Krzysztof Skiba
Ponieważ kandydat Duda jest tak nudny, jak niedogotowany makaron, doklejono do niego atrakcyjną szefową kampanii, która zasłynęła w poprzednich wyborach łamaniem ciszy wyborczej i pogryzieniem obywatela, który przeciwko temu protestował. Media piszą głównie o niej, bo o samym Dudzie, to jak o polskich sukcesach w walkach sumo, czyli nie ma o czym.
Ruszył Duda Bus, a wraz z nim nasz Naczelny Narciarz Kraju.
Sam Prezes "Dwie Wieże" Kaczyński powiedział o Dudzie, że jego największy sukces to fakt, że ma żonę, córkę i rodziców. Osiągnięcia rzeczywiście na skalę światową!
Ponieważ kandydat Duda jest tak nudny, jak niedogotowany makaron, doklejono do niego atrakcyjną szefową kampanii, która zasłynęła w poprzednich wyborach łamaniem ciszy wyborczej i pogryzieniem obywatela, który przeciwko temu protestował.
Pani Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, mimo że kąsa to nie gryzie się widocznie z wizerunkiem PiS, który ma być ostry i zdecydowany. Media piszą głównie o niej, bo o samym Dudzie, to jak o polskich sukcesach w walkach sumo, czyli nie ma o czym.
Specjaliści od politycznych przebieranek dwoją się i troją, aby ożywić kandydata PiS. Dzięki ich staraniom i perfekcyjnej reżyserii największych talentów z Woronicza, prezydent "Ja się cały czas uczę" Duda, po raz pierwszy od pięciu lat wszedł do sklepu spożywczego i z błyskiem w oku zakupił pasztetową oraz chleb. Sensację wywołała głównie pasztetowa - przysmak polski B. Dziennikarze dopytywali, czy aby na pewno prezydent chce ją zjeść. Pasztetu to nam prezydent już przecież narobił swoimi podpisami, ale (jak znam życie) pewnie będzie tego dużo więcej. Mieszkaniec pałacu prezydenckiego oświadczył, że woli suchą krakowską, ale dla wyborców z prowincji się poświęci i pasztetową też łyknie jak wszystko, co wymyślają w siedzibie PiS.
A skoro już przy kiełbasie wyborczej jesteśmy, to cała Polska zauważyła, że w sklepie, po którym odważnie chodził prezydent, usunięto ceny wędlin. Organizatorzy wyborczej wycieczki autobusem chcą utrzymać Andrzeja w fałszywym przekonaniu, że za jego narciarskich rządów nic nie podrożało. Tymczasem mięso i wiele innych towarów spożywczych podrożało strzeliście niczym maski na koronawirusa w Chinach.
W trosce o dobre samopoczucie kandydata w sztabie wyborczym ustalono, że na trasie Dudy usuwać się będzie także masowo niepełnosprawnych, chorych na raka, pielęgniarki, młodych lekarzy i nauczycieli. Za to masowo mają pojawiać się statyści od Sakiewicza z Gazety Polskiej, którzy wcielą się w rolę społeczeństwa.
Aby ożywić kampanię na trasie Duda Busa i zanotować skok notowań pojawią się też takie atrakcje jak:
- Rodząca na ulicy trojaczki kobieta (w tej roli Beata Kempa bez charakteryzacji), od której prezydent dzielnie odbierze poród i wręczy jej pieluchy oraz klucze do mieszkania Mateusza Morawieckiego (bo ten ma ich wiele) w ramach rządowej akcji mieszkanie plus.
- Emeryt z małego miasteczka, weteran wojenny, trzykrotnie zastrzelony przez Biuro Ochrony Rządu za czasów Tuska (w tej roli ucharakteryzowany na starca ze wsi - Bronisław Wildstein), z którym prezydent porozmawia sobie przy parówkach i grochówce o Polsce i nartach, wręczając mu przyznaną przez rząd "trzynastkę" oraz złotą kartę klienta do klubu Pieścidełko. Scenariusz przewiduje całowanie po rękach w wykonaniu emeryta. Wildstein się chętnie zgodził, bo jak sam stwierdził jego artykuły publicystyczne to właściwie to samo.
- Zespół disco polo "Zięciu na przyjęciu" którego lider Mario Puzderko po awarii swojego ferrari łapie autostop i spontanicznie natyka się na Duda Busa. Muzycy na gorąco (czyli z taśmy) zaśpiewają prezydentowi wiązankę pieśni taneczno patriotycznych "Hej narciarzu smaruj narty! Czeka piwo, koks i karty".
Po wizycie Prezydenta w sklepie spożywczym w Turku rozważa się budowę Pomnika Polskiego Pasztetu, z którym prezydent i większość jego wyborców utożsamia się duchowo.
Krzysztof Skiba