Szukaj w serwisie

×
12 lutego 2018

Dariusz Stokwiszewski: Wielu hierarchów i księży legitymizuje działania Jarosława Kaczyńskiego, a ten robi, co chce!

Dariusz Stokwiszewski

Dariusz Stokwiszewski

„Jarosław Kaczyński to PiS, a PiS to Polska. Konkluzja: Jarosław Kaczyński to Polska”. Tak można byłoby pomyśleć, gdyby bezkrytycznie podejść do tego, co od czasu sukcesu wyborczego tej partii dzieje się w Polsce

 

„Jarosław Kaczyński to PiS, a PiS to Polska. Konkluzja: Jarosław Kaczyński to Polska”. Tak można byłoby pomyśleć, gdyby bezkrytycznie podejść do tego, co od czasu sukcesu wyborczego tej partii dzieje się w Polsce. Jednak my tak myśleć nie możemy, bo Jarosław Kaczyński to nie jest człowiek, który mógłby być porównywany do Cesarza Francuzów – Napoleona. Jeśli już, to tylko w zakresie marzeń o wielkości, ale marzyć każdemu wolno. Przywódca PiS marzy o tym, co wydaje mu się realne; o władzy absolutnej, bez oglądania się na kogokolwiek – wierząc, że uda się mu ten zamysł osiągnąć.

Od ponad dwóch lat rządów tzw. zjednoczonej prawicy (mam tu poważne zastrzeżenia do określenia „prawica”), stopniowej degradacji ulegają najważniejsze instytucje w państwie. Może bardziej właściwe byłoby określenie „zawłaszczanie i upolitycznienie” tego, co stanowi przecież samą istotę demokratycznego państwa prawnego: Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego, ale także sądów powszechnych, Krajowej Rady Sądownictwa, prokuratury, Policji, armii oraz innych, nie mniej ważnych dla naszych wolności, organów i instytucji.

Pamiętać należy, że co, jak co, ale to właśnie one powinny być jak najbardziej od polityki wolne. I nie chodzi mi o to, że ten czy inny minister nie ma prawa kierować tą, bądź inną instytucją, ale o to, aby urzędnicy tychże nie musieli, w zamian za stanowiska, stawać się bezwolnym instrumentem w ręku polityków (dziś PiS, a jutro partii X), godząc się, jeśli nawet nie na łamanie, to choćby „naciąganie” prawa.

Stąd, najbardziej według mnie wrażliwa jest sfera Wymiaru Sprawiedliwości i Organów Ścigania, które zaczynają stawać się fasadowe, choć np. środowisko sędziowskie broni się z wyjątkową determinacją, wykluczając ze swojego środowiska osoby uznane za (jak z tego wynika) niespełniające standardów bycia ich członkami. Iustitia usunęła z szeregów jednego z ważniejszych urzędników ministerstwa sprawiedliwości, aby nie legitymizować działań, uznawanych za niezgodne z Konstytucją RP.

Dygresja: „Uelastycznianie prawa pod własne potrzeby” jest starym jak świat zabiegiem stosowanym przez wszystkich despotów, dyktatorów, tyranów (jeden podobny do innego) uchwalających, za pomocą (jedynie formalnie) demokratycznych metod bezprawie, aby następnie ścigać tych, którzy nie chcą się nowemu już „prawu” podporządkować!

W pokojowych kontrmanifestacjach do miesięcznic smoleńskich władze widzą (czy udają raczej, że istnieją) zagrożenia dla wymyślonych przez PiS ‘cyklicznych marszów’. Myślę, że samo stosowanie określeń związanych z „zakłócaniem” partyjnych przecież marszów, nie jest uprawnione i zgodne z obowiązującym w Polsce prawem konstytucyjnym. Owe miesięcznice, nie są według większości z nas czymś ważniejszym od innych zgromadzeń.

A tak naprawdę toczy się tu walka o zalegalizowanie łamanego przez tę władzę prawa wszystkich nas obywateli, do publicznego demonstrowania swoich poglądów, a w tym przypadku, także do sprzeciwu wobec polityki PiS i jego przybudówek.

Ciekawa może być odpowiedź na pytanie, dlaczego to wszystko jest możliwe w Polsce do niedawna postrzeganej, jako w pełni demokratyczne państwo i partnera do współpracy na każdej niemalże płaszczyźnie?

Niedawno analizowałem wywiad dla „GW” dominikanina ojca Pawła Gużyńskiego, który przynajmniej dla mnie, jest jednym z tych polskich duchownych (obok np. bpa Tadeusza Pieronka i ks. Adama Bonieckiego), którzy dają świadectwo wierze i mądrości, co można jak się okazuje pogodzić, i co wcale nie jest tak rozpowszechnione wśród duchowieństwa, jakby można było sądzić na „pierwszy rzut oka”!

Paweł Gużyński, zapytany został przez dziennikarza o to, co myśli o słowach arcybiskupa Marka Jędraszewskiego, odnoszących się do kontrmanifestacji w stosunku do miesięcznic smoleńskich. Metropolita krakowski mówi, że:

…przypominają mu one prześladowania księży przez SB, osoby zaś biorące udział w tych miesięcznicach określa mianem strażników tego, co wydarzyło się w Smoleńsku.

O. Paweł Gużyński odpowiada: Biskup powinien wiedzieć, kiedy milczeć, bo gdy zabiera głos w sprawach polityki, to obnaża swój intelektualny „durszlak”. W tym przypadku alternatywą dla głupoty może być podłość. Biskupowi przypomina się prześladowanie księży przez SB, gdy widzi kontrmanifestacje podczas smoleńskich miesięcznic! Gdy ludzie są w żałobie, rolą księdza nie jest propaganda polityczna. On musi ich z tej żałoby wyprowadzić.

Dominikanin krytykuje upolitycznienie mszy w trakcie obchodów smoleńskich, które w jego rozumieniu szkodzą też Kościołowi, mówiąc, że:

Sama msza w pewnym momencie przestała być aktem religijnym. Kaznodzieja staje się stroną w ocenie tego, czym była katastrofa smoleńska. Został uruchomiony proces desakralizacji mszy i proces ten postępuje. Z religijnego punktu widzenia eucharystia jest pamiątką męki i ukrzyżowania Jezusa Chrystusa.

Każdy z nas ma inne stanowisko w kwestiach fundamentalnych, takich jak np. wiara. I to jest normalne i zrozumiałe. Kiedy jednak ksiądz gubi proporcje i wypacza sens tego, co nazywamy mszą świętą, a w innych kapłanach, np. asystujących „prywatnym procesjom nienawiści Jarosława Kaczyńskiego widzi podobieństwo ich losu do tego, co spotkało ks. Jerzego Popiełuszkę”, to możemy mówić już o aberracji, a nie wierze i/lub religijnym praktykom Kościoła Katolickiego. Upolitycznione msze nie są według ojca Gużyńskiego, mszami sensu stricto, z czym osobiście się zgadzam. Popieram też jego pogląd o tym, że Polski Kościół powinien się odciąć od polityki, zwłaszcza tej ekipy, wykorzystującej go niezwykle instrumentalnie. Choć są oczywiście wyjątki „duchownych” wykorzystujących samą partię rządzącą, czego przykładem może być „asceta” z Torunia.

 

Dariusz Stokwiszewski

 

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o: