Szukaj w serwisie

×
18 stycznia 2018

Dariusz Stokwiszewski: Jarosław Kaczyński dzieli nie tylko Polaków, niszczy też dobre relacje ze starymi przyjaciółmi Polski

Dariusz Stokwiszewski

Dariusz Stokwiszewski

My nie chcemy z nikim konfliktów panie prezesie Kaczyński, szczególnie po tym, jak nasza armia została niemal rozbrojona, a jej morale leży i kwiczy

 

Rys historyczny sukcesu Polski w XX wieku:

Od kilkuset lat Polska nie miała tak dobrych relacji z innymi państwami, jak te po 1989 roku. Otoczona niemal samymi sojusznikami i związana układami, jak te najważniejsze z NATO i Unią Europejską, nie była równie bezpieczna. Po „Jesieni Ludów”, których byliśmy prekursorem, nadając ton przemian w Europie Środkowo – Wschodniej, ale też otwierając się na cały cywilizowany Zachód, staliśmy się państwem demokratycznym. Rosło nasze znaczenie w świecie, a wraz z nim wiarygodność i szacunek dla Polaków i kolejnych ekip rządowych.

Wraz z rozwiązaniem (XII. 1991 r.) Związku Radzieckiego, rozpadł się także bipolarny układ sił na świecie, kończąc „zimną wojnę”, trwającą od II połowy lat 40. XX wieku. Nastąpiło szereg procesów łączenia (Niemcy – 1990 r.) i rozpadu państw (ZSRR – 1991 r., Czechosłowacja – 1993 r., FSR Jugosławii – wojna 1991 -1995, która zakończyła się pokojem w Dayton - USA). W sposób niemal nagły (jeszcze na początku 1989 roku nie do przewidzenia), prawie „z dnia na dzień”, zniknął stary, podzielony przez „wrogie sobie plemiona” – groźny świat. To oczywiście pewne uproszczenia, gdyż teraz wiemy, że ów świat dwubiegunowy (bipolarny) był bardziej bezpieczny od tego, który po nim nastąpił (ale to dzisiejsza wiedza).

Nadzieję na „nowe rozdanie” dawały publikacje znanych autorów: Francisa Fukuyamy, George Ritzera, Benjamina Barbera, Herberta Shcillera, Jeana Baudrillarda. Oczywiście były także przeciwne opinie, których autorami były osoby równie znane i szanowane w środowisku naukowym (jak choćby Samuel Huntington), które nie wierzyły w to, że jak sądził F. Fukuyama, zniknęły dotychczasowe zagrożenia, a świat stał się stabilny. Nie, stało się wręcz przeciwnie: stare zagrożenia nie tylko nie zniknęły, a pojawił się za to cały szereg nowych - dotąd nieznanych.

Dlaczego „dobra zmiana” prowadzi nas do tak ogromnych podziałów społecznych?

Jeszcze do niedawna chyba nikt, przy zdrowych zmysłach, nie przypuszczałby, że to na co, z wielkim wysiłkiem oraz maestrią (tu choćby sukces Krzysztofa Skubiszewskiego – ministra spraw zagranicznych w czterech kolejnych ekipach rządowych po 1989 roku), pracowały wszystkie, bez względu na swoją proweniencję polityczną rządy RP - będzie zaprzepaszczane przez tzw. dobrą zmianę, której era nastała po wyborach z 2016 roku.

Nie dość, że odpowiedzialny za to wszystko Jarosław Kaczyński (i to bez względu na to, czy to rozumie, czy pozostaje w błogiej nieświadomości), nie tylko nie wyciągnął ze swoich błędów wniosków, to człowiek ten brnie jeszcze dalej w swoich, przerażających przynajmniej mnie, zamysłach. Katastrofa smoleńska – stanowiąca obecnie zasadniczą oś podziałów społecznych – stała się podbudową „chorej ideologii nienawiści”, która ma dać PiS władzę absolutną na długie lata. Patrząc na wszystkie działania tejże partii widać wyraźnie, że jest to cel sam w sobie. To takie znane z historii: Stalin, mając także podobne plany (oczywiście nie stawiam tu znaku równości pomiędzy ZSRR a Polską, czy pomiędzy generalissimusem a prezesem, ale widzę podobieństwa z dzisiejszą Rosją Władimira Putina), poprzenosił jedne grupy etniczne na miejsca innych, wychodząc, ze słusznego zresztą założenia, że skłóconymi rządzi się łatwiej i skuteczniej.

Polskie podziały związane z wypadkiem smoleńskim Tu-154 rozgrzewają atmosferę nawet niedzielnych obiadów rodzinnych, są także przyczyną sporów społecznych, które spowodowane megalomańskimi ambicjami prezesa, prowadzą do sporów politycznych w samorządach, które nie godzą się na masowe zmiany nazw ulic i stawianie wszędzie pomników ofiar ww. katastrofy. Ba, żeby jeszcze „ofiar katastrofy”, ale tu jedyną dla prezesa i jego fanów ofiarą, jest para prezydencka. Jak by mało było tego, że prezydent Lech Kaczyński dostąpił i tak już ogromnego zaszczytu, pochówku na historycznym czy nawet „kultowym” dla Polaków - Zamku Wawelskim.

Na ile (świadomym) celem Jarosława Kaczyńskiego jest izolacja Polski na świecie?!

Do niedawna niemal ze wszystkimi sąsiadami żyliśmy we względnie dobrych relacjach. Nawet nasz odwieczny antagonista – Rosja – jakoś układała sobie z nami dobre relacje, pomimo tego, że chętnie zawłaszczyłaby Polskę ponownie, jako strefę swych wpływów. Z kolei nasze relacje z dawnymi wrogami (Niemcy) i przyjaciółmi (Francja) układały się do niedawna bardzo dobrze.

  • Co się zatem stało, że nagle spod oka patrzą na nas oba te kraje?
  • Co się stało, że będący ważnym filarem naszych dotychczasowych stosunków Trójkąt Weimarski kuleje?!
  • Co zaszło, że kluczowe dotąd więzy w ramach Grupy Wyszehradzkej (V4) stały się fatalne jak nigdy dotąd?
  • Czemu wszyscy dookoła nas nagle muszą nas upominać?
  • Dlaczego małomiasteczkowe elity, które dwa lata temu dorwały się do władzy niszczą wszystko, jak buldożer pędzący bez operatora?
  • Dlaczego po tym, jak wszystkie rządy po 1989 r. kwestie reparacji wojennych uznały za zakończone, prezes Jarosław Kaczyński chce do nich wrócić?
  • Panie prezesie Kaczyński czy pan może/umie/chce żyć z kimkolwiek w pokoju?
  • A może nie, może pan lubi zabawę w konflikty i chce zostać współczesnym nam Cezarem?
  • Dlaczego jednak jako jednoosobowy i nieformalny organ w jednym (Parlament, Prezydent, Rząd RP, SN, TK, Prokurator Generalny i MS itd.), nie myśli pan o nas – wystraszonych pana postępowaniem Polaków?!

My nie chcemy z nikim konfliktów panie prezesie Kaczyński, szczególnie po tym, jak nasza armia została niemal rozbrojona, a jej „morale leży i kwiczy”?!

Nie chcemy wojen na górze! Nie chcemy, aby prezydent (bez względu czy na to sobie zasłużył czy nie) był obiektem kpin nie tylko Polaków, ale też sojuszników z NATO i UE, którzy w przeciwieństwie do was – rządzących znają się na tzw. dyplomacji i nie okazują w trakcie przemówień twarzy wykrzywionych nienawiścią.

Nie znam zdania wszystkich w zakresie celowości tzw. żądań odszkodowawczych od Niemców, ale jako pełnoprawny Obywatel RP i patriota wypowiadam tu swoje zdanie:

PRZEDKŁADAM DOBRE RELACJE Z NIEMCAMI NAD PIENIĄDZE, KTÓRE NAWET GDYBYŚCIE DOSTALI, TO I TAK WYDACIE NA NIE WIADOMO CO!!!

I proszę też, nie zarzucać mi germanofilii, czy tym bardziej zdrady, bo nie dbam o to, co akurat wy o mnie powiecie! To wy, musicie przewartościować swoje postawy oraz sądy o rzeczywistości, w jakiej znalazła się Polska.

Proszę o przemyślenie słów i apeli takich jak ja „szarych ludzi”, aby nie było już w tym kraju więcej ofiar wewnętrznych walk o władzę, wpływy i pieniądze. Polska już straciła zbyt wielu swoich Synów. Ostatnim z nich, według mojej wiedzy, był Piotr Szczęsny!!! WYSTARCZY!!!

 

Dariusz Stokwiszewski

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję