Szukaj w serwisie

×
31 stycznia 2018

Dariusz Stokwiszewski: PiS administruje Polską szkodząc nam wszystkim!

Dariusz Stokwiszewski

Dariusz Stokwiszewski

Jeśli w Polsce nie nastąpią istotne zmiany w myśleniu rządzących, to prawdopodobnie czekać nas jeszcze będzie, rewolucja kulturalna na wzór chińskiej konsekwencją, czego będzie to, że znajdziemy się w Europie na pozycji bezdomnego i niechcianego intruza

 

Polska zmienia się z dnia na dzień. Szczególny charakter zmiany te przybrały po dojściu do władzy Prawa i Sprawiedliwości. Całkowitej metamorfozie uległa wówczas nie tylko polityka zagraniczna i bezpieczeństwa państwa, ale i większość sfer życia społecznego. O ile wszakże te ostatnie (ważne dla jego jakości) bywają dolegliwe, ale do zniesienia to konsekwencje polityczne działań ludzi niekompetentnych, (zjawisko to postrzegam jako normę), mogą być już bardzo groźne dla bezpieczeństwa państwa, jako podmiotu kluczowego.

W wyniku braku odpowiedniej ‘kultury dyplomatycznej’, co skutkowało bardzo szybko postępującą marginalizacją Polski na arenie międzynarodowej oraz nieodpowiedniego zarządzania naszym potencjałem militarnym (niemalże destrukcją systemu dowodzenia armii), zasadniczej zmianie uległo międzynarodowe środowisko bezpieczeństwa Polski, która do niedawna, mogła mieć poczucie względnego bezpieczeństwa.

Będąc, od 1999 roku ważnym członkiem NATO, a od 2004 Unii Europejskiej, mieliśmy zagwarantowaną realizację kluczowych, dla naszego bytu i rozwoju, przedmiotowych aspektów tego stanu i procesu jednocześnie. Ze strony NATO to pomoc na wypadek agresji, ze strony Unii Europejskiej, szeroko rozumianą i niezbędną pomoc: materialną, finansową, logistyczną, wizerunkową, konsultacyjną, naukową, czy w jakiejś mierze, także obronną.

To, co zaproponował jednak układ rządzący — a co polega niemalże na totalnej negacji wszystkiego, co po 1989 r. osiągnęliśmy — jest nie do zaakceptowania nie tylko przez nas, ale zwłaszcza przez demokratyczny Zachód o przynależności, do którego marzyły całe pokolenia Polaków. Wielu z nich przy tym oddało za te marzenia życie!

Jakie to zdobycze? To demokracja, związana z trójpodziałem władzy (ustawodawczej, wykonawczej, sądowniczej) i niezależnością ich instytucji, z wolnością i niezależnością mediów, równością wszystkich wobec prawa, rugowaniem z naszego życia publicznego wynaturzeń, jak neofaszyzm i szowinizm narodowy, czy możliwość życia w pokoju, we współpracy z innymi państwami, w tym zwłaszcza z naszymi sąsiadami.

Wydaje się, że obecny rząd uważa, iż pod jego administracją Polska jest tak potężna, iż może pozwolić sobie na (nieuzasadnione i bezsensowne) „rzucanie rękawicy” każdemu, kto myśli inaczej niż (z wyglądu peerelowskie — co pokazano sekretarzowi stanu USA) centrum na Nowogrodzkiej, to jest w błędzie. Tak samo, jak błędne i zbędne są sny o powrocie do wielkości Polski z czasów jagiellońskich. Ten rodzaj myślenia powoduje też konsekwencje w mylnym osądzie naszego państwa, jako autarkicznego (mówiąc jak najprościej i nie wdając się w zawiłości – samowystarczalnego), co nie jest prawdą, ale powoduje, że postrzegani jesteśmy też, jak typowy „nadęty bufon”, z którego można się pośmiać!

Dotąd retoryka „słownej agresji” skierowana była głównie przeciwko UE, przy czym nasz rząd wydawał się „ślepy i głuchy” na to, że Wspólnota to 28 państw, które w różnych okresach, ale dla realizacji wspólnych celów, dążyły do zacieśnienia stosunków partnerskich. Ten cel przyświecał Europie od kilkuset lat, począwszy od uniwersalizmu chrześcijańskiego, jako idei mającej zjednoczyć kontynent, do okresów po I/II wojnach światowych. Nie chcę sobie nawet wyobrażać tego, co by było, gdyby Polską rządziła, obecna ekipa, w czasie tworzenia się zrębów integracji (traktaty o EWWiS 1952, EWG i Euratom w 1957). Myślę, że ówczesne trzy wspólnoty nie dotrwałyby do pierwszego rozszerzenia w 1973 r., kiedy to przystąpiły do nich: Dania, Wielka Brytania i Irlandia.

Jeśli w Polsce nie nastąpią istotne zmiany w myśleniu rządzących, to prawdopodobnie czekać nas jeszcze będzie, „rewolucja kulturalna” na wzór chińskiej konsekwencją, czego będzie to, że znajdziemy się w Europie na „pozycji bezdomnego i niechcianego intruza”. Jeśli dołączymy do tego działania wskazujące na (tak jest to odbierane niestety nawet przez samych Żydów) antysemityzm i nietolerancję (będące według tych samych środowisk „składnikiem polskiego DNA” to alienacja Polski będzie jeszcze gorsza oraz bardziej jaskrawa. Oczywiście nawiązuję tu do kontrowersyjnej, w pewnych zapisach, ustawy mającej (i słusznie) bronić dobre imię Polski przed szkalowaniem za granicami.

Problemem w tym wszystkim jest to, że większość działań polskiego rządu postrzegana jest, jako wola walki ze wszystkimi, szukaniem na siłę „wrogów” i knuciem spiskowych teorii, którym daleko do prawdopodobieństwa (jak np. „zamach/zbrodnia smoleńska”), z kwietnia 2010 roku. To aberracja i „odlot” niezrozumiałe już nawet dla popierających PiS, ale normalnie myślących Polaków. Pomijam koszty, a zwłaszcza dokonany przez tę retorykę podział społeczeństwa według kryterium „my i oni”! Teraźniejszy rząd budzi i kultywuje te fatalne cechy w ludziach podatnych na nienawiść, ci zaś którzy przeciwni są owej wadliwej ustawie, uważani są za zdrajców narodu i państwa!

Pozwolę sobie zacytować tutaj fragment z wypowiedzi prof. Tadeusza Gadacza, który w reakcji na głupoty wypowiadane przez Marcina Wolskiego i Rafała Ziemkiewicza.

Większej ohydy jak dotąd nie doświadczyłem, gdy (obaj w/w - DS) pozwolili sobie na chamski żart o tym, że obozy koncentracyjne nie były ani niemieckie, ani polskie, tylko żydowskie. Ginęli tam Żydzi i Żydzi obsługiwali krematoria. Dotknęło mnie to osobiście, gdyż w Auschwitz - Birkenau zginęła moja babcia. Postuluję zwolnienie pana Wolskiego z publicznej telewizji. A obydwu „panom” nikt nie powinien więcej podawać ręki.

Z przykrością muszę zauważyć Panie Profesorze, że apel ten jest skierowany do ludzi inteligentnych normalnie, a nie inaczej! Do tych ww. raczej nie dotrze, ze szkodą dla nas wszystkich!

 

Dariusz Stokwiszewski



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o: