Szukaj w serwisie

×
10 marca 2019

Rafał Sulikowski: Złamane prawe skrzydło. Co się stało ze Smoleńskiem?

Rafał Sulikowski

Rafał Sulikowski

Cicho dziś o Smoleńsku. Smoleńsk należy rozliczyć teraz w drugą stronę. Smoleńsk trzeba rozliczyć tyle że nie z zamachu, którego nie było, ile z tej fali nienawiści, jaka przewaliła się przez Polskę w latach 2010-2015, napędzana specjalnie przez polityków i polityczki prawicy. Można by przypomnieć też inne brednie prawicowe, jest teraz na to czas, wykorzystajmy go dobrze.

Zaraz po wyborach PiS zaczął stopniowo zmniejszać radykalizm narracji smoleńskiej. Wybory zostały wygrane, w dużym stopniu na trumnach smoleńskich i na fali nieprawdopodobnej pomroczności jasnej, jaka zamuliła serca i umysły sporej części Polaków.

- Nikt z nas nie wierzy w zamach - miał się wyrazić któryś z polityków prawicy - ale ludowi potrzeba igrzysk i krwi. Tak - narracja smoleńska doprowadziła do kryzysu rządzącą centrolewicę, a to razem się zbiegło z dotarciem do Polski spóźnionej fali amerykańskiego i południowoeuropejskiego kryzysu ekonomicznego.

PiS od samego początku z góry, bez żadnych dowodów, żadnych najmniejszych poszlak, zakładał, że Putin zabił prezydenta Kaczyńskiego i 95 najważniejszych osób w państwie. Główny motorniczy smoleńskiego obłąkanego i widmowego tramwaju, czyli A. Macierewicz miał za zadanie utrzymywać legendę smoleńską tak długo, jak się da - co najmniej do wyborów w 2015.

Tusk jest winien - brzmiała narracja, wtórowały jej wściekłe tłumy gromadzące się co miesiąc pod pałacem prezydenckim w stolicy - na szubienicę z nim i resztą “peowców”. Palono kukły, pokazywano ostentacyjnie flagi i różańce, a skrajna prawica po cichu wspierała te seanse nienawiści, urządzane po to, żeby odsunąć od władzy legalnie rządzące partie polityczne. I się udało.

Nakręcony horrendalnie głupi film o Smoleńsku z bombą termiczną jako głównym bohaterem miał dobić tych, którzy ani przez chwilę - jak szczęśliwie piszący te słowa - nie dali się podejść prawicy i kupić szytą grubymi nićmi narrację smoleńską. Powstał film, zbierały się tłumy, z mitu stworzono parareligijną sektę, w której kapłanami byli najważniejsi w PiS-ie politycy, mający za zadanie nakręcanie fali społecznych negatywnych emocji, wzbudzania sensacji. Kilkakrotnie zmieniano zresztą technikę rzekomego mordu - raz dobijano rannych, raz bomba termiczna, innym razem dynamit, którego ślady mieli zacierać Rosjanie, jeszcze ktoś mówił o zestrzeleniu i tak dalej.

Na nic nie zdały się oficjalne komisje - tłuszcza żądała głów i linczu, ludowi trzeba było w tamtych trudnych ekonomicznie realiach dać coś zamiast chleba - więc dano krwawe igrzyska. Zbiorowa psyche wyparła wyjaśnienie naturalne - nieszczęśliwy wypadek, na który złożyło się wiele przyczyn - bo ma zawsze tendencję do szukania jakiegoś sensu, jakichś wrogów, interwentów, zamachowców, rodem z kiepskiego kryminału.

Dlaczego ludziom nie wystarczają wyjaśnienia naturalne? Bo tak skonstruowana jest ludzka psychika i tylko nieliczni potrafią znaleźć sens w sytuacjach pozornie tego sensu pozbawionych, a pozostali - nie.

Cicho dziś o Smoleńsku. Może by tak ktoś zrobił artykuł na temat wszystkich bredni, jakie wypowiadano o katastrofie samolotu z Prezydentem, zebrał razem to wszystko, bo piszący te słowa cierpi na nadmiar obowiązków i nie ma czasu. Trzeba by w takim tekście pokazać po kolei, jak rozwijała się horrendalna narracja, a potem - kult smoleński, sekta czy quasi-religia. Może ktoś by rozliczył choć w artykule tych wszystkich, którzy rzucali oszczerstwa, oczerniali niewinnych, w czym celowała pani Pawłowicz, o ile pamiętam także znani panowie T. i Z., tworzący swoisty duet prawicowy i mnóstwo mniej znanych postaci prawicy.

Smoleńsk należy rozliczyć teraz w drugą stronę - wszystko jest zapisane i może by ktoś przekopał choćby Twittera, by pociągnąć do odpowiedzialności wszystkich, którzy wypowiadali nie tylko brednie, ale i oczerniali, niszczyli dobre imię na przykład starających się wyjaśnić katastrofę śledczych czy nieulegających smoleńskiej presji polityków i działaczy społecznych.

Smoleńsk trzeba rozliczyć to prawda. Tyle że nie z zamachu, którego nie było, ile z tej fali nienawiści, jaka przewaliła się przez Polskę w latach 2010-2015, napędzana specjalnie przez polityków i polityczki prawicy. Można by przypomnieć też inne brednie prawicowe, jest teraz na to czas, wykorzystajmy go dobrze.

 

Rafał Sulikowski

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję