Szukaj w serwisie

×
6 sierpnia 2019

Roman Giertych: Bajka o głąbie

Roman Giertych

Roman Giertych

Morał z bajki dziś jest prosty: paradoksem życia jest to, że czasem nadzieja w tym, że głąb jest głąbem

 

Wielki Wódz zwołał kolejną naradę Czirokezów i rozpoczął mowę.

- Darmozjady moje! Znowu mam was ratować przed niechybną klęską podczas wiecu? Toż przecież nie możecie tak kraść ostentacyjnie - I tu wódz zwrócił swoją groźną twarz na Pierś Dziecka, który był przyczyną pilnej narady. - A ty Pierś Dziecka - kontynuował złowrogo - musiałeś mustangi bojowe na przejażdżki nawet dalszym kuzynom użyczać? Toż dostałeś mustanga, abyś szybko i sprawnie się po prerii przemieszczał, a ty sobie wycieczki urządzałeś w Góry Skaliste.

Ktoś z dalszego szeregu krzyknął: - I do tipi uciech mustangiem bieżał!

- Milcz - ryknął wódz. - Te plotki już się skończyły, a sprawcy tych potwarzy ukarani - rzekł.

- Niech dobry Manitu wybaczy im w Krainie Wiecznych Łowów - powiedział szaman, zerkając znacząco na Ognistą Gębę, który niejeden skalp dzierżył przy nogawce.

Wódz pozwolił, aby szepty się uciszyły i kontynuował: - Tak więc Pierś Dziecka zrezygnuje z kierowania Tipi Narad i odejdzie. A po wiecu wrócimy go z honorami i będzie miał nawet więcej mustangów.

Zwykle wystąpienie wodza kończyło dyskusję, ale tym razem stała się rzecz u Czirokezów niezwykła. Pierś Dziecka, którego wszyscy za ostatniego głąba mieli (dlatego został wybrany, aby Tipi Narad kierować) wstał nagle, rozejrzał się dookoła i wrzasnął:

- Co to, to nie! Nie zrzucicie mnie z sań, jak naszego Młodego Bobra, który tyle miesięcy musiał pod strażą siedzieć. Ja tylko kradłem? Toż wszyscy kradniemy, jak popadnie. Doimy ile wlezie. Ty chcesz mnie wodzu pouczać: a kto chciał sobie Wigwamy Srebrne postawić, aby go plemiona chwaliły? A ty Długi Nosie, który pacynką wodza jesteś i udajesz, że czymś rządzisz, nie pamiętasz jak chwilę temu tłumaczyliśmy się z twoich zakupów ziemi, która świętą miała być i oddana Manitu, a tyś ją sobie za skórkę skunksa kupił i udajesz, że tak wszyscy mogli. A ty Należna Nagrodo, któraś nie tylko z mustangów korzystała, ale gdyś staranowała dziecko pędząc na mule, to musieliśmy młodzieńca oskarżać, bo chciałaś dostać odszkodowania za twoje połamane kości? A ty Szalony Kojocie, który nie tylko muły rozbijałeś, ale stado twoich baranów z kiesy plemiennej utrzymujemy, aby mogli dalej twoje kolejne szaleństwa wspierać. Ty też uważasz, że powinienem zrezygnować? O nie! - Zakrzyknął Pierś Dziecka. - Jak ja utonę to razem z wami.

- To chociaż przeproś - powiedział Wielki Wódz przerażony wybuchem zawsze spokojnego Czirokeza.

- Przeprosić mogę - powiedział Pierś Dziecka, oddychając z ulgą.

- A Ty - wódz spojrzał na Ognistą Gębę. - Nad ranem wejdź na jakąś wojenną ścieżkę i kogoś ważnego o świcie do niewoli z wigwamu wyciągnij, to zajmą się pojmanym, a nie tym głąbem zaplutym.

Roman Giertych

Morał z bajki dziś jest prosty: paradoksem życia jest to, że czasem nadzieja w tym, że głąb jest głąbem.

 

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję