Szukaj w serwisie

×
25 marca 2019

Piotr Surmaczynski: „Schody Kaczyńskiego” zostały zbezczeszczone przez hulajnogowiczów

Piotr Surmaczyński

Piotr Surmaczyński

Nie ma tak wysokich cokołów, do których nie dotrze gniew ludzi przeciwko znienawidzonemu politykowi

W kontekście dyskusji o "schodach Kaczyńskiego", które od niedawna stoją w Warszawie na centralnym placu miasta, i które zdaniem policji zostały niedawno zbezczeszczone przez hulajnogowiczów, chciałbym nawiązać do podobnej sytuacji mającej miejsce w Londynie.

Wszyscy pamiętamy zmarłą, byłą premier Wielkiej Brytanii, panią Thatcher. Jej partyjni koledzy postanowili postawić jej pomnik w Londynie. Powstała "piękna" rzeźba, która miała być ustawiona w jakiejś prestiżowej lokalizacji. Mówiło się o skwerze przed parlamentem, gdzie stoją już pomniki takich postaci jak Sir Winston i Nelson Mandela. Może polski czytelnik nie wiedzieć, że postać "żelaznej damy" nie jest wśród Brytyjczyków popularna. Mieszkańcy wysp nie potrafią jej polityczniej zapomnieć ogromnej arogancji i bezduszności, z jaka traktowała ludzi. Jednym słowem postać pani Thatcher głęboko dzieli społeczeństwo. Spodziewano się nie tylko protestów, ale także darsonwalizacji obiektu. Ktoś nawet zaproponował, by postawić pomnik na bardzo wysokim cokole, by wandale nie sięgali do figury pani premier. Uznano jednak, że nie ma tak wysokich cokołów, do których nie dotrze gniew ludzi przeciwko znienawidzonemu politykowi. Skończyło się na tym, że postanowiono pomnik Thatcher ustawić w jej rodzinnej miejscowości, daleko od Londynu, w prowincjonalnym miasteczku Grantham. Brytyjczycy uznali, że nie ma sensu budować pomników, które będą kontrowersyjne i prowokacyjne.

Pomnik Margaret Thatcher postanowiono ustawić w jej rodzinnej miejscowości, daleko od Londynu, w miasteczku Grantham. Brytyjczycy uznali, że nie ma sensu budować pomników, które będą kontrowersyjne i prowokacyjne.

W podobnej sytuacji społeczno-politycznej, reżim kaczystów postanowił na siłę postawić pomnik "najgorszego" w historii Polski prezydenta i jeszcze uczcić katastrofę, w której zginął, ohydnymi szkaradami architektonicznymi - pomnikiem Lenina z twarzą Kaczyńskiego i wykonanymi z czarnego marmuru dysfunkcyjnymi schodami donikąd (bez barierki zatem niespełniającymi nawet wymagań BHP).

Oczywiście polscy decydenci także mieli świadomość, że pomnik stoi tam na złość wielu mieszkańcom, ale rozwiązali ten problem przy pomocy policji. Mieszkańcy Warszawy pod groźbą policyjnej pałki muszą podziwiać schody i dochodzącego do nich Lenina z twarzą brata prezesa. Wzorzec postępowania polskiego reżimu zdaje się nie mieć nic wspólnego z europejskimi zwyczajami. Takie postępowanie pisowców przypomina raczej politykę historyczną bratniej Pislandowi Korei Północnej, gdzie brak szacunku dla pomnika "ukochanego przywódcy" kończy się śmiercią lub w najlepszym wypadku pobytem w obozie koncentracyjnym.

Piotr Surmaczyński



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o: