Szukaj w serwisie

×
13 października 2017

Jan Hartman: Patryk Jaki uderza w wolność prasy!

Jan Hartman

Jan Hartman

Jaki jest Jaki, każdy, nie od dziś, widzi

 

Czy słyszeliście, że wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki używał swych wpływów, aby załatwić posadę swojemu ojcu oraz usadzić w fotelu wiceprezydenta Opola swojego 26-letniego kolegę Marcina Rolę, pozbawionego nawet pozorów kompetencji i uprawnień do zajmowania tak wysokiego stanowiska?

Albo że chodził po mieście w przebraniu misia, mającym symbolizować Rosjan jako winnych katastrofy smoleńskiej?

Ja nie słyszałem, aż przeczytałem o tym w artykule opublikowanym w radykalnie opozycyjnym wobec rządów PiS „Tygodniku Faktycznie”. Artykuł, autorstwa Wiktorii Zimińskiej, zatytułowany „Jaki bez znaku zapytania”, ukazał się 14 lipca 2016 r. i zawiera wysoce niekorzystną sylwetkę młodego „wice-Ziobry”.

Musiał ubóść i dotknąć swego bohatera do żywego, gdyż postanowił on zemścić się w sądzie, składając pozew przeciwko wydawcy, firmie „Księży Młyn”.

Najwyraźniej jednak nie wszystkie paskudne rzeczy, które o nim napisano, uważa (a my wraz z nim, bo w sprawie tej musi być kompetentny) za fałszywe, bo w swoim pozwie przeciwko wydawcy odrzuca nie te, lecz inne postawione mu w tekście zarzuty. A mianowicie, że w jego biurze poselskim bywały prostytutki i odbywały się libacje, że uczestniczył w bezprawnych transakcjach handlu gruntami, osłaniał pewnego kryminalistę oraz protegował pewnego duńskiego przedsiębiorcę.

Spieszę zapewnić, że „Tygodnik Faktycznie” ma profesjonalnych dziennikarzy i konsultuje swe publikacje z prawnikami – tego rodzaju twardo opozycyjne i śledcze gazety nie przegrywają procesów, bo mają na wszystko świadków i dokumenty. Jednak czasy mamy takie, że informator gazety może bać się zeznawać w sądzie. Na to właśnie liczy zapewne Patryk Jaki.

Ale pewnie się przeliczy. Gazety takie jak „Tygodnik Faktycznie”, w odróżnieniu od rozmaitych paszkwilanckich szmatławców, szkalujących porządnych i kulturalnych ludzi, mają i etos, i warsztat. Gdyby ich nie miały, poszłyby z torbami, bo, jak mówię, przegrywałyby procesy z bohaterami swoich artykułów, którzy ani do porządnych, ani kulturalnych najczęściej nie należą. Bywają za to naprawdę potężni. Dla takich gazet solidność to być albo nie być – właśnie dlatego są to tytuły wiarygodne.

Nie wyobrażam sobie, aby w uczciwym procesie Patryk Jaki udowodnił, że „Tygodnik Faktycznie” przekroczył granice dopuszczalnej krytyki prasowej odnośnie do osoby sprawującej wysoką funkcję publiczną (granice te są w demokracji nader szerokie).

Bardzo łatwo za to przychodzi mi wyobrazić sobie, że jakiś sędzia przestraszy się Ziobry i Jakiego, rozstrzygając po ich myśli. A inne gazety będą odtąd zastanawiać się dwa razy, zanim napiszą coś o tych panach. Tak właśnie wygląda zastraszanie prasy w upadającej demokracji.

Jaki zażądał od wydawcy „Tygodnika Fatycznie” wyemitowania przeprosin w TVN i TVP1, opublikowania ich w kilku gazetach, jak również zadośćuczynienia w kwocie 50 tys. zł na cel społeczny; ponadto domaga się rozpoznania sprawy bez udziału powoda i jego pełnomocnika.

Łącznie przegrana oznaczałaby dla gazety wydatek ponad 200 tys. zł i upadek. Tym samym polski wiceminister sprawiedliwości podejmuje osobiste działania zmierzające do wyeliminowania tytułu prasowego, używając w tym celu sądu cywilnego.

Sprawa ta jest bodajże bezprecedensowa i stanowi nowe, groźne zjawisko – oznacza bowiem nowy rodzaj nadużycia władzy.

Oto minister, niby to prywatnie, z prywatnego powództwa, zwraca się do sądu w mieście, w którym posiada dobrze ugruntowane wpływy polityczne, w obronie rzekomo naruszonej czci własnej i swego dobrego imienia jako urzędnika państwowego.

Czy jest możliwe, aby nie brał pod uwagę ewentualne presji, jaką na sąd wywierać może jego pozycja rządowa (w resorcie sprawiedliwości!), zwłaszcza w kontekście jawnie prowadzonej przez Ministerstwo Sprawiedliwości polityki bezpośredniego sterowania sądami oraz forsowanych ustaw dających rządowi jak najdalej idący wpływ na działalność sądów?

Możliwe jest i to, acz niesłychanie mało prawdopodobne. O tym, że Patryk Jaki liczył na lękliwość i posłuszeństwo sędziów bądź nawet na osobiste znajomości z sędziami, świadczy właśnie fakt, że wbrew właściwości skierował pozew do „swojego” sądu w Opolu, a nie w Łodzi, gdzie wydawany jest „Tygodnik Faktycznie”.

Żądanie rozpoznania sprawy bez udziału powoda może świadczyć o tym, że w swej arogancji Patryk Jaki wyobrażał sobie, że powolny mu sędzia „z automatu” wyda korzystny dla niego wyrok. Przeliczył się – odważny sąd przesłał pozew do Łodzi, czyli wedle właściwości.

Każdego dnia ukazują się w Polsce gazety i wydawnictwa internetowe zawierające ohydne pomówienia i kalumnie rzucane w stronę szlachetnych i niewinnych ludzi. Najczęściej są to tytuły o wyraźnym profilu ideologicznym, mianowicie nacjonalistyczno-klerykalnym.

Zdarza się, statystycznie niezwykle rzadko, że któraś ze szkalowanych osób pozwie – dla przykładu – któregoś z wydawców. Każdy ma do tego prawo. Ale jednak prawo to nie jest równe dla wszystkich. Istnieje taka grupa obywateli, która powinna wystrzegać się korzystania z niego – są to mianowicie osoby sprawujące wadzę, a więc te, które mogą – nawet bez własnej woli – wywierać nacisk, poprzez swe nazwiska i sprawowane funkcje, na rozstrzygnięcia sądowe.

Jeśli zachodzi najmniejsze nawet podejrzenie, że tak mogłoby być w istocie, a nawet tylko gdy można domniemywać, że opinia publiczna będzie miała tego rodzaju podejrzenia, to w imię czystości i transparencji życia publicznego od pozwu należy się powstrzymać. Nawet gdyby był słuszny co do meritum.

W największym stopniu ten obowiązek zachowania powściągliwości dotyczy ministrów sprawiedliwości, a więc urzędników, którzy siłą rzeczy powiązani są z władzą sądowniczą. Patryk Jaki powinien to wiedzieć ze studiów i pewnie to wie. Albo i nie wie? Kto go tam wie, co on wie. Jak go słucham, to wychodzi mi, że raczej niewiele. Przeto jakby nie wiedział, to niech się dowie z prasówki swojego ministerstwa, że łamie podstawowe zasady kultury prawnej i politycznej i dokonuje nadużycia wymierzonego przeciwko wolności krytyki i wolności prasy. A jeśli w sprawach, o których pisze „Tygodnik Faktycznie”, jest naprawdę niewinny, niechaj wyda na ten temat merytoryczne oświadczenie.

Tak zachowałby się poważny urzędnik poważnego rządu w poważnym kraju. Ale jaki jest Jaki, każdy, nie od dziś, widzi.

 

Jan Hartman



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję