Szukaj w serwisie

×
14 października 2019

Stefan Niesiołowski: Pierwszy komentarz

Stefan Niesiołowski

Stefan Niesiołowski

Wybory pokazały jak bez żadnego wstydu stronnicze i podłe mogą być środki przekazu i jak łatwo może nastąpić recydywa systemu autorytarnego


Pierwszy komentarz oparty na częściowych i sondażowych jedynie wynikach wyborów jest zawsze ryzykowny, ale można i warto w tym momencie zaryzykować. Zwłaszcza, że kilka spraw związanych z wyborami wydaje się bezspornych. Stało się to co najgorsze dla Polski mianowicie dalsze trwanie odrażającego reżimu i kontynuowania budowania autorytarnego systemu.

Najpewniej demokratycznej opozycji nie udało się odsunąć od władzy ograniczonych dyletantów, za to łapczywych na pieniądze i zaszczyty, demolujących Polskę, niszczących wszystkie w zasadzie osiągnięcia i zdobycze odbudowanej po 45 latach komunizmu z takim trudem demokracji.

Nawet jeśli jakimś cudem okaże się, że pisowcom jednak nie udało się zdobyć 231 mandatów, to przecież raczej bez większych trudności podkupią kilku posłów z tzw. narodowej prawicy, co znakomicie wypraktykowali w mijającej kadencji. Interesujące jest, że wystąpienie Kaczyńskiego nie robiło wrażenia wystąpienia triumfatora jak w roku 2015. Był rozczarowany, rozgoryczony, raczej zły (może w złej formie), ale wyraźnie podirytowany. Liczył na więcej, albo ma jakieś nieznane szerzej informacje np. o porażce pisowców w senacie, lub mniejszej liczbie mandatów?

Targowanie się z Korwinem-Mikke zawsze musi budzić niesmak i grozę, a ponadto ma w sobie coś z ponurej farsy, lub politycznego cyrku, w który Korwin zamienia każdą dyskusję ze swoim udziałem. Nigdy też nie jest przewidywalne, tak jak nieodgadnione są meandry myśli tego pana, jak wielokrotnie mieliśmy okazję się przekonać.

Największym przegranym tych wyborów jest jednak Schetyna. Ten obrzydliwy (używam łagodnego określenia, żeby nie być posądzonym, że go nie lubię) nieudacznik po raz kolejny poniósł klęskę, gdyż jego koalicja (obejmująca PO, Nowoczesną i kilka pacynek), której zmontowanie miało być jego sukcesem dającym prawo decydowania o losach opozycji, uzyskała mniejsze poparcie niż w poprzednich wyborach PO i Nowoczesna.

Trudno też mówić o sukcesie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, której przywództwo skończyło się zanim na dobre się zaczęło. Oczywiście Schetyna obsadził swoimi lizusami większość jedynek i będzie miał duże wpływy w Platformie Obywatelskiej (to jedno - intrygować i ryć potrafi świetnie), ale wydaje się, że po kolejnej klęsce coraz więcej polityków związanych z PO zrozumie, że pozbycie się Schetyny jest pierwszym warunkiem przetrwania tej formacji skazanej pod jego rządami na skarlenie, rozkład i upadek. I tak wejście do sejmu lewicy utrudni partii Schetyny występowanie w roli hegemona po stronie demokratycznej opozycji.

Natomiast największym zwycięzcą tych wyborów jest moim zdaniem lider ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz i oczywiście Polski Stronnictwo Ludowe, partia, której wielu komentatorów i sondaży nie dawało szans na wejście do sejmu i którą przeróżni geniusze i przenikliwi dziennikarze oskarżali o rozbijanie jedności bo nie chciała podporządkować się przywództwu Schetyny. Zdumiewające jak ci ludzie niczego się nie uczą i jak po klęsce swoim analiz i przepowiedni, ze stoickim spokojem nadal pouczają innych i wypowiadają się z minami mędrców? Okazało się, że budowanie koalicji z Unią Europejskich Demokratów (partią, którą budowali Bronisław Geremek, Jacek Kuroń i Tadeusz Mazowiecki) oraz z p. Kukizem (mimo zrozumiałych obaw o obliczalność i lojalność w/w) było posunięciem racjonalnym i bardzo udanym. Kukiz nie odgrywa już samodzielnej roli politycznej, a PSL staje się partią nie tylko klasową i obecną wyłącznie na wsi, ale formacją ogólnopolską, także mającą oparcie w miastach.

Sukces wyborczy partia uważana przez wielu, mylnie i niesłusznie, za partię wyłącznie chłopską, odniosła także w dużych miastach, a jej zdolność koalicyjna jest dużo większa niż talenty koalicyjne p. Schetyny, który ma z w zwyczaju niszczyć i zjadać szanownych koalicjantów o czym przekonała się niezbyt udana liderka Nowoczesnej nie mogąca chyba mówić o sukcesie formacji, którą przejęła z rąk Ryszarda Petru?

Należy się cieszyć z powrotu do sejmu zjednoczonej i odmłodzonej lewicy, która już zapowiada walkę o poszanowanie Konstytucji i przestrzeganie praworządności i z pewnością będzie obok PSL poważnym wyzwaniem dla pisowskiego nacjonalizmu i pogardy dla demokracji. Wybory w Polsce nie są jeszcze ciosem w nacjonalizm takim jakiego Polska i Europa potrzebują. Wybory pokazały jak bez żadnego wstydu stronnicze i podłe mogą być środki przekazu i jak łatwo może nastąpić recydywa systemu autorytarnego. Ale jednocześnie okazuje się po raz kolejny, że Polska to nie Węgry, ani Białoruś, nie wszystkich można przekupić albo zastraszyć, a kandydatom na polskich Orbanów i Erdoganów nie będzie po tych wyborach łatwiej.

Stefan Niesiołowski

 
 
 


Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję