Szukaj w serwisie

×
30 czerwca 2021

Marcin Zegadło: Zapowiadany powrót Tuska do krajowej polityki to jednak beznadziejna miazga. Bo przecież sam Tusk, tego nie pociągnie

Marcin Zegadło - poeta, publicysta

Marcin Zegadło - poeta, publicysta

Powrót sympatycznego (skądinąd) Donalda Tuska jest w tym kontekście dowodem głębokiej martwoty i niewydolności polskiego systemu politycznego, a w tym sensie również dowodem klęski polskiej lewicy rozumianej i wąsko i szeroko, która w zasadzie nie istnieje jako poważna siła polityczna. Okazuje się, że w „rozgrywkach ligowych” na terenie kraju wciąż gra toczy się pomiędzy narodowo-socjalistycznym PiSem a prawicową i konserwatywną w gruncie rzeczy Platformą, która tylko na tle fundamentalistów z PiS wydaje się jakąś alternatywą dla Polski

 

Zapowiadany powrót Donalda Tuska do krajowej polityki to jest jednak strasznie polska i konsekwentnie beznadziejna miazga. W pewnym sensie to kibicowanie Tuskowi przypomina trochę kibicowanie polskiej reprezentacji narodowej w piłce nożnej. Wiemy o tych chłopakach jak grają, wiemy, że częściej im nie idzie niż idzie, że zwykle „wychodzi jak zawsze” i że wcześniej czy później w jakiejś strefie kibica znów zgłuszona browarem Polska będzie musiała zanucić: „Polacy nic się nie stało”. I rzeczywiście nic się nie dzieje, bo przecież sam Lewandowski – wróć – Tusk, tego nie pociągnie.

Czymś takim mniej więcej jest planowany powrót sympatycznego (skądinąd) Donalda Tuska do krajowej polityki. No bo cóż ten powrót w gruncie rzeczy oznacza? Oznacza on przede wszystkim, że przez te wszystkie lata nieobecności Tuska w „rozgrywkach krajowych” nie powstała żadna na tyle silna dla Tuska alternatywa, żeby Tusk mógł przejść na emeryturę, którą Bruksela będzie wypłacała mu w euro.

Co więcej, owa alternatywa nie powstała nie tylko w ciele trupa Platformy Obywatelskiej, którego rozkład obserwować mogliśmy przez te lata, co po prostu, nie powstała wcale. Wreszcie okazuje się, że w „rozgrywkach ligowych” na terenie kraju wciąż gra toczy się pomiędzy narodowo-socjalistycznym PiSem a prawicową i konserwatywną w gruncie rzeczy Platformą, która tylko na tle fundamentalistów z PiS wydaje się jakąś alternatywą dla Polski, a przecież to jest wciąż ten sam katolicki gips, ta sama kruchta, tylko cokolwiek bardziej przewiewna i ten sam w gruncie rzeczy wiernopoddańczy stosunek do tych wszystkich średniowiecznych, sytych i zadowolonych z siebie magnatów z Episkopatu.

Osobiście powrót sympatycznego (skądinąd) Donalda Tuska jest w tym kontekście dowodem głębokiej martwoty i niewydolności polskiego systemu politycznego, a w tym sensie również dowodem klęski polskiej lewicy rozumianej i wąsko i szeroko, która w zasadzie nie istnieje jako poważna siła polityczna w alternatywie dla prawicy wolnorynkowej (powiedzmy, że to jest Platforma i akolici, kto chce niech teraz wybuchnie śmiechem) oraz fundamentalistycznej prawicy (tej spod znaku narodowo-katolickiego betonu i faszystowskiego lepu). Tej lewicy nie ma, ponieważ jak się okazuje ogół społeczeństwa lepiej czuje się po prawej niż po lewej stronie stadionu, na którym ta rozgrywka się toczy (trzymając się metaforyki futbolowej) i takie tego społeczeństwa prawo.

Ale słabo to wygląda, kiedy stara dobra maksyma o tym, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, traci swoją aktualność, bo okazuje się, że może i się nie wchodzi, ale akurat w Polsce wchodzi się i to po same uszy, po kokardę.

Marcin Zegadło

 

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję