Szukaj w serwisie

×

Dariusz Stokwiszewski: Apel do prezesa Jarosława Kaczyńskiego!

Dariusz Stokwiszewski

Dariusz Stokwiszewski

Proszę się ogarnąć, dopóki jest na to jeszcze czas, dopóki Europie jeszcze na nas zależy, bo jeśli nie, to Warszawa stanie się polskim Pjongjangiem, a Polska (czy będziemy tego chcieli, czy nie), KRLD – Bis lub państwem polskich „czerwonych Khmerów”

 

Od prawie ośmiu lat trwają intensywne prace różnych gremiów (komisje, podkomisje), mających ustalić (tak jakby tego już nie zrobiono) przyczyny katastrofy samolotu, który lecąc z 96 osobami na pokładzie, rozbił się pod Smoleńskiem. Podporządkowano temu wszelkie możliwe siły i środki jednak według polityków PiS, „prawda” nie została dotąd ujawniona. Spirytus movens tych działań był i wciąż jest (były na szczęście) minister obrony narodowej Antoni Macierewicz. Człowiek ten, mający nie wiedzieć dlaczego, przemożny wpływ na Jarosława Kaczyńskiego, stworzył mit, którego udowodnić się nie da w żaden sposób. Podobny do tego o Lechu, Czechu i Rusie!

I tak przez 93 (jak dotąd) miesiące (tekst powstaje w przededniu 94. miesięcznicy) trwa „chocholi taniec” nad grobami osób, których większość rodzin chciałby (pamiętając o swoich najbliższych), żyć dalej we względnym spokoju, bez mieszania ich zmarłych do bieżącej propagandy pisowskiej. I choć wreszcie (po 8 latach, czasem zwykłej farsy, nie badań) sam „naczelnik państwa” musiał się zorientować w tym, że coś jest nie tak z „dochodzeniem do prawdy”, to sposób takiego myślenia się według mnie nie zmienił. Myślę, że jedynie „pod publiczkę”, na wspomnianej już 93. miesięcznicy, wypowiedział on znamienne słowa (cytat z wywiadu dla GP):

Musimy czekać i nie możemy podejmować tutaj żadnych pochopnych decyzji. Lepiej powiedzieć, że pewnych rzeczy nie da się ustalić, niż ustalać je z ryzykiem błędu. Ja jestem zdecydowanym zwolennikiem takiej postawy. Być może trzeba będzie nawet jeszcze lat, żeby być zupełnie pewien, co się stało. Ale sądzę też, że na ósmą rocznicę będziemy mogli powiedzieć przynajmniej, co wiemy, a czego nie wiemy, gdzie są te punkty, które są w tej chwili nie do wyjaśnienia.

No to ja, panie Kaczyński, pozwolę sobie trzymać pana za słowo i proszę o to, aby pan powiedział nam 10 kwietnia 2018 r., co wiecie, a czego jeszcze nie! Nie chcąc też być złośliwym, nie powiem (za pańskimi wrogami: zaprzańcami, komuchami, esbekami czy po prostu ludźmi „gorszego sortu”), że już wszystko zostało wyjaśnione, a pan buduje na śmierci ludzi, którzy w wyniku wypadku lotniczego zginęli po prostu, a nie polegli. Nie będę też tak jak w/w sort twierdził, że pan gra tragedią ofiar katastrofy, bo nie znam prawdy dotyczącej ostatnich chwil życia tych ludzi.

Nie będę także twierdził, że musi pan chyba mieć jakieś niesamowite wyrzuty sumienia z powodu śmierci brata, bo może jest pan ponad takie „małostki”, jak uczucia bliskie nam, zwykłym śmiertelnikom. Przecież to nie pan wpływał na decyzje brata, bo ten był dorosły i wiedział, co czyni. Tak mówią tylko ludzie podli i złośliwi, których łatwo jest zresztą rozpoznać, po ich „zdradzieckich mordach”.

Ja panie Kaczyński jestem z grupy ludzi naiwnych, których często oszukiwano w życiu, ale charakteru zmienić nie umiem. Pomyślałem sobie zatem, iż wesprę pana duchowo, jak swego (proszę wybaczyć mi tę poufałość) brata Polaka. Złośliwi niech sobie mówią, co chcą, ja tylko z troską poproszę, aby pan jednak przestał ufać tak bezgranicznie panu Antoniemu i jemu podobnym, a zaczął myśleć o życiu bardziej racjonalnie.

Skoro stałem się już panu bliższy duchowo (a mam tę nadzieję) po tej chwili szczerości, to zapytam o to, czy pan sobie zdaje sprawę z tego, że trwanie w błędzie doprowadzić może jedynie do deprecjacji powagi i znaczenia katastrofy, jako tragedii narodowej, co nie tylko zaszkodzić może panu osobiście, a za pana pośrednictwem PiS-owi, ale także, co bardziej istotne, interesom Polski. Pan wie o tym (nawet jak doradcy nie mówią, to może z mediów), że Polska targana wewnętrznymi sporami i awanturami ze wszystkimi wokół, stacza się po „równi pochyłej” i może stać się w końcu „non grata” na salonach, nie tylko europejskich, ale i światowych?

Pan zawsze mówi o dobru naszego państwa i narodu, a ja chcę w to wierzyć, pomimo swoje naiwności. Nie mogę jednak ufać człowiekowi, który największych szkodników Polski stawia na kolejne, ważne stanowiska państwowe, po usunięciu ich z poprzednich, na których się nie sprawdzili, bo nie mogli z powodu braku kompetencji. Ponadto panie prezesie odnoszę wrażenie, iż PiS pod pana przywództwem zaczyna traktować Polskę jak bohater Potopu – Bogusław Radziwiłł, który mówił, że Polska to kawałek materiału, z którego każdy wyrwać chce dla siebie, jak największy kawałek (vide – spółki skarbu państwa).

Nie chodzi mi już nawet o to, że odwołany minister obrony narodowej nie chce opuścić swojego gabinetu (ja bym ze wstydu, będąc na jego miejscu, już z domu nie wychodził do końca życia), a nowy minister musiał zmienić lokalizację swojego urzędu. Powie pan, że jestem małostkowy. Może i tak, ale na tym cierpi powaga państwa, więc narodu, stąd także i moja. Mnie jednak chodzi o coś jeszcze. O to, że rotujecie na synekurach polityków PiS po to (według Polaków), aby ci dorobiwszy się przez czas jakiś, zwolnili miejsce innym, głodnym pieniędzy. Taki jest odbiór społeczny. Na dodatek większość z beneficjentów tych roszad, to ludzie zwykle nieposiadający odpowiednich kwalifikacji.

Według mnie zasadnicza różnica między wami a tymi (myślę o ludziach poprzednich ekip, którym postawiono jakieś konkretne zarzuty, za nadużycie władzy etc.), którzy rządzili już Polską, jest następująca. Otóż tamci (ci źli – nie wszyscy) działali na rzecz uwłaszczenia, np. przejmując nieprawnie czy podstępnie jakieś konkretne dobra, które powodowały bogacenie się w sposób nieuzasadniony. Wy z kolei, żyjecie według innej zasady – Carpe diem! W świetle reflektorów, miast walczyć z tym, o czym mówiliście przed wyborami, działacie tak, jakby Polska była waszym prywatnym folwarkiem! Na takie zachowanie zgody nie ma i nie będzie!

Proszę przyjąć to do wiadomości i niech nikt nie próbuje panu wmówić, że białe nie jest białe, a czarne nie jest czarne. Bo to nieprawda.

Co jest według mnie prawdą? Jest nią m.in. to, że Antoni Macierewicz tak się nadaje do komisji ON, jak były minister SZ do takiejże komisji, a „pogromca” polskiej przyrody, do komisji ochrony środowiska! Nie, ci panowie bez względu na ogromny strach przed panem i podobną spolegliwość powinni się już zająć ‘wychowaniem’ (co też ja plotę?!), wyprowadzeniem piesków i/lub kotków ich dzieci, na spacer. Może nieco przesadziłem w odniesieniu do profesora „od środowiska”; ten winien zająć się robieniem na drutach bądź (w ramach pokuty, bo jest ci podobno wierzący mocno) patrzeć przez kilka dni w tygodniu, jak cierpią chore i bezdomne zwierzątka w schroniskach! Toruńskiej diety mu nie życzę (mimo tego, że faceta „nie trawię”), bo przytyje, jak jego miejscowy guru!

Apel:

Panie prezesie Kaczyński: Polska nie jest piaskownicą do zabawy dla małych i dużych chłopców, bo to wartość sama w sobie – nadrzędna! Pana obowiązkiem, jako osoby decyzyjnej (choć nie wiadomo dlaczego niepełniącej oficjalnie żadnej funkcji) jest to, aby państwo i naród były bezpieczne. Niestety, dzieje się odwrotnie; z dnia na dzień, wasze nieudolne rządy powodują to, że Polska traci na znaczeniu w świecie. Ta sama Polska, która jeszcze niedawno była liderem przemian i przykładem dla innych w Europie i na świecie. Nikt ani nic (myślę o zwycięstwie wyborczym) nie dało wam prawa do niszczenia tego, co z takim trudem przez kilkadziesiąt la budowano! Niech pan przestanie dzielić ludzi na sorty, bo pana zachowanie np. w Sejmie może często poddawać w wątpliwość, jakość pańskiego sortu!

Jutro, 10 kwietnia, w Warszawie odbędzie kolejna – 94 miesięcznica smoleńska!!!

Znowu garstka wyznawców „teologii nienawiści oraz zamachu” będzie maszerować odgrodzona od obywateli metalowymi barierkami, a was pilnować będą (nie wiadomo, przed kim) zastępy 2 czy 3 tysięcy polskich policjantów! To nas – Polaków kosztuje miliony, których brak na szpitale, czy choćby nadchodzące wybory samorządowe!

Proszę z tą farsą (w tym rzeczami typu egzorcyzmy) skończyć dla dobra i powagi Polski. Proszę się ogarnąć, dopóki jest na to jeszcze czas, dopóki Europie jeszcze na nas zależy, bo jeśli nie, to Warszawa stanie się polskim Pjongjangiem, a Polska (czy będziemy tego chcieli, czy nie), KRLD – Bis lub państwem polskich „czerwonych Khmerów”. Nie robię żadnej paraleli do okrucieństw stosowanych przez oba te reżimy, a do sytuacji kraju, niebędącego już wtedy partnerem dla demokratycznego Zachodu. Stracimy wszyscy, choć może nie wy…!

Życzę refleksji, zamiast nienawiści do mnie!

 

 


Dariusz Stokwiszewski: Apel do dworu: nie manipulujcie „cezarem”, oddajcie mu komórkę, telewizor i dostęp do Internetu

Dariusz Stokwiszewski

Dariusz Stokwiszewski

Dlaczego mili moi (to, aby podkreślić ducha miłości bliźniego) nie dopuszczacie do uszu naczelnika państwa prawdziwych informacji, które mogłyby wpłynąć na zmianę polskiej polityki zagranicznej, a szerzej bezpieczeństwa narodowego na taką, która przestanie szkodzić RP?!

 

W polskim prawodawstwie jest zapis mówiący, że „nieznajomość prawa nie chroni przed odpowiedzialnością za jego łamanie”. Generalnie mógłbym się z nim zgodzić, choć mam pewne wątpliwości co do tego, czy resort Zbigniewa Ziobry nie powinien go poprawić, ze względu na jego niedoskonałość i „nieprzystawanie do rzeczywistości”. Dlaczego tak mówię nie trudno zrozumieć, jeśli weźmie się pod uwagę realia „pisowskiej demokracji”, która „Cezarem stoi”!

Jednakże nie tylko w przepisach prawa karnego są zapisy nieaktualne. W konstytucji jest także szereg nieścisłości, które powinny zostać doprecyzowane. Tu choćby artykuł 32, w pkt. 1 mówiący o równym traktowaniu przez władze publiczne. O ile z tym można byłoby się jeszcze jakoś, (choć „niechętnie”) zgodzić, to pkt. 2 mnie po prostu już bulwersuje – oczywiście w odniesieniu do obecnych realiów. No bo, czy można pytam wbrew jego zapisom dyskryminować obywatela w życiu polityczno – społecznym?! Nie i jeszcze raz nie! Nie ma na to mojej zgody! A tak się przecież dzieje! Zabraliście swemu przywódcy, jak ćwierkają podobno wszystkie polski wróble, atrybuty współczesnego człowieka – XXI wieku (nie tylko władcy): komórkę, pewnie także telewizor i Internet!

Przywołałem te dwa przepisy prawne (według wzajemnie mnie kompatybilne), gdyż są niejako kwintesencją, „złej” konstytucji jeszcze, przynajmniej pozornie, obowiązującej. Jako patriota, nie mogę się z tym wszystkim zgodzić ze wglądu na kilka istotnych kwestii, o których poniżej.

Generalnie przyjęło się mówić, że nie ma głupich pytań, a jedynie takie odpowiedzi. Jak jednak pokazuje życie, od wszystkiego są wyjątki! Czy można by uznać za mądre pytanie w kwestii tego, kto w Polsce rządzi?

Nie i jeszcze raz nie, bo pytanie jest z samej natury głupie, żałosne, infantylne, jednym słowem (jak powiada sam „klasyk”) świadczyć może o totalnej ignorancji (głupocie czy nawet debilizmie) pytającego. Ten, kto zadaje pytanie tej treści, sam sobie wystawia świadectwo nie tylko głupoty i braku szacunku dla naczelnika państwa, ale również zaprzaństwa, targowicy, zdrady stanu i totalnej aberracji.

Póki co nie narusza on jednak jeszcze zapisów nowelizacji ustawy o IPN. I tu także „żal” do legislatury (ach ci posłowie!), bo można byłoby i te kwestie w niej uwzględnić. Dobrze, że choć historia tego nie zapomni!

Zapyta ktoś, po co ten, (być może) przydługi wstęp. Otóż właśnie po to, aby lepiej można było zrozumieć istotę możliwego przecież (nie jestem prawnikiem, stąd stawiam tu znak zapytania) łamania przez rządzących owych dwóch, na początku wymienionych, zapisów prawa. Skoro zatem już wiemy, kto w Polsce rządzi, to mam do rządu i parlamentu oraz wszystkich członków ścisłego kierownictwa PiS następujące pytanie:

Dlaczego mili moi (to, aby podkreślić ducha miłości bliźniego) nie dopuszczacie do uszu naczelnika państwa prawdziwych informacji, które mogłyby wpłynąć na zmianę polskiej polityki zagranicznej, a szerzej bezpieczeństwa narodowego na taką, która przestanie szkodzić RP?!

W związku z moimi obawami w zakresie odnoszącym się do wspomnianego już wyżej bezpieczeństwa narodowego Polski apeluję do was wszystkich, abyście odeszli wreszcie od wszelkich partykularyzmów prywatno – partyjnych (kolejność nieprzypadkowa!) oraz zrobili wszystko, co tylko możliwe, aby prezes partii nie żył już dłużej w oderwaniu od rzeczywistości – skończcie z jego alienacją. Nie manipulujcie już dłużej „cezarem” – oddajcie mu komórkę, telewizor i dostęp do Internetu, a wszystko jeszcze być może – jak powiedziała Oleńka Billewiczówna do Kmicica podczas uczty, na której to Janusz Radziwiłł ogłoście swoją zdradę Ojczyzny, oddając Polskę we władanie Szwedów!

Breaking news: Właśnie, w trakcie pisania tego tekstu, dowiedziałem się o odwołaniu przez PE Ryszarda Henryka Czarneckiego z funkcji wiceprzewodniczącego. Pogrążony w wielkim „bólu”: jemu składam kondolencje, zaś deputowanym do PE gratulacje!!!

 

 


Dariusz Stokwiszewski: Pandemia głupoty, ignorancji i serwilizmu zagraża polskim interesom narodowym!

Dariusz Stokwiszewski

Dariusz Stokwiszewski

Rząd „straceńczej zmiany” ostrzegają niemal wszyscy dotychczasowi polscy partnerzy, ze Stanami Zjednoczonymi, na czele. Na nic zdają się protesty ludzi z różnych środowisk polskich i polonijnych. Nawet byli dyplomaci apelują w swoim liście do ludzi obozu rządzącego o powrót do dawnej polityki proeuropejskiej i demokratycznej.

 

Tak źle nie było od zakończenia „zimnej wojny”. Większość komentatorów politycznych nie tylko w Polsce, ale i za granicą kraju, ze zdumieniem i przerażeniem patrzy na to, jak Polska, szybko i „skutecznie”, dokonuje samodestrukcji tego wszystkiego, co po 1989 r., zdołały uzyskać wszystkie poprzednie (może za wyjątkiem lat 2005/7) rządy. Szalonych scenariuszy realizowanych od ponad dwóch lat, nie wymyśliłby dla dawnego zakonu krzyżackiego sam Konrad Wallenrod, będący jego wrogiem. Tym bardziej dziwi więc to, że Polskę niszczą ludzie określający się mianem patriotów (też zakon dawnego PC!).

Rząd „straceńczej zmiany” ostrzegają niemal wszyscy dotychczasowi polscy partnerzy, ze Stanami Zjednoczonymi, na czele. Na nic zdają się protesty ludzi z różnych środowisk polskich i polonijnych. Nawet byli dyplomaci apelują w swoim liście do ludzi obozu rządzącego o powrót do dawnej polityki proeuropejskiej i demokratycznej. Do kancelarii Andrzeja Dudy wpływają apele o zakończenie sztucznie wywołanych przez PiS sporów z sojusznikami” i wycofanie się ze wspierania narodowych ekstremistów – nacjonalistów, którzy sami uważają się za „wielkich patriotów”. Ostatnio nawet pewien poseł (satelickiej partii PiS) publicznie (bo w TVN) stwierdzić miał, że nacjonalizm = patriotyzmowi. Skąd tyle ignorancji, którą Eliza Michalik, odpowiednio też do stopnia niewiedzy owego posła, skomentowała.

Podobne apele trafiają na biurko ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza, które sugerują zawetowanie ustawy o IPN. Temu ostatniemu, nie bez powodu i słusznie według mnie, zarzucają też brak profesjonalizmu – bo czym jest prośba o przywrócenie tegoż?! Dziwi to, że nawet naukowcom oportunistycznie opadają powieki, zamykając oczy na rzeczy oczywiste dla osoby niebędącej specjalistą w zakresie polityki. Nigdy nie uwierzę, bowiem, że doktor habilitowany w dyscyplinie politologii nie widzi tego, jakie to szkody wyrządza Polsce obóz „fatalnej zmiany”.

Dygresja: Mógłbym się nie dziwić tak bardzo Jarosławowi Kaczyńskiemu, człowiekowi oderwanemu według mnie od rzeczywistości, który na dodatek w zamierzchłych czasach pisał swoją pracę doktorską z zagadnień, związanych z poprzednim i słusznie minionym systemem, co chyba niewiele miało wspólnego z prawem. To samo dotyczyć by mogło reszty otoczenia tego pana, które nie prezentuje, według mnie, cech niezbędnych do zajmowania najwyższych funkcji w państwie i jego gospodarce (tu, jako najbardziej jaskrawy przykład można podać polityka samorządu Pcimia, który został nagle prezesem Orlenu). A swoją drogą ciekaw jestem, czy ten rząd nie ma w zanadrzu jeszcze kogoś z Wąchocka (z całym szacunkiem dla miasta) lub pana Piegłasiewicza (tfu!) z Psiej Wólki, jak mówił Bogusław Radziwiłł na stronach „Potopu”, bo dobrze płatnych synekur jest jeszcze chyba cała masa (druga część zdania już mojego autorstwa).

I to ma być ta wasza „dobra zmiana”? Choć poniższe słowa (fragment jednego z tych apeli) powinny być dla polityków PiS swoistym memento, ci są na nie głusi. Oto one:

My, byli dyplomaci, ostrzegamy: obecna polityka wiedzie Państwo do katastrofy. Polska przestała mieć zdolności wpływania nawet na najbliższych partnerów zagranicznych. Rodakom mówimy: polskiej racji stanu trzeba bronić!!!

Uważam tak samo, jak wyżej: zmierzamy do nieuchronnej katastrofy narodowej!!! Osobiście i subiektywnie zaczynam „łapać się na tym”, że „w duchu”, częściej zaczynam postrzegać polską władzę (i jej zaplecze polityczne – totalnie wyalienowane według mnie z realiów), jako szkodników, którzy być może w sposób nieświadomy – wręcz dyletancki, (co nie jest tu żadnym usprawiedliwieniem), dążą do całkowitego unicestwienia Polski, jej dorobku oraz dotychczasowej roli w świecie.

Na marginesie: ja osobiście nie wierzę w „wielkość” większości dyktatorów lub też osób aspirujących do tej pozycji politycznej. Najczęściej, to, co różni ulegli lokaje nazywają „wielkością”, jest zwykłym cwaniactwem i kunktatorstwem, a także odrobiną szczęścia i zbiegów okoliczności. Tak naprawdę niemal każdy (a na pewno większość) z dyktatorów był zwyczajnym tchórzem, otaczającym się tłumem body gardów. Sam niewiele znaczył! Im, który tchórzliwszy i bardziej nadęty, tym ochroniarzy więcej. To standard!

W trakcie rozmów z innymi osobami, ze sfery nauki i polityki, spotykam się również z zapomnianym dawno pojęciem tzw. V kolumny, na określenie polityki PiS. Tylko czyjej? Oczywiście myślę, że jest to duża przesada, gdyż mimo wszystkich potwornych słabości tego rządu i jego obozu, pomimo tego, że ustami samego J. Kaczyńskiego PiS poniewiera porządnych ludzi, uwłaczając im nawet z trybuny sejmowej (znamienne słowa prezesa, których kultura nie pozwala min przytoczyć, dziwactwa Krystyny Pawłowicz) w sposób niegodny osób kulturalnych, ci ludzie jeszcze boją się „pójść na całość”. Otóż nie sądzę, też, aby chcieli Polskę tak naprawdę zniszczyć! Jednak dobrymi chęciami podobno piekło jest wybrukowane. Niewiedzy i szaleństwa politycznego ani tolerować, ani wybaczyć nie można!

To nie PiS i Jarosław są dla mnie podmiotem godnym uwagi. Polska jest ważniejsza od nich! Oni zostawią po sobie tylko niesmak i szkody, które całe następne pokolenia będą musiały naprawiać, a i tak nie wiadomo czy da się to wszystko odrobić!

Konkluzja: po co więc to wszystko?! Dla przejęcia i ustanowienia władzy autorytarnej?! Według mnie tak! To jest najważniejszy imperatyw polityki Jarosława Kaczyńskiego i jego „dworu”, ludzi niewysokich lotów – lub po prostu nielotów! Pytanie retoryczne: jak ktoś, kto skończył szkołę średnią, może bezkrytycznie aspirować do stanowiska ministra? Gdzie kwalifikacje? Gdzie odrobina wstydu i zażenowania?! Podobnie jest też na szczeblu samorządowym – zwykle poziom podprogowy, z czym spotkałem się także osobiście!

Z tego płynie wniosek odnoszący się też do ostatnich wydarzeń, związanych z potępianą przez niemal wszystkie patriotyczne (nie mylić, jak rzeczony poseł, z nacjonalistycznymi) środowiska, widzące zagrożenie dla Polski i całego ładu europejskiego.

I dlaczego akurat teraz? Dlatego, aby uwagę światowej opinii publicznej odwrócić od tego, na czym tak zależy Kaczyńskiemu i PiS; dokończeniu tej swoistej „pacyfikacji” sądownictwa, co pozwolić ma na realizację ich celu „strategicznego” – całkowitego przejęcia państwa demokratycznego, jakim jeszcze „wczoraj” była Polska!

 

Dariusz Stokwiszewski

 

 


Dariusz Stokwiszewski: Rozważania politologa o „klauzuli sumienia”

Dariusz Stokwiszewski

Dariusz Stokwiszewski

Nieformalny, dość znaczący wpływ na to, jakie regulacje prawne się przyjmuje, ma środowisko Radia Maryja i TV „Trwam”, którymi „niepodzielnie włada”, niezwykle kontrowersyjny Tadeusz Rydzyk

 

Polskie prawo reguluje kwestię „klauzuli sumienia” w art. 39 Ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty z 5 grudnia 1996 roku. Według niego lekarz może powstrzymać się od wykonywania świadczeń medycznych niezgodnych z jego sumieniem. Nie wdaję się tu szczegółowo w niuanse tego zapisu, gdyż nie jest to przedmiotem moich rozważań.

Konstytucyjną zgodność przepisów związanych z klauzulą sumienia sprawdzał Trybunał Konstytucyjny w roku 2015. W wyniku tego TK zakwestionował część zapisów ustawy; skorzystali na tym lekarze powołujący się na ww. klauzulę. Podobnie jest w przypadku średniego personelu medycznego, co też reguluje art. 12 ustawy o zawodach pielęgniarki i położnej mówiący, że pielęgniarka i położna może odmówić wykonania zlecenia lekarskiego bądź innego świadczenia niezgodnego z ich sumieniem.

Stosowanie klauzuli sumienia, nie może jednak w żaden sposób dyskryminować (przez odmowę stosownych świadczeń) grup oraz osób, należących do innej rasy, wyznania, orientacji seksualnej, a zwłaszcza narodowości. Przepisy te odnoszą się tylko do świadczenia usług, a nie do pacjenta. Tym bardziej, nie można ich stosować grupowo.

Jednak w ciągu paru ostatnich lat w Polsce, jak łatwo można zauważyć, niemal wszystko zmienia się, ale niekoniecznie w kierunku właściwym dla obywatela i norm przyjętych w większości współczesnych państw demokratycznych. Nieformalny, jednak dość znaczący wpływ na to, jakie regulacje prawne się przyjmuje, ma środowisko Radia Maryja i TV „Trwam”, którymi „niepodzielnie włada”, niezwykle kontrowersyjny Tadeusz Rydzyk. Kontrowersje, które mam na myśli, wynikają z „nietuzinkowego” zachowania i niezbyt transparentnej działalności polityczno (sic!) – gospodarczej owego duchownego (mam tu poważne zastrzeżenia do tego sformułowania, ale nie ja decyduję o sakramentach).

Można w zasadzie postawić tezę, że polskim ośrodkiem decyzyjnym w zakresie polityki państwa jest „ośrodek toruński” lub jak kto woli „kościół toruński”. Na tym w zasadzie ten watek kończę, gdyż na działalność ww. mediów należy poświęcić znacznie więcej czasu i miejsca. Przywołałem jedynie te kwestie, jako te, które znacząco wpływają na nasze życie bez względu na to, jak odbierają taki pogląd ludzie związani z Rydzykiem.

Wracając, do przedmiotowej „klauzuli sumienia”, z wielką obawą dostrzegam (myślę, że nie jestem jedyny) fakt, coraz częstszego powoływania się na nią także innych osób/grup jak m.in. farmaceuci odmawiający (łamiąc prawo), sprzedaży leków antykoncepcyjnych. Mało tego, nie tak dawno w jednym z polskich miast zdarzyło się użycie argumentu klauzuli, jako powodu odmowy druku plakatów, dla jednej z grup nieakceptowanych (tak myślę) przez drukarza!

Zadaję zatem następujące pytanie: dokąd zmierzają polski rząd i legislatywa, opanowana przez większość ludzi PiS?! Czy w kierunku budowy w Polsce państwa teokratycznego?! Czy może chodzi o cos innego?! Nawet, jako praktykujący katolik, nie chcę żyć w takim kraju, gdzie o wszystkim decydować ma ktoś tak (wg mnie „zepsuty”) jak redemptorysta z Torunia – człowiek, który pozbył się już całkowicie wstydu i sumienia, co już dostrzega chyba każdy, nawet niewidomy, ale normalnie myślący człowiek.

Wracam do wcześniej stawianego pytania: dlaczego tak się dzieje, że toruńska rozgłośnia RM i TV „Trwam” stały się miejscem przeznaczenia bałwochwalczych „pielgrzymek” naszych rządzących?! Czyżby z potrzeby wyrażenia skruchy i wyspowiadania się? Nie! A może z powodu niezwykłej religijności rodzącej imperatyw kierowania się w polityce zasadami Dekalogu, który zresztą sam uważam za uniwersalne przesłanie? Nie! Trudno u większości „pielgrzymów” zauważyć prawdziwe, co tu bardzo mocno podkreślam, oznaki religijności – to moje subiektywne odczucie.

Dygresja: W czasie moich studiów w Akademii Obrony Narodowej w Warszawie, jeden ze wspaniałych wykładowców – zawsze przez nas chwalony z tego, i nie tylko, powodu -zwykł był mawiać (to nie cytat, ale sens jest właściwy): Nie chwalcie mnie tak bardzo, bo to nazywa się bałwochwalstwem. A wiecie, kim w takim razie jest chwalony? Bałwanem!

Tadeusz Rydzyk to potęga medialna, wspierana przez pieniądze podatników bez ich (czy powiedzmy, mojej) zgody, które Naród powierzył chwilowo władzom z nadzieją na ich właściwe wykorzystanie. Tak się jednak niestety nie dzieje, bo szereg przykładów marnotrawstwa i ignorancji w rządzeniu pokazuje to bardzo jasno. Jednak pieniądze płynące „rzeką” do Torunia „nie są zmarnowane”, z punktu widzenia rządzących! Dlaczego, ktoś mnie głupio (a może i mądrze) zapyta?

Odpowiem tak: Tadeusz Rydzyk ma tzw. rząd dusz, czyli setki tysięcy bezwolnych oraz spolegliwych wyznawców, co normalnie należałoby nazwać bluźnierstwem lub herezją. Ci bałwochwalcy mają z kolei pieniądze, które z ich strony równie bezmyślnie do Torunia wysyłają. W zamian Tadeusz Rydzyk (często szydząc wprost, porozmawia z nimi przez chwilę na antenie RM); to daje tym starym, często schorowanym ludziom jakąś pociechę.

Mając zapewnioną „pociechę duchową” od człowieka (według mnie) bez sumienia stają się podatni na jego wpływ i czynią, co im ów „zacny mąż” nakaże. A on im kazać może: macie w tym roku wyborczym głosować na „jedyną, słuszną i przewodnią siłę narodu”, bo nasza toruńsko – radiomaryjna wspólnota czeka na większe, niż te marne 73 miliony złotych (w ciągu dwóch lat jak podaje na swojej stronie poseł Neuman) dane Rydzykowi przez różne ministerstwa środki. Pieniądze trzeba skądś przecież brać, a nie wiadomo czy jeszcze u nas są, a jeżeli tak to, w jakiej liczbie, tak „hojni bezdomni” z samochodami.

Sugestia/pytanie autora: czy można byłoby legislacyjnie zwiększyć spektrum działania „klauzuli sumienia”, dzięki czemu zwiększyłyby się dochody „biednej rozgłośni”?! Niechby owa klauzula stała się wewnętrznym nakazem, nawet dla niewierzących, którzy w trosce o zbawienie (za wstawiennictwem Tadeusza Toruńskiego) nas – wierzących, nie wzięliby do ust żadnego pokarmu przed realizacją przelewu/datku owemu duchownemu? No bo (tu znowu głupie pytanie z mojej strony): czy nie ważniejsza byłaby tego rodzaju klauzula sumienia od tak przecież prozaicznego, jedzenia?!

Zaczynam pisać wierszem, więc coś ze mną nie tak. A może gdybym, jako pierwszy tenże, póki co, (mam nadzieję) nieistniejący przepis zastosował sam?!

 

Dariusz Stokwiszewski

 

 


Dariusz Stokwiszewski: Brawo niezłomni polscy sędziowie!

Dariusz Stokwiszewski

Dariusz Stokwiszewski

Polskie sądy nie były idealne, wymagały naprawy, a nie unicestwienia! Mam za złe prezydentowi, że okpił Naród. Przykro jest także wielu innym obywatelom, gdyż dali się nabrać na „puste słowa” tego, w którego z racji jego specyficznego (prawniczego) wykształcenia, mieli prawo mu zaufać

 

Na 10.000 polskich sędziów „aż” 18 zgodziło się uczestniczyć w farsie zwanej KRS. To niewyobrażalna, wizerunkowo – etyczno – moralna – porażka PiS!

Jak to cieszy każdego z tych z nas, którzy chcieli, aby polskie sądy pozostały niezależne od władzy politycznej, zwłaszcza tej – tak bardzo pazernej na zawładnięcie już nie tylko naszymi ciałami, ale też duszami i umysłami. Przykład, który podałem na początku to oczywiście tylko liczby, ale jakże znamienne, w tym jakże dla nas trudnym czasie próby konieczności zademonstrowania naszego patriotyzmu!

Stowarzyszenia sędziowskie różnej proweniencji apelowały do wszystkich polskich sędziów o nieuczestniczenie w tym, co przygotował obóz rządzący. Jego celem, samym w sobie było i jest ubezwłasnowolnienie najważniejszych instytucji państwa po to, tylko aby móc swobodnie, już bez przeszkód realizować swoje – nieprzystające do obecnej rzeczywistości – wizje przeobrażenia RP w typowe państwo autorytarne, co jest opinią powszechną. W państwo, w którym za przychylność, a więc też poparcie – sterującego wyborcami kleru – ten ostatni uzyska nieograniczone niemal możliwości oddziaływania na rządzących, co w znacznej mierze ma miejsce już dzisiaj (choćby na przykładzie toruńskiego „imperium medialnego”).

Manifestacje społeczne z lata ubiegłego roku jedynie na chwilę (za przyczyną szatańsko – machiawelistycznego posunięcia naszego prezydenta) dały nam niewielką nadzieję na powrót do normalności. Oczywiście, powie ktoś i słusznie, że polskie sądy nie były idealne, wymagały sanacji. Zgoda; naprawy, a nie unicestwienia! Mam za złe i to bardzo mocno za złe prezydentowi, że okpił Naród. Jest mi niezmiernie przykro, o czym wiele razy pisałem, że Polska i Polacy nie mają „szczęścia do rządzących”. Przykro jest także wielu innym obywatelom, gdyż dali się nabrać na „puste słowa” tego, w którego z racji jego specyficznego (prawniczego) wykształcenia, mieli prawo mu zaufać.

Niestety, pan Andrzej Duda zawiódł nas na całej linii, a co gorsze, jest przekonany, iż czyni dobrze, co wynika jasno z jego buńczucznych, napakowanych butą przemówień!

Panie Prezydencie, takich rzeczy Naród nie może wybaczyć. Granie Konstytucją RP nie jest godne nikogo, tym bardziej osoby pełniącej najwyższą godność pochodzącą ze społecznego wyboru. Wydaje mi się, że to pierwsze i ostatnie „5 minut” w pana, skądinąd krótkiej karierze! Wstyd pozostanie do końca życia!

Boże chroń Polskę od takich „przyjaciół”, bo z wrogami sama sobie poradzi!!!

 

Dariusz Stokwiszewski

 

 

 


Dariusz Stokwiszewski: PiS administruje Polską szkodząc nam wszystkim!

Dariusz Stokwiszewski

Dariusz Stokwiszewski

Jeśli w Polsce nie nastąpią istotne zmiany w myśleniu rządzących, to prawdopodobnie czekać nas jeszcze będzie, rewolucja kulturalna na wzór chińskiej konsekwencją, czego będzie to, że znajdziemy się w Europie na pozycji bezdomnego i niechcianego intruza

 

Polska zmienia się z dnia na dzień. Szczególny charakter zmiany te przybrały po dojściu do władzy Prawa i Sprawiedliwości. Całkowitej metamorfozie uległa wówczas nie tylko polityka zagraniczna i bezpieczeństwa państwa, ale i większość sfer życia społecznego. O ile wszakże te ostatnie (ważne dla jego jakości) bywają dolegliwe, ale do zniesienia to konsekwencje polityczne działań ludzi niekompetentnych, (zjawisko to postrzegam jako normę), mogą być już bardzo groźne dla bezpieczeństwa państwa, jako podmiotu kluczowego.

W wyniku braku odpowiedniej ‘kultury dyplomatycznej’, co skutkowało bardzo szybko postępującą marginalizacją Polski na arenie międzynarodowej oraz nieodpowiedniego zarządzania naszym potencjałem militarnym (niemalże destrukcją systemu dowodzenia armii), zasadniczej zmianie uległo międzynarodowe środowisko bezpieczeństwa Polski, która do niedawna, mogła mieć poczucie względnego bezpieczeństwa.

Będąc, od 1999 roku ważnym członkiem NATO, a od 2004 Unii Europejskiej, mieliśmy zagwarantowaną realizację kluczowych, dla naszego bytu i rozwoju, przedmiotowych aspektów tego stanu i procesu jednocześnie. Ze strony NATO to pomoc na wypadek agresji, ze strony Unii Europejskiej, szeroko rozumianą i niezbędną pomoc: materialną, finansową, logistyczną, wizerunkową, konsultacyjną, naukową, czy w jakiejś mierze, także obronną.

To, co zaproponował jednak układ rządzący — a co polega niemalże na totalnej negacji wszystkiego, co po 1989 r. osiągnęliśmy — jest nie do zaakceptowania nie tylko przez nas, ale zwłaszcza przez demokratyczny Zachód o przynależności, do którego marzyły całe pokolenia Polaków. Wielu z nich przy tym oddało za te marzenia życie!

Jakie to zdobycze? To demokracja, związana z trójpodziałem władzy (ustawodawczej, wykonawczej, sądowniczej) i niezależnością ich instytucji, z wolnością i niezależnością mediów, równością wszystkich wobec prawa, rugowaniem z naszego życia publicznego wynaturzeń, jak neofaszyzm i szowinizm narodowy, czy możliwość życia w pokoju, we współpracy z innymi państwami, w tym zwłaszcza z naszymi sąsiadami.

Wydaje się, że obecny rząd uważa, iż pod jego administracją Polska jest tak potężna, iż może pozwolić sobie na (nieuzasadnione i bezsensowne) „rzucanie rękawicy” każdemu, kto myśli inaczej niż (z wyglądu peerelowskie — co pokazano sekretarzowi stanu USA) centrum na Nowogrodzkiej, to jest w błędzie. Tak samo, jak błędne i zbędne są sny o powrocie do wielkości Polski z czasów jagiellońskich. Ten rodzaj myślenia powoduje też konsekwencje w mylnym osądzie naszego państwa, jako autarkicznego (mówiąc jak najprościej i nie wdając się w zawiłości – samowystarczalnego), co nie jest prawdą, ale powoduje, że postrzegani jesteśmy też, jak typowy „nadęty bufon”, z którego można się pośmiać!

Dotąd retoryka „słownej agresji” skierowana była głównie przeciwko UE, przy czym nasz rząd wydawał się „ślepy i głuchy” na to, że Wspólnota to 28 państw, które w różnych okresach, ale dla realizacji wspólnych celów, dążyły do zacieśnienia stosunków partnerskich. Ten cel przyświecał Europie od kilkuset lat, począwszy od uniwersalizmu chrześcijańskiego, jako idei mającej zjednoczyć kontynent, do okresów po I/II wojnach światowych. Nie chcę sobie nawet wyobrażać tego, co by było, gdyby Polską rządziła, obecna ekipa, w czasie tworzenia się zrębów integracji (traktaty o EWWiS 1952, EWG i Euratom w 1957). Myślę, że ówczesne trzy wspólnoty nie dotrwałyby do pierwszego rozszerzenia w 1973 r., kiedy to przystąpiły do nich: Dania, Wielka Brytania i Irlandia.

Jeśli w Polsce nie nastąpią istotne zmiany w myśleniu rządzących, to prawdopodobnie czekać nas jeszcze będzie, „rewolucja kulturalna” na wzór chińskiej konsekwencją, czego będzie to, że znajdziemy się w Europie na „pozycji bezdomnego i niechcianego intruza”. Jeśli dołączymy do tego działania wskazujące na (tak jest to odbierane niestety nawet przez samych Żydów) antysemityzm i nietolerancję (będące według tych samych środowisk „składnikiem polskiego DNA” to alienacja Polski będzie jeszcze gorsza oraz bardziej jaskrawa. Oczywiście nawiązuję tu do kontrowersyjnej, w pewnych zapisach, ustawy mającej (i słusznie) bronić dobre imię Polski przed szkalowaniem za granicami.

Problemem w tym wszystkim jest to, że większość działań polskiego rządu postrzegana jest, jako wola walki ze wszystkimi, szukaniem na siłę „wrogów” i knuciem spiskowych teorii, którym daleko do prawdopodobieństwa (jak np. „zamach/zbrodnia smoleńska”), z kwietnia 2010 roku. To aberracja i „odlot” niezrozumiałe już nawet dla popierających PiS, ale normalnie myślących Polaków. Pomijam koszty, a zwłaszcza dokonany przez tę retorykę podział społeczeństwa według kryterium „my i oni”! Teraźniejszy rząd budzi i kultywuje te fatalne cechy w ludziach podatnych na nienawiść, ci zaś którzy przeciwni są owej wadliwej ustawie, uważani są za zdrajców narodu i państwa!

Pozwolę sobie zacytować tutaj fragment z wypowiedzi prof. Tadeusza Gadacza, który w reakcji na głupoty wypowiadane przez Marcina Wolskiego i Rafała Ziemkiewicza.

Większej ohydy jak dotąd nie doświadczyłem, gdy (obaj w/w – DS) pozwolili sobie na chamski żart o tym, że obozy koncentracyjne nie były ani niemieckie, ani polskie, tylko żydowskie. Ginęli tam Żydzi i Żydzi obsługiwali krematoria. Dotknęło mnie to osobiście, gdyż w Auschwitz – Birkenau zginęła moja babcia. Postuluję zwolnienie pana Wolskiego z publicznej telewizji. A obydwu „panom” nikt nie powinien więcej podawać ręki.

Z przykrością muszę zauważyć Panie Profesorze, że apel ten jest skierowany do ludzi inteligentnych normalnie, a nie inaczej! Do tych ww. raczej nie dotrze, ze szkodą dla nas wszystkich!

 

Dariusz Stokwiszewski


Dariusz Stokwiszewski: Apel o rozsądek; kiedyś was rozliczą, bo haniebnych rozkazów się nie wykonuje!

Dariusz Stokwiszewski

Dariusz Stokwiszewski

Naczelni PiS – owcy niemal codziennie w radio i telewizji Rydzyka plotą bzdety o patriotyzmie i szacunku dla innych

To niesamowite, co się w tym kraju dzieje. Rządzący zieją nienawiścią do wszystkiego, co się rusza i myśli inaczej, głosząc przy tym puste i kłamliwe hasła, „modląc się” przy każdej okazji, ale według mnie tylko „na pokaz”! Chamstwo, znieczulica, hipokryzja, nietolerancja, nienawiść i wszystkie inne złe cechy rozkwitają jak grzyby po deszczu. Naczelni PiS – owcy niemal codziennie w radio i telewizji Rydzyka plotą bzdety o patriotyzmie i szacunku dla innych, podczas gdy „wódz” owej partii i sam „ojciec dyktator” plotą o możliwych „bakteriach przynoszonych przez uciekinierów” z państw ogarniętych wojną.

Ludzie „zjednoczonej prawicy” czy wyście już na łby poupadali?! Zachowujecie się jak byście „wciągnęli”, co najmniej, tonę hery czy innego świństwa i zapili to na dodatek, hektolitrami fatalnie zrobionego bimbru! Jak można tak postępować? Jak można gardzić wszystkim, kiedy samemu (w wielu przypadkach) jest się nikim?! Jak można niszczyć własne państwo, demolując jego w miarę przyjazne dotąd, środowisko bezpieczeństwa, kłócąc się niemal ze wszystkimi wokół?!

Na dodatek wy „politycy” (to określenie to raczej przesadna grzeczność z mojej strony) dumnie powołujący się na Boga, wciągacie w to całe bagno innych, zmuszając m.in. do zwyczajnego serwilizmu (bezkrytycznego poddaństwa) Policję, wojsko, prokuratury oraz pozostałe instytucje, które powinny stać na straży praw obywatelskich i człowieka. Wkrótce usuną nas być może nawet z Rady Europy, bo „władca” krytykując nowego ministra SZ stwierdził, że nie będzie przestrzegał postanowień (jakiegoś tam – DS) ETS, bo czymże ów Trybunał dla Kaczyńskiego jest?! Nie ma przecież ani tak chlubnej i co niezwykle ważne – heroicznej przeszłości jak prezes, a ponadto żadne prawo nie może być przecież przeciwko nam!

Na ulicach w czasie marszów nacjonalistów aresztuje pokojowo protestujące i często bite i kopane przez bandytów kobiety, zamiast naprawdę winnych. To PiS chce walczyć z kobietami? To ma być synonim waszego bohaterstwa?! Według normalnych Polaków to przejaw skrajnego tchórzostwa i ignorancji. Wy nie potraficie zapanować (no, chyba że udajecie, aby zyskać poparcie neonazistów i kiboli) nad tym, co się dziej na ulicach Polski, a chcecie uczyć manier i „chrystianizować” Europę?!

Panie premierze Morawiecki, skąd „oni” pana wytrzasnęli i dlaczego pan legitymizuje te barbarzyńskie zachowania „przyklepane” na Nowogrodzkiej?! Teraz już niczego nie jestem pewien, ale jak osobie rozsądnej wydaje mi się, że chyba, choć trochę, robić pan to musi niejako wbrew sobie. Jeśli się mylę, a pan wierzy w to, co robi, to nas wkrótce już nie będzie w gronie państw cywilizowanych.

Teraz do policjantów, wojskowych i innych, którym marzy się kariera w zamian za brak szacunku dla Konstytucji RP:

Jeśli nie macie w sobie obrzydliwych genów poddaństwa, zdrady czy też innych, patogenicznych cech, to zawsze się zastanówcie, zanim coś zrobicie! Nie nawołuję do nieposłuszeństwa, tylko do zachowania przyzwoitości, choćby w minimalnym stopniu. Nic, nikt i nigdy nie zwolni was od odpowiedzialności za wyrządzone zło (czy to z własnej, wrodzonej „skazy umysłu”) czy też na rozkaz jakiegoś socjopatycznego przełożonego nihilistę/sługę jakiegokolwiek opresyjnego reżimu! To macie zapisane w Konstytucji, w jej artykule 32, (jako szacunek dla drugiej osoby) oraz odrębnych przepisach, w tym w Kodeksie karnym.

Obowiązuje nas wszystkich (w tym zwłaszcza policjantów i żołnierzy) naczelna zasada, która mówi, że: rozkazów niezgodnych z prawem nie powinno się wykonywać nawet wtedy, gdy są one na piśmie. W dzisiejszej Polsce nikt wam tego na piśmie nie da, bo takie rozkazy przekazuje się, jako prośby czy niedopowiedziane sugestie, ale odpowiada przed Narodem ten, kto je wykona! Miejcie to na uwadze, abyście na „własne życzenie” nie zmarnowali sobie i waszym najbliższym życia!

Bóg – Honor – Ojczyzna (jednak nie te „pisowskie” i „toruńskie”) to najświętsze dla każdego, nawet niewierzącego Polaka słowa, które przez wieki podtrzymywały nas na duchu w walce o Wolną Polskę! Nie chcemy teraz Jej utracić przez fanaberię garstki odstępców!

 

Dariusz Stowkiszewski

 

 


Dariusz Stokwiszewski: Nacjonalizm hańbi Polskę – bp Tadeusz Pieronek upomina i ostrzega

Dariusz Stokwiszewski

Dariusz Stokwiszewski

bp Tadeusz Pieronek: Nie można udawać, że jak coś śmierdzi, to się nie czuje smrodu!

 

Biskup Tadeusz Pieronek to jeden z tych polskich hierarchów kościelnych, którzy stoją na gruncie prawdy, rozsądku i rzeczywistości. Pisałem już o tym, że grupa takich ludzi jest w polskim kościele niewielka. Zaliczam do niej, poza wspomnianym już biskupem też ks. Stanisława Bonieckiego i ojca. Pawła Gużyńskiego. Ludzie ci są dla mnie, ale myślę, że i dla większości Polaków, przykładem tego, że można pogodzić rzeczywistość z sacrum w taki sposób, aby obie te sfery były wzajemnie komplementarne (uzupełniały się), gdyż ich mianownik stanowić powinien szacunek dla innych. Wy go nie macie!

W wywiadzie dla „Rzeczypospolitej” biskup T. Pieronek odniósł się do rodzących się dziś w Polsce dwóch sprzecznych z interesem ludzkości, zjawisk: rasizmu i faszyzmu, ale w tle pojawiają się ksenofobia i szowinizm. Ten ostatni, będąc ekstremalną postacią nacjonalizmu, sprowadza się w swej istocie do bezkrytycznej gloryfikacji i uwielbienia, własnego gatunku, grupy społecznej, narodu, rasy czy płci, połączonych z niechęcią czy nawet pogardą wobec innych grup społecznych i narodowościowych.

Jak słusznie też biskup zauważa, cały świat widzi to, że polskie władze lekceważą, ten wielki przecież, problem. Biskup przypomina rządzącym, (co raczej niewiele wg mnie da) normalną dla każdego człowieka myślącego rozsądnie, zasadę:

Nie można udawać, że jak coś śmierdzi, to się nie czuje smrodu!

Odpowiem w sposób następujący: księże biskupie, ONI nie udają, ONI po prostu lubią SMRÓD I ZADYMY!

Tadeusz Pieronek w wywiadzie wyraził także krytyczny stosunek do postawy Kościoła w Polsce, w zderzeniu z nacjonalizmem. Nie wiem, czy moje stwierdzenie „zderzenie” jest do końca właściwe, bo wielu księży oraz biskupów gloryfikuje to szaleństwo, idąc z nim pod rękę. Podobna, słuszna krytyka dotyczyła też Antoniego Macierewicza, byłego już na szczęście, ministra ON. Po tym, jak ten ziejący nienawiścią do wszystkich osób z nim się niezgadzających, człowiek stwierdził, że:

Działania polityków oraz mediów, które świadomie oskarżają Polskę o akceptację i tolerowanie nazizmu, są moralnie odrażające, a politycznie wykluczają ich z naszej wspólnoty narodowej.

… biskup Tadeusz Pieronek zadał, będące figurą czysto retoryczną, pytanie:

Kim on jest, żeby wykluczać ludzi ze wspólnoty narodowej? Ja pytam o to samo: kim pan jesteś panie Macierewicz naprawdę, a za kogo chciałbyś się pan uważać?! Wie pan, że to nie są rzeczy tożsame?! My, ludzie kochający Polskę uważamy pana za jednego z największych szkodników. Pan pewnie myśli zupełnie odwrotnie, bo ta „pana wielkość” aż bije z pańskiego oblicza. Tak szczerze mówiąc, myślę, że wkrótce rozpocznie pan też krucjatę przeciw temu, o którym pan krzyczał (dopóki był pan na fali), że „ów” zbawił Polskę. Czy nie za dużo już tych głupot wyartykułowaliście?! Stworzyliście „Złotego Cielca”, a pan w tym wielce pomógł. Chyba już za późno dla pana otwierać się ponownie na „Mojżesza” schodzącego z Góry Synaj?! Pozostaje tylko złudna według mnie wiara w to, że O. Tadeusz ma chody na „Górze” i wam załatwi zbawienie.

Nawet, jako wierzący nie wierzę w wasze nawrócenie i zejście z drogi, którą sobie, na nieszczęście dla Polski i Polaków, obraliście. Wasz cynizm, obłuda, brak tego, co my nazywamy skrupułami, zakłamanie, niesamowita dwulicowość i brak szacunku dla ludzi, sprawiają, że odpłynęliście w jakąś równoległą nierzeczywistość!

Jaki z tego wniosek dla nas — Polaków? Tylko jeden: my musimy was w sposób demokratyczny, odsunąć od wszelkiej władzy, a wtedy i Pan Bóg spojrzy na Polskę przychylniej. Gdybyście zaś chcieli wiedzieć skąd u mnie taki potok (słusznych) słów w waszym kierunku to, odpowiem wam, że pewien bezdomny natchnął mnie dodatkową porcją rozsądku. Szkoda tylko, że już biedak umarł i nawet nie pozostawił bliskich. Swoją drogą; gdyby zamiast do mnie trafił do Torunia bądź warszawską Nowogrodzką to chyba byłoby to z większym pożytkiem dla Polski!

 

Dariusz Stokwiszewski

 


Dariusz Stokwiszewski: Polska zapłaci za arogancję, ignorancję i samodzierżawie Jarosława Kaczyńskiego

Dariusz Stokwiszewski

Dariusz Stokwiszewski

Myślę panie Kaczyński, że od czasu najazdów mongolskich w XIII wieku, chcąc nie chcąc stał się pan równie wielkim zagrożeniem dla Europy i jej przyszłości jak sam Czyngis – chan!

 

Kilka dni temu, na korytarzu sejmowym, Jarosław Kaczyński publiczne zdeprecjonował kompetencje ministra spraw zagranicznych Polski – Jacka Czaputowicza. Ten stwierdzić miał na konferencji, iż Polska zastosuje się do każdej decyzji Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, nawet jeśli miałaby ona być dla nas krytyczna. Wypowiedź ministra oburzyła do tego stopnia „polskiego kardynała Richelieu”, że ten (może pod wpływem emocji) ujawnił, że Jacek Czaputowicz miał być „eksperymentem”, po tym, jak potencjalny kandydat z gabinetu Andrzeja Dudy (kierując się zdrowym rozsądkiem – przyp. DS) odmówił.

Decyzja podjęta przez KE, o wszczęciu procedury z paragrafu 7, tj. stwierdzeniu ryzyka poważnego naruszenia przez państwo członkowskie UE, zasadniczych i uniwersalnych jednocześnie wartości, jest ewenementem w historii integracji europejskiej. Jeszcze nie tak dawno temu, nikomu nie przyszłoby nawet do głowy to, że Polska stać się może już wkrótce „Koniem Trojańskim” jednoczącego się Zachodu!

Myślę panie Kaczyński, że od czasu najazdów mongolskich w XIII wieku, chcąc nie chcąc (a może jednak celowo) stał się pan równie wielkim zagrożeniem dla Europy i jej przyszłości jak sam Czyngis – chan! Panie Jarosławie Kaczyński, czy ideałem dla pana stał się Herostrates? Czyżby chciał pan dorównać podpalaczowi? (Wierzę, iż ci mądrzejsi panu wytłumaczą, że to nie jest obelga!).

Ta nowa i straszna dla nas sytuacja rozpoczyna także nowy rozdział w zmaganiach na polskiej scenie politycznej, jednak nie tylko. Wszystko to może być przysłowiową iskrą na prochy, która uruchomi (nie tylko w Polsce i Europie, ale nawet na świecie) reakcję łańcuchową wydarzeń, których nikt i nic przez lata całe nie powstrzyma! Myślę tutaj o wojnie!

Apel do Jacka Czaputowicza: Panie profesorze, jak politolog — politologa proszę o to, aby tak upokorzony przez Kaczyńskiego, nie legitymizował pan autorytaryzmu. Teraz ma pan nasz szacunek, ale ONI spowodują, że straci pan etyczno – moralny dorobek życia, w zamian niczego nie dostając. Czy zresztą jest coś nam w stanie zastąpić nasze dobre imię?!

Przyjęta przez partię rządzącą (a właściwie wodza) retoryka na temat UE ma przekonać nas, że to KE się myli, że demokracja u nas ma się dobrze, zaś konstytucji przestrzega się z całą skrupulatnością. Jednak tak naprawdę, dokonuje się u nas demontażu ustroju konstytucyjnego; zawłaszczania kluczowych dla demokracji i naszych praw – instytucji państwa demokratycznego.

Wszystko to dzieje się metodą „małych kroczków”, których skuteczność jest jednak tak duża, że większość admiratorów PiS (za m.in. 500+ i/lub tych niewiele rozumiejących, bądź też korzystających z pisowskich przywilejów) popiera „w czambuł” politykę, która przybierze wcześniej czy później (ale jednak tak będzie) monstrualne kształty dyktatury! Najgorsze jest jednak to, że najbardziej bezradna wydaje się opozycja, która pogubiła się jakoś w tym, celowo spowodowanym przez PiS, zamęcie.

Prowokując owo (pozorne) bezhołowie, rządowi specjaliści od propagandy prowadzą do deprecjacji postulatów składanych w obronie naszej demokracji, które nadużywane (jak za „starych dobrych czasów”), tracą na znaczeniu. No, bo co według przeciętnego Iksińskiego, takiego złego dzieje się w kraju, w którym na pozór wszystko funkcjonuje przecież „normalne”?

Jest chleb? Oczywiście! Mąka, smalec, cukier, 500+, wirtualne mieszkania? Także są (bądź też „będą”). O co więc „zadymiarzom” takim jak ja, czy mnie podobni chodzi?! Zapewne chcą władzy oraz pieniędzy – tak jak wy! Mylicie się, bo myślicie własnymi kategoriami „drodzy legioniści” PiS-u! Nie każdy musi krzyczeć Ave Cesar!

Odpowiadam: Nawet gdyby PiS zaproponował mi stanowisko w MSZ, do czego mam kwalifikacje, to moja godność i honor nie pozwoliłyby mi na przyjęcie takiej oferty (podtrzymuję swój apel do prof. Jacka Czaputowicza). Myślę, że większość porządnych i odpowiedzialnych osób postąpiłaby podobnie!

Tak więc; PiS mami część nieświadomej opinii publicznej i próbuje też (bezskutecznie) zmanipulować polską inteligencję i co niezwykle żałosne, polityków z UE, RE, OBWE, NATO etc! Chce, aby wszystkie te podmioty uwierzyły, że jest jedynie „jeden wódz i jedna prawda”, cała zaś reszta to tylko dyrdymały!

Mógłbym powiedzieć szyderczo: „życzę sukcesu”, ale nie powiem, by nie prowokować losu. I nie wierzcie, że Pan Bóg jest z wami, tylko dlatego, że wspiera was toruński przemysłowiec! Grać na czas można tylko do pewnego momentu, a karma wraca!

 

Dariusz Stokwiszewski

 

 


Dariusz Stokwiszewski: Hipokryzja czy ignorancja intelektualna

Dariusz Stokwiszewski

Dariusz Stokwiszewski

Jak chcecie karać niepolaków, kiedy tu, na własnym podwórku jesteście bezradni wobec brunatnego zła?!

 

W czwartek wieczorem po kilkunastomiesięcznej przerwie odbyło się w Sejmie drugie czytanie projektu zmian w ustawie o IPN, a właściwie jego Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Oczywiście sama idea, jako taka jest całkowicie zgodna z moim punktem wiedzenia, mam tylko kilka uwag, o czym jednak w dalszej części tekstu.

Za publiczne użycie określenia „polskie obozy śmierci” grozić będzie kara nawet do lat trzech. To bardzo radykalne, według mnie, ale jakoś tam możliwe do zaakceptowania. Jednak posłowie PiS, Kukiz ’15 i PSL nie poprzestając jednak na tym, chcą jeszcze kar dla osób zaprzeczającym zbrodniom ukraińskim. OK, nie ma tu spornych kwestii, co do tego, że te barbarzyństwa miały miejsce.

Mnie jednak (wracając do wątku, który obiecałem dokończyć) interesuje jeszcze jedna, niezwykle ważna kwestia, na którą odpowiedzi nigdzie nie znalazłem. Ostatnio Polska ma ogromny (nie tylko wizerunkowy, bo dotyczący również naszej przyszłości, w tym zwłaszcza bezpieczeństwa wewnętrznego – póki co) problem z polskimi neonazistami.

W tym też kontekście głoszenie urbi et orbi woli karania obywateli innych państw (na pewno np. USA czy Rosja się na to nie zgodzą), jest gadaniem „sobie a muzom”. Nie tylko jednak o to chodzi, bo nurtuje mnie całkowity brak refleksji (brak rzeczywistych działań poza ich markowaniem i zwodzeniem opinii publicznej) w kwestii zwalczania polskich ruchów neofaszystowskich.

W związku z tym pytam rząd, formułując następujące pytanie i sugestię:

JAK CHCECIE KARAĆ NIEPOLAKÓW, KIEDY TU, NA WŁASNYM PODWÓRKU JESTEŚCIE BEZRADNI WOBEC BRUNATNEGO ZŁA?!

ŚCIGAJCIE HEILUJĄCYCH BANDZIORÓW, MIAST UCZESTNICZYĆ Z NIMI W IMPREZACH TOWARZYSKICH!

Z drugiej strony wolałbym jednak (oczywiście to wybór mniejszego, w tym przypadku, zła), aby się okazało, że jesteście ignorantami niż cynicznymi graczami stawiającymi na brunatne towarzystwo spod „ciemnej gwiazdy”.

I jeszcze jedno: mnie już „bliżej niż dalej …”, jednak bardzo boję się o Polskę naszych dzieci i wnuków. Jeśli tak dalej „wam pójdzie” (tu osobista refleksja), to Polska kolejny raz zniknie z mapy politycznej Europy i świata!

I co będzie wówczas, nawet gdy się pokajacie i zechcecie pójść w pokutnym worze do Canossy?! Może bredzę z tym kajaniem się, bo to nie wasza „bajka”. Wyraziście nam to pokazał niejaki „obatel” już wielokrotnie.

Mnie już nawet nie złościcie; czuję się raczej zdruzgotany i całkiem bezsilny w obliczu siły (służą wam aktualnie już chyba wszystkie możliwe instytucje), ale żal mi was, jako ludzi!

Proszę, tylko abyście nie mylili – chwilowej bezsilności i obaw – ze strachem przed wami!

 

Dariusz Stokwiszewski

 

 

 


Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję