Prawo i Sprawiedliwość aktywnie prowadzi kampanię wyborczą nie tylko w Polsce, ale i za oceanem. Antoni Macierewicz udał się do Stanów Zjednoczonych na spotkanie z Polonią w Chicago, gdzie walczy o głosy wytykając błędy rządzącym.
Wiceprezes PiS nie szczędzi ostrego języka. Na jednym ze spotkań mówił o stu zabytkowych przedmiotach wyniesionych przez ludzi Bronisława Komorowskiego z Pałacu Prezydenckiego. Te informacje dementowała dyrektor biura prasowego kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy Katarzyna Adamiak-Sroczyńska, zwracając uwagę, w rozmowie z "Faktami" TVN, że słowo "zniknęło" ma zabarwienie pejoratywne, a Komorowski miał prawo wypożyczyć meble do swojego nowego biura.
Antoni Macierewicz w USA pytał także m.in., czy Donald Tusk był agentem Stasi. Porównał polski rząd do okupanta i insynuuje, że Polska jest ograbiana. – To jest zejście na poziom okupantów Polski z obozu komunistycznego z poprzednich lat – mówił.
- Rozgrabianie Polski musi mieć konsekwencje. To są ludzie, którzy zeszli na poziom Bieruta, Bermana, na poziom okupantów Polski z okresu komunistycznego. Główny problem polega na tym, by przestali rządzić ludzie, dla których polskość to nienormalność, żeby zaczęli rządzić polscy patrioci - mówił Macierewicz na spotkaniu z Polonią, która nagradzała go burzliwymi oklaskami. Fragmenty jego wystąpienia z 2 października pokazały "Fakty" TVN.