Szukaj w serwisie

×
11 kwietnia 2019

Adam Szejnfeld: Pany na folwarku

Adam Szejnfeld

Adam Szejnfeld

Religia i oświata zawsze stawały się jednymi z najważniejszych narzędzi gwarantowania rządzenia na długie wieki, a nie tylko na krótkie lata...

Często PiS przyrównywany jest do najeźdźców. Czy słusznie?...

Wszędzie na świecie, i to w różnych okresach historii, ludy podbijające inne narody, demolowały wszystko, co było związane z teraźniejszością, ale z jeszcze większym zapałałem zawsze zabierano się za historię, kulturę czy tradycję najechanych. Niszczono wszystko to, co składało się na świadomość społeczną budującą wewnętrzne więzi oparte na tożsamości i solidarności. Segregowano też ludzi. Zasada „dziel i rządź” stosowana była w zasadzie na każdym kontynencie i to w każdym okresie historii ludzkości, tej dawnej, jak i obecnie. Trudno się dziwić, wszak narodem zwaśnionym, skłóconym, rozdartym, łatwiej jest zarządzać niż jednolitą strukturą. Zresztą, jeśli najeźdźcy rządzili dłużej, to nie tylko dzielili naród, czy całe społeczeństwo, na lepszych i gorszych, ale z czasem także na swoich i nieswoich. Co rusz zaczynali podporządkowywać sobie nowe grupy i środowiska społeczne. Wszystko po to, aby zapewnić sobie pełne i długie panowanie. Jednych brali siłą i przemocą, innych strachem. Jednych kupowali pieniędzmi, innych pracą. Jednych dostrzegali i uznawali, innych pomijali.

Oczywiście, jak się dało, to podbity kraj nie mógł mieć też żadenej autonomii i to na jakimkolwiek szczeblu. Ani na poziomie centralnym, ani regionalnym, ani lokalnym. No chyba, że po jakimś czasie, kiedy już gdzie trzeba ulokowano swoje marionetki. Tak więc wszystkie urzędy musiały być absolutnie podporządkowane najeźdźcy. Szczególnie dotyczyło to organów ścigania i represji oraz wymiaru sprawiedliwości. Te zawsze miały prymat nad innymi. Poza strukturą instytucji władzy zasada ta dotyczyła także i innych dziedzin życia publicznego. Na przykład tych, które odpowiadały za gospodarkę i przychody. Na tym zresztą się nie kończyło. Ten sam system wprowadzano do instytucji spoza władzy, a więc do wszelkiego rodzaju organizacji pozarządowych, również tych prywatnych. Tam może jeszcze bardziej. Zakała bowiem zawsze tkwi w niezależności. Nie jest więc istotnie, czy jednostka albo jakaś zbiorowość była duża i znacząca, czy też nie. Nikt, nie mógł być niezależny. Bunt, rebelia, powstanie może się zacząć wszędzie i to nawet od najdrobniejszej iskry, a skończyć ogromnym pożarem trudnym do opanowania. Wszystko więc musiało być pod pełną i absolutną kontrolą, czyli w zasadzie obsadzone swoimi ludźmi, ostatecznie autochtonami, ale absolutnie podporządkowanymi, uzależnionymi, lojalnymi…

Ale istotnie było panowanie nad krajem oraz ludem nie tylko „tu i teraz”. Dbając o sowią przyszłość, należało rozprawiać się również z przeszłością. Dlatego tak często w podbitych krajach plądrowano muzea, palono biblioteki, burzono pomniki. Przede wszystkim zabierano się jednak za… „pisanie historii” od nowa. W ramach tego zadania niszczono uznane autorytety, tworząc zupełnie nowych bohaterów. Bardzo ważne było też jednoczesne kształtowanie „nowego narodu” czyli działanie na rzecz zmiany świadomości oraz mentalności społecznej. Najskuteczniejszym było opanowywanie świątyń, przejęcie na swoją rzecz religii, podporządkowywanie sobie hierarchów panującego wyznania oraz wprowadzenie radykalnych zmian w systemie nauczania dzieci i młodzieży. Religia i oświata zawsze stawały się jednymi z najważniejszych narzędzi gwarantowania rządzenia na długie wieki, a nie tylko na krótkie lata...

PiS przyrównywany jest często do najeźdźców. Czy słusznie? A może po prostu to tylko pany na folwarku?...

Adam Szejnfeld
Poseł do Parlamentu Europejskiego



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o: