Roman Giertych
Jeżeli wierzycie Państwo, że ludzie mogą się zmieniać. Jeżeli wierzycie, że człowiek ma prawo do takiej zmiany, o ile poprze ją czynami, to zagłosujcie na mnie. To Wy jesteście sędziami, czy przez te 16 lat twardej walki z PiS odkupiłem koalicję z nimi.
Mój list do wyborców
Szanowni Państwo!
Kończy się kampania wyborcza. Pojutrze głosowanie. W ten ostatni dzień wyborów zwracam się do Was z prośbą o poparcie.
Jak zapowiadał, przedstawiając moją kandydaturę Donald Tusk moim zadaniem, jeśli zechcecie powierzyć mi mandat posła, będzie rozliczenie Kaczyńskiego. Tym mocniejszy będzie mój mandat do rozliczenia PiS, im mocniejszego udzielicie mi Państwo wsparcia. Nie będzie to zadanie łatwe, gdyż PiS wrósł mocno w struktury państwa, co widzimy doskonale na przykładzie województwa świętokrzyskiego.
W Koalicji Obywatelskiej są ludzie z różną przeszłością polityczną. Moją przeszłość znacie i bardzo często pada do mnie pytanie: co jest przyczyną tego, że dzisiaj ja startuję z KO, wspiera mnie Adam Michnik, Stefan Niesiołowski, Radek Sikorski, Andrzej Seweryn, Daniel Olbrychski i wielu innych, którzy kiedyś moimi przyjaciółmi politycznymi nie byli. Dlaczego Radek Sikorski w swym wsparciu mówi o tym, że obaliłem rząd w 2007, którego razem byliśmy ministrami. Co jest przyczyną tego, że ja dzisiaj nie jestem nacjonalistą i fundamentalistą?
Odpowiem Państwu na koniec tej kampanii najszczerzej jak umiem.
Będąc w koalicji z Kaczyńskim i rozmawiając o jego planach, które mi zwierzał, bo myślał, że jestem skończonym cynikiem, zobaczyłem wyśniony kraj Kaczyńskiego już w 2007. Nie muszę Wam tego kraju opisywać, bo widzicie go dzisiaj na własne oczy. On chciał taką Polskę mieć już w 2007. I mi o tym mówił, proponując współudział w budowaniu takiej Polski. Polski jego chorych marzeń.
Gdy CBA uderzyło w Leppera, przyszedł dla mnie czas decyzji. Musiałem się opowiedzieć. Z jednej strony miałem oferowaną przez braci Kaczyńskich perspektywę bycia ich takim obecnym Ziobro, czyli liderem skrajnej partyjki nacjonalistycznej. Miałem perspektywę przejęcia posłów Samoobrony i zostania trzecim najważniejszym po nich politykiem w kraju. Z drugiej strony miałem perspektywę sprzeciwu i doprowadzenia do utraty większości przez Kaczyńskiego i bardzo niepewnej przyszłości.
Ważyłem tę decyzję przez dwa tygodnie. Nie było już w rządzie Leppera, a ja myślałem. Wreszcie 9 sierpnia 2007 roku, ponad 16 lat temu, postanowiłem, że sprzeciwię się ostatecznie Kaczyńskiemu i doprowadzę tym samym do powołania nowego rządu z PO lub do wyborów. Ten drugi wariant wybrał Tusk, gdyż moja decyzja otworzyła mu taką możliwość.
To była najważniejsza decyzja w moim politycznym życiu. Ona zmieniła na 8 lat Polskę, ale ona też zmieniła mnie. Opowiedziałem się wówczas za demokracją, a przeciw dyktaturze. Opowiedziałem się za Europą, a przeciw jakimś mrzonkom o Międzymorzu. Opowiedziałem się za rozdziałem Kościoła od Państwa, bo tą decyzją doprowadziłem do furii o. Rydzyka. Ten wybór zdefiniował całe moje późniejsze życie. Zdobyłem też przyjaciół po stronie ówczesnej opozycji, ale i zapiekłych wrogów po stronie PiS. To po tej decyzji zdeptałem w Sejmie Kurskiego.
Moja opowieść o tym, co planował Kaczyński, nie przebiła się jednak do świadomości ludzi. Wydawała się fantasmagorią. Ja jednak wiedziałem, że Kaczyński swych planów nie porzucił i 16 lat z uporem najpierw przestrzegałem, a później walczyłem z PiS. Obrona opozycjonistów, w tym Tuska, afery KNF i dwóch wież, koperta Kaczyńskiego i wiele innych pomniejszych działań to mój wkład w tę walkę.
Wiecie jaką cenę za tę walkę zapłaciłem w ostatnich latach. PiS użył całej siły Państwa, aby mnie zniszczyć. Nie dali rady.
W międzyczasie jako pracujący adwokat i ojciec dorastających córek złagodniałem w swym światopoglądzie.
Jeżeli wierzycie Państwo, że ludzie mogą się zmieniać. Jeżeli wierzycie, że człowiek ma prawo do takiej zmiany, o ile poprze ją czynami, to zagłosujcie na mnie. To Wy jesteście sędziami, czy przez te 16 lat twardej walki z PiS odkupiłem koalicję z nimi. Oddaję ten osąd w Wasze ręce. I to zarówno w ręce tych, którzy mieszkają w świętokrzyskiem, jak i tych, którzy zechcą tam przyjechać na wybory. Osądźcie, czy zasłużyłem na Wasze zaufanie.
Roman Giertych