Od 16 grudnia 2016 r. w sali plenarnej Sejmu przebywali posłowie Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej, którzy rozpoczęli wtedy protest wobec wykluczenia z obrad posła PO Michała Szczerby i wobec projektowanych zmian w zasadach pracy dziennikarzy w Sejmie, domagając się zachowania jej dotychczasowych reguł. Platforma zawiesiła protest 12 stycznia; posłowie Nowoczesnej zrobili to dzień wcześniej.
W czwartek marszałek Kuchciński zwrócił się do 45 posłów, którzy 16 grudnia przerwali obrady Sejmu, o wyjaśnienia; oczekuje na odpowiedź do rozpoczęcia kolejnego posiedzenia, zaplanowanego na 8 lutego. Chce wyjaśnień w sprawie uczestnictwa "w działaniach uniemożliwiających prace Sejmu na sali posiedzeń, polegających na gromadzeniu się posłów poza wyznaczonymi, stałymi miejscami do siedzenia oraz blokowaniu dostępu do mównicy, a także miejsca osoby, która przewodniczyła obradom".
Jak wyjaśnił Kuchciński w udzielonym wczoraj wywiadzie, celem jego listu do 45 posłów opozycji, którzy 16 grudnia przerwali obrady Sejmu jest poznanie opinii "drugiej strony". Jak podkreślił, decyzje w ich sprawie podejmie Prezydium Sejmu.
Marszałek dodał, że wysłanie listy jest "rzeczą naturalną". "Każdy normalny człowiek, jeżeli chce poznać prawdę, musi poznać informacje i opinie strony drugiej. Czekamy na te opinie" – podkreślił. Na uwagę, że będzie odpowiedź wspólna klubu parlamentarnego w imieniu posłów zauważył, że "to już jest ich indywidualna decyzja".
Kuchciński nie chciał mówić o możliwych konsekwencjach grożących parlamentarzystom. "Zobaczymy, do tego będzie się odnosiło Prezydium Sejmu. Aby sformułować ocenę, nadać ewentualne kary do tego uprawnione jest Prezydium Sejmu" – zaznaczył.
PAP