Manuela Gretkowska
Rządzi nami Kościół i patriarchat, proponuję więc zmienić nazwę na Hujnia Niepospolita. Pierwsza i jedyna w Unii Europejskiej
MOLESTER NIEPOSPOLITY
To nie dowcip: Tim Murphy, żonaty kongresmen z Pensylwanii, od wielu lat budował swoją karierę na ruchach pro-life. Gdy jego kochanka zaszła niedawno w ciążę, wysłał ją na aborcję. Alarm ciążowy, trwał zaledwie dzień i okazał się fałszywy. Po wszystkim kochanka, chciała wiedzieć, dlaczego on, znany z płomiennych przemówień w obronie komórek tworzących życie, zmuszał ją do skrobanki. Odpowiedział, (również SMS-em) - To nie ja zamieszczam posty pro - life, tylko mój personel. Sprawa trafiła do mediów i facet zrezygnował parę dni temu z bycia kongresmenem.
W Polsce księża, a więc kadra męska w zasadzie nieodwoływalna, gdy sfinansują kochance aborcję i to się wyda, zmieniają parafię. To nie oni są przeciwko celibatowi i aborcji, to personel watykański. Może dlatego, że jest już fundusz kościelny na alimenty, ale nie ma jeszcze na skrobanki, bo są w Polsce nielegalne? Odpuśćmy księżom. Polscy politycy fotografowani z nosem w kokainie, niepłacący alimentów, gwałcący kobiety w ciąży nie rezygnują, nawet z następnych kadencji.
Nie mogłam zrozumieć zachwytu „La La Landem”. Tytuł rozumiałam: gra słowna z LA ( Los Angeles) i angielskim idiomem „be living in la la land” - bujać w obłokach. Hollywood podobno uwielbia musicale, więc Oscary były gwarantowane. Muzyka, ani taniec czy naiwna fabuła nie wychodziły poza średniawkę. Chyba, że dla „Ani z Polski” kochającej Rayana Goslinga:) (jeśli ktoś nie widział jest na you tubie w cudnym wykonaniu Ani Smołowik).
Na kary, nie os-kary zasługiwała sztuczność i fałsz historyjki. Aktoreczka przebija się przez Hollywood do światowej kariery. Po drodze Paryż, ale żadnego zboka, dwuznacznych propozycji i seksu za karierę. Tak, Hollywood może to kochać, miasto snów śniło o sobie samym, przeczystym snem bujającym w obłokach. Z dala od roli za seks.
Szokiem musiała być wieść sprzed kilku dni, że Weinstein, właściciel jednej z najlepszych wytwórni Hollywoodu molestował kobiety przez ostatnie 30 lat. (Tym bardziej, że kolejka napalonych dobrowolnie na karierę kandydatek u Weinsteina sięga od Los Angeles do Moskwy). Jego usprawiedliwienie jest niedorzecznie proste: „Wychowałem się w latach 60-70-ych”. No tak, wtedy gwałciło się dziewczynki w basenie.
Finał afery z Weinsteinem wydaje się pozytywny: już się terapeutyzuje, już finansuje ruchy prokobiece. A nawet skłoni do hojności inne, zamożne koncerny. Jak? Zaskarżył New York Timesa, który pierwszy opisał jego wyczyny. Odszkodowanie ma być wpłacone na konto organizacjom kobiecym. Prosta logika: jeśli idę na dno, a ty mnie wciągasz, zapłacimy oboje. Ale to Hollywood, Weinstein nie utonie. Zarobi na autobiograficznej epopei: nałogowy molester odkrywa w sobie feministę. Zakład, że tak będzie? I Oskary dla nowego „Pierdola landu”.
Dlaczego opisuję dwóch amerykańskich patafianów, jakby naszych było mało? Różnica jest taka, że jednak USA to Stany Zjednoczone. Różnych Stanów, nowoczesnych i zachowawczych. Póki co media tam działają. A prawo jest niezależne, mimo pomyłek i niedoskonałości. Przy tym, Polska to żadna Rzeczpospolita. Nie ma co się kłócić Druga czy Trzecia. Rządzi nami Kościół i patriarchat, proponuję więc zmienić nazwę na Hujnia Niepospolita. Pierwsza i jedyna w Unii Europejskiej.