Szukaj w serwisie

×
8 stycznia 2016

Czy nietypowe imię pomaga czy raczej szkodzi?

Często rodzie nadając imię swojemu nowonardzonemu dziecku kierują się jedynie swoimi preferencjami. Warto jednak zastanowić się nad tym, jak dziecko z danym imieniem będzie funkcjonowało w społeczeństwie. Czy imię nie utrudni mu relacji z otoczeniem, nie sprawi, że będzie wyśmiewane. Nie sztuką jest nazwać dziecko Ahmed, Dżesika, Tytus czy Leticia. Warto jednak pomyśleć, jak będzie się czuło z tak rzadkim imieniem wśród rówieśników w przedszkolu, w szkole, na podwórku.



Często przy wyborze imienia dla swojej pociechy, rodzice kierują się nie dobrem dziecka a swego rodzaju snobizmem - chęcią zaimpomowania. Raczej minęły już mody na Dżesiki, Nicole czy Dżejsonów. Obecnie coraz częściej pojawiają się w rubrykach Urzędu Stanu Cywilnego tradycyjne polskie imiona jak Jan, Stanisław, Tomasz, Zofia czy Maria.

Niecodzienne imiona mają swoich przeciwników. I to wielu. Niektórzy mówią nawet o swego rodzaju wojnie między zwolennikami tradycyjnych imion, a tymi, którzy wybierają te oryginalne. – Mam wrażenie, że rodzice Franków, Janków, Staszków, Zoś, Maryś i Kryś to raczej ci lepiej wykształceni, "ci co nie mają telewizora" i czytają książki. Mam odczucie, że imiona zamerykanizowane nadaje tzw. Polska B. I nie chodzi mi tu o podział geograficzny, ale mentalny, często uwarunkowany statusem społecznym i sytuacją bytową – opisuje autorka bloga mamas.blog.pl. Jej opinia wzbudziła niemałe zamieszanie i stała się zaczątkiem burzliwej dyskusji.

Z teorią autorki zgadza się Grzegorz, kiedyś pracownik rejestracji w szpitalu chirurgii dziecięcej. Któregoś dnia przyszła kobieta, która chciała zarejestrować dziecko. Grzegorz zajęty papierkową robotą nawet nie spojrzał na kobietę i odruchowo zaczął zadawać pytania. Wiek, miejsce zamieszkania, imię… w odpowiedzi usłyszał: Gotard. - W tym momencie uniosłem głowę i zobaczyłem matkę dziecka. Czarne włosy, czarny makijaż, czarna szminka, wisiorek z głową kozła, na nadgarstkach pieszczochy (ćwiekowane, szerokie paski), czarna skórzana kurtka, czarna bluzka, czarne jeansy. Po jej odejściu od okienka, łapałem się za głowę z myślą "biedne dziecko" – opisuje.

Są oczywiście absolutni przeciwnicy teorii łączenia wyboru imienia dla dziecka z wykształceniem, inteligencją czy statusem społecznym rodziców. - A Maksymilian i Kajetan? To od tych patologicznych czy z wykształceniem? Ja jestem prawnikiem a mąż lekarzem, więc? – oburza się Beata. Również Iza nie akceptuje takiego toku rozumowania. Sama skończyła farmację, jej mąż jest absolwentem politechniki. Córkę nazwali Nicole. Dlaczego? – Bo tak nam się podobało. Nie muszę się chyba nikomu tłumaczyć, a na każdym kroku spotykam się z oburzeniem. Nawet panie w przedszkolu dziwnie na mnie patrzyły, gdy zapisywałam dziecko – mówi.

Chociaż imię damy ładne…

Wybierając imię warto kierować się nie tylko własnym gustem, ale również tym, jak będzie ono brzmiało w połączeniu z nazwiskiem. Wielu rodziców wychodzi z założenia, że skoro nazwisko jest dość pospolite, to chociaż imię powinno być oryginalne. Takie podejście często kończy się prawdziwą mieszanką wybuchową. - Znałam kiedyś rodzinę, która swoim córkom nadawała pretensjonalne imiona jak np. Laurencja, które w połączeniu z nazwiskiem Skwarek, brzmiały co najmniej dziwnie – opowiada elizaewa1. Podobną sytuację przytacza Martulek. - Mąż opowiadał, że sąsiedzi jego rodziców, mieszkający w pewnej wielkopolskiej wsi, nadali swoim dzieciom takie imiona: Winicjusz, Liwia, Oktawian – opisuje. Można sobie tylko wyobrazić, jak imiona te brzmiały w połączeniu z nazwiskiem, które brzmi dokładnie tak samo jak bardzo znane w Polsce warzywo. Takie niefortunne nadawanie imion, może sprawić, że osoby, która je nosi nikt nie będzie traktował poważnie. - Tak jak w skrajnym przykładzie Dżesika Kukuryku. Wyobrażam sobie panią prezes Dżesikę… do momentu, w którym nie usłyszałbym jej nazwiska – dodaje Tito.

Zabawa w skojarzenia

Są takie smaki, zapachy i miejsca, które coś nam przypominają. Dokładnie tak samo jest z imionami. Każdy z nas ma z nimi własne skojarzenia. Niestety niektóre imiona kojarzą się większości osób w podobny sposób. Tak jest w przypadku imienia Wacek – zdrobnienie Wacława. Zabawną sytuację z tym imieniem w roli głównej opisuje autorka bloga calm-down.blog.pl. W sklepie, w kolejce do kasy stał mężczyzna rozmawiający przez telefon. Nagle wszyscy wokół usłyszeli słowa, które sprawiły, że w sklepie zapanowała totalna cisza. "Byłem z Wackiem u lekarza, zaczął ropieć". Wszyscy patrząc na mężczyznę lekko się uśmiechali, czekając na dalszy rozwój wydarzeń.

- "No z Wackiem, z synem byłem" – mówi mężczyzna bardziej chyba do nas niż do osoby, z którą rozmawia przez telefon – dodaje blogerka. I nie tylko ona ma takie skojarzenie. - Od jakiegoś czasu Wacek kojarzy mi się jedynie z męskim przyrodzeniem – pisze Maciek. Według niego jest to tak powszechne, że niebawem już nikt nie będzie tym imieniem nazywał dzieci. Istnieją również skojarzenia bardziej absurdalne i nie mające nic wspólnego z rzeczywistością. Imię Teodor blogerce mamas kojarzy się z psem, a użytkowniczce Gilgamesh ze… smokiem. Również z powodu skojarzenia z psem Monika nie nazwała swojego syna Maks. - Syn znajomej ma na imię Amos. Ostatnio w parku naszczekał na mnie pies o tym samym imieniu - dodaje izatymińska.

Wielu młodych Polaków wyjeżdża za granicę. To właśnie oni bardzo często nadają swoim dzieciom obcobrzmiące imiona. Ma to swoje uzasadnienie. - Mój syn, który mieszka w Londynie, nadał córeczce imię Maya. Nie brał pod uwagę mody, ale kierował się konkretną przesłanką: takie imię i w takiej formie będzie poprawnie odczytywane zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w Polsce – pisze Henryk. Z tego samego powodu Magda dała swojemu synowi na imię Vojtek. Zdaje sobie sprawę, że niektórym wydaje się to dziwaczne, ale względy praktyczne były dla niej najważniejsze. - Nie chciałam, żeby wołali na moje dziecko "Łojtek".

Bo tak mi się podoba!

Rodzice nadając imię dziecku, często kierują się jedynie swoimi preferencjami. Dobrze jednak przemyśleć, jak dziecko z danym imieniem będzie funkcjonowało w społeczeństwie. Czy imię nic mu nie utrudni, nie sprawi, że będzie wyśmiewane itp. - Nie sztuką jest nazwać dziecko Ahmed, Dżesika, Tytus czy Leticia. Warto jednak pomyśleć, jak będzie się czuło z tak rzadkim imieniem wśród rówieśników w przedszkolu, w szkole, na podwórku – pisze Aga.

Maria będąc w pierwszej ciąży, miała pewność, że to córka. Imię, które dla niej wybrała wraz z mężem to Berenika. Urodził się syn i z Bereniki trzeba było zrezygnować. Kilka lat później na świat przyszła upragniona córka, który dostała imię Kasia. Dlaczego nie Berenika? – Nie wiem skąd w ogóle wziął się ten pomysł. Ja twierdzę, że mąż to wymyślił, on uważa, że ja. Nie mam nic do oryginalnych imion, ale mam wrażenie, że ciężko byłoby dziecku żyć z tak dziwnym imieniem. Dobrze, że w porę się opamiętaliśmy. Córka, gdy opowiedziałam jej tę historię powiedziała, że chyba by mnie zabiła, albo zmieniła imię – mówi Maria.

Warto więc do kwestii wyboru imienia podejść poważnie i jak we wszystkim zachować zdrowy rozsądek.


Interia.pl



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o: