyk się nie „nawrócił”, ani pan nikomu nie zapomni tego, co zrobił przeciw panu. Żaden z was nie jest w stanie się zmienić na lepsze, bo nie taka jest wasza natura. Ta, każe wam nienawidzić i zwalczać: w przypadku Rydzyka fałszywym uśmiechem oraz słynnym „alleluja i do przodu”, nawet wtedy, kiedy czyni rzeczy ohydne. W pana zaś przypadku najbardziej znamienne są słowa rzucone z nienawiścią z trybuny sejmowej w lipcu 2017 r., skierowane do opozycji: Wiem, że boicie się prawdy, ale nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego świętej pamięci brata. Niszczyliście go, zamordowaliście, jesteście kanaliami! Naprawdę jest pan przekonany, że to ich („wrogów i zdrajców”) działanie sprowadziło śmierć na pana brata i bratową?! Nie sądzę, aby pan w to wierzył.

Zastanawiam się nieraz, co łączy prezesa Kaczyńskiego i księdza Rydzyka, i przychodzi mi do głowy tylko jedna rzecz; obaj ci panowie są chyba przekonani co do tego, że nie wierzą w Pana Boga myśląc, że Go po prostu nie ma! Skąd takie przypuszczenie? Ano stąd, że ktoś wierzący w Niego, a zwłaszcza przestrzegający zapisów Dekalogu nie byłby w stanie z pełnym wyrachowaniem robić aż tyle zła bliźnim; czy to obrażając ich, czy też szkodząc w inny sposób, w imię własnych, partykularnych interesów. Nie da się pogodzić wiary w Pana Boga z czynieniem zła. Nasza, ale nie tylko, religia każe czynić dobro i wybaczać, ale dla obu moich „bohaterów” oraz ich zwolenników to puste słowa – takie jest przynajmniej moje przekonanie.

Pompowanie państwowych pieniędzy do ośrodka stricte politycznej propagandy Rydzyka mającej niewiele wspólnego z czystym przekazem religijnym, to równie dobitny przykład na rozmijanie się PiS i kleru z prawdą objawioną przez Zbawiciela. On nauczał tego, aby żyć w ubóstwie i dzielić się z bliźnimi. W Polsce mało, kto przejmuje się takimi „błahymi sprawami”, bo kogo może obchodzić biedaczyna niemający na chleb, gdy tymczasem bogactwo i blichtr (pozorna świetność) zwłaszcza wyższego duchowieństwa pozostające poza kontrolą państwa, aż kłują w oczy. No, chyba że trafi się bogaty, bezrobotny, a także bezdomny ofiarodawca luksusowych aut; ten do czasu spełnienia swej „misji darczyńcy” przyciąga trochę – niepotrzebnej uwagi mediów („pobożni mnisi” chwalenie się pomocą uznają za grzech) – po czym schorowany, ale w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, zwykle opuszcza ten „padół łez”, bądź udaje się w nieznanym kierunku, aby medytować.

Nawet obecny papież Franciszek, odsądzany jest od czci, gdyż „ośmiela się” przywoływać kler do porządku i życia zgodnego z Ewangelią. O tempora, o mores! Pisałem już o tym (w „Liście do episkopatu”), jak to krakowski ksiądz, były dyrektor seminarium i profesor (chyba) teologii, ganiąc papieża, zapowiedział swe modły w intencji jego – Ojca Świętego – odejścia do domu ojca (sic!). Jak się łatwo domyślić, nie otrzymałem odpowiedzi, ani nie słyszałem o jakiejkolwiek reprymendzie dla owego „świątobliwego pasterza”!

No skoro taki jest nasz kościół, to jak mają postępować biorący z niego (jedynie wybrane dla własnej wygody) przykłady politycy takich partii, jak PiS?! Może tu paść pytanie o to, dlaczego piszę tylko o tej jednej partii? Odpowiedź jest bardzo prosta; bo tylko ta jedyna „obnosi się” ze swoją „religijnością” na pokaz, działając naprawdę wbrew zasadom wiary i religii. Starsi ludzie czasem mawiają o kimś obłudnym, „że modli się pod figurą, mając diabła za skórą” i coś w tym musi być, prawda?

Wracając jednak do prezesa i partii; podczas jednej z manifestacji przeciwko działaniom PiS, wymierzonym w Trybunał Konstytucyjny zwrócił się on do osób protestujących tymi słowy: Cała Polska z was się śmieje, komuniści i złodzieje! Wtórował mu w tym obecny minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Joachim Brudziński. Powie ktoś może, że to zachowanie pozostawiające wiele do życzenia z punktu widzenia savoir vivre, na co ja odpowiem inaczej, stawiając w tej odpowiedzi też pytanie.

Ludzki Pan! Przecież mógł kazać policji zrobić „porządek”, pozamykać ludzi, poddać uciążliwym przesłuchaniom, a następnie ukarać w sądzie! Nie zrobił tego – ludzki Pan! Pytam: nie mógł?! Mógł, gdyby tylko zechciał – ludzki to Pan powiadam wam Polacy!

Nie wiem, czy dobrze myślę i piszę, ale tak to widzę, jako prosty człowiek. My Polacy „nie zawsze umiemy doceniać to, co nam Opatrzność dała”, co prowadzi nas najczęściej na tzw. manowce. Kiedyś, w pewnym filmie widziałem taką oto scenę: narzekający na ojca, rozwydrzony (tak, jak my dzisiaj) chłopak sprzeciwiał mu się, podnosząc przy tym głos na staruszka. Ten odrzekł synowi tak: wszyscy na mnie narzekacie, choć chcę dla was, jak najlepiej. Będziecie kiedyś tego żałować, gdy mnie już zabraknie. Kiedy moje oczy się zamkną, wy wtedy dopiero otworzycie swoje! Zatem może nie należy narzekać?! Sam już nie wiem …!

A może jednak rację mają ci, którzy przyjmują postawę „czyżyka” z wierszyka Ignacego Krasickiego, chcąc demokracji i wolności?

„Czegoż płaczesz? – staremu mówił czyżyk młody
Masz teraz lepsze w klatce niż w polu wygody”.
„Tyś w niej zrodzon – rzekł stary - przeto ci wybaczę;
Jam był wolny, dziś w klatce – i dlatego płaczę”.

 

Dariusz Stokwiszewski

 

 

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję