Stefan Niesiołowski
Podobieństwo do komunizmu jest tak uderzające, że aż śmieszne. Komuniści twierdzili, że stworzyli najbardziej demokratyczny system na świecie, że panuje pełna wolność, a ludzie są szczęśliwi i dziękują nieustannie rządzącym za stworzenie im tak wspaniałych warunków życia.
Sowiecki opozycjonista zdaje się Josif Brodski lub Aleksander Zinowiew określił komunizm jako „carstwo słów”, wydaje mi się, że reżim pisowski pod wieloma względami bardzo podobny do komunizmu można określić jako rządy kłamstwa. Po pięciu latach rządów tak jak kiedyś z rozwiniętym socjalizmem mamy już do czynienia z rozwiniętą pod wieloma względami dyktaturą. Ciągle jest to dyktatura łagodna, nie mordująca przeciwników z wieloma elementami typowymi dla fasady demokracji, ale demokracją już nie jest.
Polska od jakiegoś czasu nie jest demokracją mniej więcej od niepublikowania wyroków sądu przez pisowski rząd, od złamania konstytucji i uczynienia z Trybunału Konstytucyjnego atrapy podporządkowanej partii rządzącej, od podporządkowania takich instytucji jak prokuratury, służby specjalne, publiczne media, bezkarności dla swoich i bogacenia się dygnitarzy reżimu w poczuciu bezkarności itp. To wszystko działo się stopniowo, ale w efekcie pisowcy już nie oddadzą władzy w efekcie wyborów.
Moim zdaniem w przypadku utraty poparcia społecznego w stopniu tak znaczącym, że wygranie wyborów okaże się praktycznie niemożliwe użyją siły, lub w inny sposób, trudny dziś do określenia utrzymają się przy władzy. Temu służy obecny etap tej dyktatury, który określiłbym jako rządy kłamstwa. Jak na razie używanie przemocy okazuje się niepotrzebne, przynajmniej w znaczącym stopniu wystarczy przekupstwo i przede wszystkim kłamstwo. Chodzi o wytresowanie społeczeństwa do uległości i złamanie woli oporu, o poczucie bezsiły, rozpaczy, konieczności pogodzenia się z reżimem, uznania go za jedyny możliwy do pomyślenia.
Właściwie nie ma obszaru rzeczywistości, który nie byłby dotknięty kłamstwem.
Podobieństwo do komunizmu jest tak uderzające, że aż śmieszne. Komuniści twierdzili, że stworzyli najbardziej demokratyczny system na świecie, że panuje pełna wolność, a ludzie są szczęśliwi i dziękują nieustannie rządzącym za stworzenie im tak wspaniałych warunków życia. W rzeczywistości wybory były fikcją, władza była efektem wewnątrzpartyjnych porachunków, istniała cenzura, prześladowania przeciwników politycznych, specjalne sklepy, przywileje i wynagrodzenia dla swoich, reżim hojnie opłacał swoich funkcjonariuszy i lizusów. Jest to dobrze znane i wielokrotnie opisywane. Istotą komunizmu było utrzymanie władzy w rękach swoich czyli partii rządzącej i wmówienie społeczeństwu, że to dla jego dobra, w jego imieniu i oczywiście w interesie Polski. Dokładnie tak samo jak obecnie. Dlatego konieczny jest zafałszowanie historii, monopol informacyjny i pełne podporządkowanie mediów. Kłamstwo rządowe nie ma pełnego monopolu w mediach i co bardzo przykre musi rywalizować z nielicznymi słabymi i niezwykle uprzejmymi wobec fali kłamstwa i agresji, ale jednak niezależnymi innymi mediami. To bezmyślne zapraszanie przez takich orłów dziennikarstwa jak Olejnik, Rymanowski, Gawryluk itp. (bo trudno dziennikarstwem nazywać funkcjonariuszy publicznych mediów) Bielana, Horały, Łukasza Szreibera itd. Dyktatury rozwiązywały ten problem prosto zamykały w więzieniach tych, którzy nie zgadzali się z reżimem. Pisowcy do tego jeszcze posunąć się nie mogą. Nie mają w prawdzie komfortu jaki mieli ich poprzednicy, ale czasy są inne, a po drugie chodzi w końcu o władzę, a nie o komfort. Wystarczy, że ich jest Polska, wszystkie możliwości dużego europejskiego państwa w środku Europy przeszły w ręce aparatczyków jednej partii, pieniądze, pełna bezkarność i majestat policyjnego państwa.
Kłamstwo jest potrzebne do względnego komfortu i do eliminowania przeciwników. Tworzona jest alternatywna rzeczywistość, która nie istnieje realnie, ale istnieje w mediach, najlepiej gdyby to były jedyne media. W Brukseli zadecydowano o ścisłym, powiązaniu funduszy unijnych z praworządnością, ale pisowscy dygnitarze i ich media głoszą, że nic takiego nie ma miejsca. Negują każdy fakt niewygodny, w każdej dziedzinie odnoszą sukcesy. Ta władza nie przegrywa, nie cofa się, jej przeciwnicy to robactwo, zdrajcy, antypolacy, złodzieje, nie warci uwagi zdemoralizowani zboczeńcy. To trzeba powtarzać bez przerwy wszędzie, najlepiej w kościołach, szkołach, telewizji. To nic, że to nie wygląda wiarygodnie komuniści też nie byli wiarygodni a rządzili.
Dlatego aresztowani są tylko ludzie związani z przeciwnikami PiS-u, nie było żadnej afery SKOK-ów, getbanku, dwóch wież, Szumowskiego, Sasina, tu 200 milionów dla swoich, tam 70 milionów za „wybory Stasiaka”, tu wypłaty w NBP dla uroczych asystentek, tam premia dla zapracowanych urzędników, ministrów, których już są chyba setki, to wszystko zgodne z prawem, legalne, przyzwoite. Aresztowany jest za to Sławomir Nowak i przez kilka dni mieliśmy serial z wbijaniem do głowy kto jest przestępcą, a kto jest stróżem prawa. Dygnitarze kłamią tak bezczelnie, że nawet komuniści byliby chyba zawstydzeni, chociaż im nie zadawano takich pytań przynajmniej przez pierwsze 30 lat rządów.
Pani Emilewicz postać moim zdaniem szczególna w swoim służalstwie wymyśliła nowy sposób reagowania – nie słyszała. Ta pani wypracowała jakiś szczególnie antypatyczny obrzydliwy sposób lizusostwa zaprzeczając stereotypowi kobiety jako osoby delikatnej, wrażliwej jakoś sympatyczniejszej z natury rzeczy od mężczyzn. Nie słyszenie i nie odpowiadanie na pytania to zresztą ulubiony sposób reagowania takich przesympatycznych pełnych taktu, empatii i wdzięku moich ulubieńców jak Gliński, Szumowski, Terlecki, Sasin. Okazuje się, że można być zarozumiałym, pełnym pychy, ograniczonym i zakłamanym do szpiku kości człowiekiem, aby pełnić wysokie funkcje w pisowskiej Polsce. W państwie kłamstwa jest to nawet pewniejsze, lepsze, wygodniejsze i bezpieczniejsze. Rzeczywistość prawdziwa jest zastępowana rzeczywistością fikcyjną, panuje dobrobyt, nie ma epidemii, ceny są niskie, ludzie zdrowi, edukacja ma się świetnie, środowisko jest czyste, życie stało się piękne – tylko musi rządzić PiS. Pisowska Polska jest jak Kraj Rad szczęśliwa ojczyzna mlekiem i miodem płynąca.
Budowane są drogi, porty, rurociągi, lotniska, zapory, mieszkania i elektryczne samochody. Polska jest potęgą, z którą liczą się wszyscy, a najwybitniejszym i najbardziej wpływowym politykiem w Unii Europejskiej jest p. Morawiecki. Ciągle jeszcze istotna część społeczeństwa w to kłamstwo wierzy. Mamy też do czynienia z jednocześnie obowiązującą wzajemnie sprzeczną wersją wydarzeń. Katastrofa lotnicza pod Smoleńskiem jest przemilczana i pomijana w propagandzie pisowskiej, nie obchodzi się rocznic tego „najważniejszego wydarzenia w najnowszej historii”, a jednocześnie kapłan sekty smoleńskiej ma swoje instytucje, które trwają przy wersji zamachu i co jakiś czas wynurza się z niebytu ze swoim przekazem. Duża w zakłamywaniu rzeczywistości jest „zasługa” Kościoła w znacznej mierze dziś instytucji, która dziś działa na szkodę Polski i Europy, służy kłamstwu. Tym razem ewangeliczna zasada – prawda was wyzwoli, oznacza przeciwstawianie się przynajmniej episkopatowi Polski i znakomitej większości tzw. katolickich mediów. Ale kłamstwo na dłuższą metę nie wygrało nigdy, nawet uzbrojone i rozległe. Nie sądzę, aby Polska mogła stanowić wyjątek?
Stefan Niesiołowski