Szukaj w serwisie

×
2 stycznia 2018

Dariusz Stokwiszewski: Nawet taki Trump nie może być lepszy od naszego premiera bo my, to my!

Dariusz Stokwiszewski

Dariusz Stokwiszewski

Dobra zmiana nie musi się obawiać i słusznie tego, że jej się wytknie marnotrawienie państwowych pieniędzy dla własnej wygody, gdyż tu o bezpieczeństwo rządzących idzie

 

Z dzisiejszych przekazów prasowych dowiadujemy się, że Biuro Ochrony Rządu zakupiło dwa nowe samochody opancerzone „Audi”. Jak podają media, koszt obu to „jedynie” pięć i pół miliona (dzięki Bogu tylko polskich złotych).

Co prawda w pierwszej chwili mnie po prostu „zatkało”, kiedy sobie sprawdziłem, że za poprzedniej władzy i podobno za porównywalną cenę, kupiono kilkanaście razy więcej aut, z których kilka (ile naprawdę, nikt nam nie powie) uległo w czasie ostatnich dwóch lat częściowej dematerializacji, z powodów powiedzmy „niezależnych i obiektywnie do przyjęcia” przez „ciemny lud” albo jak kto woli proletariat.

Chodzi mi tu o „wyjątkową rangę naszych VIP-ów” w połączeniu z „mocarstwową pozycją” państwa polskiego oraz jego „ogromnym dochodem narodowym” (z którego to powodu 5,5 miliona dla naszego państwa to zwyczajny „drobiazg”).

Nie zapominajmy tu o narodowej dumie oraz „wielkości” naszych „mężów stanu”. Poza tym poprzednia władza (w sensie swojego patriotyzmu oraz narodowej wielkości) nijak się miała do tej obecnej, dającej nam przecież wiele powodów do dumy oraz poczucia bezpieczeństwa narodowego. Słaba była na dodatek i chyba „mniej kochała Polskę”.

Zakupu limuzyn dokonano przecież w celu „realizacji zadań ustawowych formacji” – tj., głównie ochrony najważniejszych osób w państwie. Jednym z aut ma podróżować sam premier Morawiecki. Skądinąd nasuwa się natrętna myśl, że może to przesada z tym prezentem dla premiera, bo jeżeli Naczelnik Państwa raczy w swej skromności jeździć tylko Skodą to dlaczego Morawiecki ma mieć wypasione Audi? No nie wiem, bo problem jest naprawdę nietuzinkowy. Może się jednak panowie jakoś dogadają … ?

Dodam, że sam nie należę do żadnej z partii z prostego powodu: nie mam odpowiednich przymiotów moralno – etycznych bo zawsze na białe mówię białe, a na czarne – czarne. Głupol jestem i tyle. O karierze mogą sobie jedynie pomarzyć, ale co tam, ważne, że wszystkim żyje się nam już lepiej i dostatniej.

I znowu wyszła ze mnie niechcący ta moja małostkowość i uszczypliwość. W takich jak ta chwilach zawsze sobie mówię: mogłeś się uczyć głupi, to teraz byś biegał po salonach i podawał różnym, choć i tak wykształconym lepiej politykom, kawior, szampana, palto czy peruki. Jejku, skąd mi te peruki przyszły znowu do głowy? Czy jest we mnie coś z szatniowego, fryzjera czy perukarza?

Kim jest perukarz? Mógłby ktoś sobie pomyśleć, że jest to mało wymagający zawód. No, bo co to niby za problem zrobić perukę, dać jej właściwy kształt, pofarbować, czy zrobić np. trwałą ondulację? Otóż nic bardziej błędnego.

Perukarz, to bardzo odpowiedzialny zawód choćby z tego powodu, że potencjalne klientki są bardziej wymagające w kwestii peruki, niż własnych włosów. A jeśli już zdecydują się zakupić perukę, chciałyby, aby była idealna, ponieważ nie będą przecież jej farbować, przycinać, czy własną, tym bardziej np. aktorską ręką, robić sobie ondulację. Jednym słowem zawód perukarza równy jest zawodowi sapera, bo perukarz może pomylić się, tak jak tamten, jedynie raz. Następny błąd może skończyć się m.in. odsądzeniem go przez taką klientkę od czci i wiary a na dodatek spoliczkowaniem.

Kontynuując temat służbowych aut poprzedniej obecnej ekipy rządowej, należy dodać, że tamci w porównaniu z tymi, nie znaczyli aż tyle stąd owe auta, średnio z tego, co wiem po około 200 tysięcy, mogły i powinny im wystarczyć.

Dobra zmiana nie musi się obawiać (i słusznie) tego, że jej się wytknie marnotrawienie państwowych pieniędzy dla własnej wygody, gdyż tu o bezpieczeństwo rządzących idzie.

Wszystkie wymienione powody razem wzięte, mogą stanowić wytłumaczenie dla sumień samych rządzących a nas, jako wierzących we władzę RP posłusznych obywateli obligują wręcz do nieartykułowania jakichkolwiek wątpliwości. Zapominać nie należy również, iż w dzisiejszej Polsce mogą czyhać, szczególnie na ważnych ludzi, niesprawdzeni jeszcze do końca tysiące imigrantów, wśród których mogą być jakieś Al-Biny Ben-Ladeny.

Na koniec muszę się odnieść do tego, co plotą niektórzy złośliwcy i/lub wrogowie Narodu i Państwa (że o „dobrej zmianie” już nie wspomnę), że często do skrócenia żywotności limuzyn rządowych przyczyniają się nieuwaga kierowców BOR czy też ich nonszalancja, która miałaby wynikać (to oszczerstwo wg mnie) z kawalerskiej fantazji Kwiatu Polskich Polityków odpowiedzialnych za bezpieczeństwo i rozwój Polski, ale lubiących jeździć bardzo szybko, jak rajdowcy bo to frajda i zaszczyt. To kłamstwa według mnie i same kalumnie. Kiedy raz kierowca dał ciała w Toruniu, to obrażony jego zachowaniem MON po prostu ze wstydu zostawił nieszczęsnego rajdowca i zgorszony pojechał sobie dalej inną limuzyną. A dobrze tak temu rozpieczonemu przez poprzednią władzę, nieodpowiedzialnemu kierowcy, który zagrażał bezpieczeństwu na drogach.

Jedno jest pewne: pod względem wozów bojowych…, co ja plotę, chciałem powiedzieć limuzyn rządowych, poziomem bezpieczeństwa dorównujemy Stanom Zjednoczonym.

I dobrze, tak trzymać drodzy panowie i rządzić jak najlepiej, aby Polska stała się też europejskim mocarstwem z dostępem, do co najmniej trzech mórz. Wtedy zostanie też wskrzeszona idea „Polski Jagiellońskiej”, bo być mocarstwem to powód do wielkiej dumy dla nas wszystkich. Czy tylko stać nas na bycie owym mocarstwem i czy forma nie przerasta tu treści?

 

Dariusz Stokwiszewski

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o: