Szukaj w serwisie

×
3 kwietnia 2018

Stefan Niesiołowski: Chodzi głównie o szmal

Stefan Niesiołowski

Stefan Niesiołowski

Chodzi tak naprawdę o szmal, cała ta pisowska dobra zmiana ma jasny i konkretny cel nachapać się ile się da i bronić koryta jak niepodległości. Reszta to puste frazesy i kłamstwa.


Po ponad dwóch latach koszmarnych rządów bardzo wiele wskazuje na to, że PiS-owi chodzi o utrzymanie władzy, co jest zrozumiałe, ale z kolei to utrzymanie władzy ma tylko jeden konkretny cel – szmal.

Prawie połowa posłów i senatorów klubu parlamentarnego ma różne dodatkowe funkcje. Symbolem pisowskiego reżimu i całego systemu tzw. dobrej zmiany była wrzeszcząca w najgorszym jarmarcznym stylu p. Szydło usiłująca przekonać społeczeństwo, że gigantyczne nagrody pisowskim aparatczykom się po prostu należały, że oni na nie ciężko zapracowali, że zarobili tyle pieniędzy dla Polski, że mogą sobie jakąś część tych pieniędzy wziąć, a i tak państwo bardzo zyskało.

Jest to argumentacja nie tylko prymitywna, ale przede wszystkim mało przekonywująca. Oznacza bowiem, że takie symbole nieudolności i politycznego prostactwa jak Jurgiel, Kempa, Szydło, albo odrażającej dewocji i krętactwa jak Szyszko czy Gowin lub Gliński są ciężko zapracowanymi ludźmi, gdy w rzeczywistości samą swoją obecnością szkodzą Polsce.

Była premier przypomniała mi wielu więźniów tzw. pospolitych, którzy twierdzili, że owszem okradali mieszkania i bogatych ludzi, ale ci bogacze i tak mieli za dużo, a pieniądze im były bardziej potrzebne. Działali w duchu sprawiedliwości społecznej, a także zasilali budżet państwa i przeciwdziałali szkodliwemu ekonomicznie zamrażaniu gotówki, którą należało przepuszczać przez sklepy monopolowe.

Wszystkie działanie w obszarze dyplomacji, kultury, mediów, samorządów, ordynacji wyborczej, wymiaru sprawiedliwości itp. nastawione są na uwiecznienie pisowskiej dyktatury, ale funkcjonariusze tej dyktatury dobrze wiedzą, po której stronie jest chleb posmarowany i dbają o to, aby budżet państwa pracował dla nich. Przykładem są oczywiście nagrody dla swoich, ale jest to kropla w morzu.

Gigantyczne pensje są wypłacone dla działaczy frontu medialnego i kulturalnego, dla wszystkich reżimowych dziennikarzy, zwłaszcza szefów i dyspozytorów reżimowych mediów, placówek kulturalnych. Budżet dzielony jest według zasady my i oni. My to wszyscy z szeroko pojętego obozu katoprawicy, nie tylko bezpośrednio aparatczycy pisowscy, chociaż to się zlewa i jest trudne do oddzielenia.

Pieniądze idą dla Rydzyka, pozornie zwalnianych ministrów, którzy dalej pracują za te same pieniądze, funkcjonariuszy smoleńskiego kłamstwa, organizatorów przeróżnych pisowskich imprez, propagandy, fundacji narodowych itp.

Finansowane są różne instytucje kościelne, a sam Kościół zapisuje haniebny, obrzydliwy rozdział montowania i umacniania monopartyjnej dyktatury. Za co prędzej czy później zapłaci wysoką cenę.

Spółki skarbu państwa są punktami wypłat pieniędzy dla całej masy pisowskich polityków różnej rangi i znaczenia. Symbolami są Misiewicze, Sadurska polityczna miernota zatrudniona w PZU, Jasiński człowiek o wyglądzie i manierach stuprocentowego aparatczyka nawet osobiście uprzejmy, Kaja Godek (rada nadzorcza Warszawskich Zakładów Mechanicznych) związana z ONR-em co jest dla PiS-u poważnym plusem dająca swoją twarzyczkę do propagowania odrażającej ustawy nakazującej kobietom rodzić ułomne i skazane na śmierć dzieci, nie wiadomo czym kierowana, ale z pewnością nie ewangeliczną zasadą miłości bliźniego. Aparatczyk pisowski to kolejne wcielenie towarzysza szmaciaka: Władza „wysuwa nowe hasła. Jej hasła: „Naród” i „Koryto”!

Narodem oni są niby to cóż to za „oni”? Któż to taki? To jasne. Oni – to Szmaciaki… Szmaciak chce władzy nie dla śmichu, lecz dla bogactwa, dla przepychu, chce mieć tytuły, forsę, włości i w nosie przyszłość ma ludzkości!”(Janusz Szpotański, „Zebrane utwory poetyckie”, Londyn, 1990 r.).

Nie chodzi o zakaz handlu w niedzielę, co udowodnił p. Brudziński napychając cały bagażnik samochodu w supermarkecie zamiast siedzieć w domu lub w kościele z rodziną, nie chodzi o osobistą świętość, bo z tym delikatnie mówiąc w partii p. Kaczyńskiego nie jest najlepiej, nie chodzi wreszcie o patriotyzm i walkę z komunizmem, bo stopień skomunizowania całej katoprawicy jest delikatnie mówiąc chyba równie wysoki jak SLD, a zważywszy hipokryzję i zakłamanie znacznie wyższy i gorszy. Generalnie bardzo często jest tak, że im kto mniej robił dla walki o wolność w PRL-u tym więcej robi w walce o władzę dla PiS-u i tym zajadlejszy, agresywniejszy i obrzydliwszy antykomunizm reprezentuje obecnie.

Chodzi tak naprawdę o szmal, cała ta pisowska dobra zmiana ma jasny i konkretny cel nachapać się ile się da i bronić koryta jak niepodległości. Reszta to puste frazesy i kłamstwa.



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję